czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 6.

Sabina

Ach dzisiaj pójdę do centrum handlowego i kupię nową biżuterię dla mojego Kikiego. Właśnie ciekawe co robi teraz mój kochany piesek. Całe szczęście ,że ładnie się ubrałam to mogę się pokazać w sklepach. Siedzę na plastyce. W ogóle po co mi ten przedmiot? Wystarczy, że umiem się malować. Jeszcze babka mówi żebyśmy pisali kolorowymi długopisami. Za chwilę słyszę jak ktoś drze japę na całą klasę :
-Ma ktoś pożyczyć cienkopis?
Normalnie nie wierzę, ale idioci.
-Cienkopisy są passe - mówię.
Łukasz wybucha śmiechem. Ten to dopiero idiota. Moje usta są strasznie suche. Mogłam je pomalować błyszczykiem trzy razy zamiast dwa. . .Wyciągam pomadkę i zaczynam malować usta. Raz, dwa, trzy no dobra jeszcze raz.
-Po co tyle razy smarujesz te usta?- pyta zdziwiony Łukasz.
-Wszystko muszę ci tłumaczyć?! Błyszczyk ma właściwości lecznicze.
-Tsaa nie wiem jakie. . .
-No hello ma aloes! A on. . .-nie dane mi było dokończyć
-Dobra skończ bo i tak nie wiem o czym mowa.
Nie no jaki bezczelny! Jak może nie wiedzieć takich rzeczy?! A po za tym moje błyszczyki są bardzo ważne! Ich się nie ignoruje! Gdyby sobie nimi też smarował usta to wyglądał by jeszcze lepiej. Tak jak Gawryś. Kurde ta Wiktoria to ma szczęście, takie ciacho, a ona całe lekcje siedzi wpatrzona w ścianę. Łukasz zły też nie jest, ale ten jego charakterek. No, ale cóż na to poradzić. . .

Wiktoria

Plastyka szybko zleciała. Nie odzywam się do Gabriela, bo po co? My się cały czas kłócimy, więc szkoda zaczynać rozmowę. Teraz chemia na której mamy zajęcia laboratoryjne. Trafiłam do grupy z Gawrysiem, Łukaszem i Sabinką. No po prostu bomba. Karolina to ma szczęście ona jest z Mateuszem,  Dawidem i Erykiem.
-Łukasz widzisz moje usta są teraz jędrne i subtelne- mówi nagle Sabina. Skąd ona bierze w ogóle takie słowa?. O Boże jak ona mnie wpienia.
-Tak subtelne, jak rzut cegłą w czoło- mówię do niej.
-Powiedziała co wiedziała- odpowiedziała mi złośliwie.
-Ty nic nie wiesz, więc się zamknij- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
Łukasz i Gawryś ze śmiechu leżeli na stole.
-Oj skarbie nie prowokuj Sabinki- mówi Łukasz i się uśmiecha.
-Jak będę chciała to będę ją prowokowała ile chciała- odpowiadam mu.
-Powiedz jeszcze raz prowokuj, bo prowokująco układasz przy tym usta- mówi do mnie Gabriel.
-Gawryś!- mówię z sarkazmem- Aż z wrażenia uczeszę włosy. No wiesz żeby cię jeszcze bardziej nie prowokować.
-Bardziej się już nie da, pszczółko- zmierzył mnie wzrokiem.
-Pszczółko?! Ale ty jesteś oryginalny.
Czemu pszczółko? A no tak bo jestem ubrana w podobnym stylu. I w tym momencie Sabina rozbiła probówkę i przecieła sobie palca.
-O blee ,leci krew!- krzyknęła.
-Posmaruj sobie pomadką podobno ma właściwości lecznicze- mówi Łukasz.
Nie mogłam się opanować i wybuchnęłam śmiechem. Normalnie leżałam na ziemi.

Gabriel

Matematyka. Komu to się w życiu przyda? Pieniądze umiem liczyć, więc nic więcej mi nie potrzeba. Leżę na ławce i próbuję zasnąć, ale Wiktoria nie daje mi tej możliwości.
-Hej Gawryś, poderwałeś ostatnio jakąś laskę?
Patrzę na nią śpiącym wzrokiem i zastanawiam się o co jej chodzi.
-Jak nie to lepiej bierz się do roboty, bo odbierzemy ci licencję szkolnego podrywacza- powiedziała ze śmiechem.
-Powiem w harcerstwie, że dostałem odznakę szkolnego podrywacza. Jakoś nigdy wcześniej nie udało mi się jej zdobyć.
-No ale masz już aż cztery odznaki super dupka, a to już coś. Bić ci brawo czy pokłony wolisz?
-Wolę pokłony, to padasz na kolana?
-Pff przed tobą na pewno- powiedziała i się zaśmiała, ale trochę za głośno bo nauczycielka zauważyła i nas upomina.
-Wiktoria i Gabriel co się tam dzieje?- pyta zła nauczycielka.
-Nic, a nic proszę pani- odpowiada grzecznie Wiktoria
Nie no nie mogę z nią i wybucham śmiechem. Ona mrozi mnie wzrokiem, ale ja nic sobie z tego nie robię.
-Gabrielu, czy jest coś czym chciałbyś się z nami podzielić?
-No chciałbym tylko nie wiem czy jest pani na tyle inteligentna by to zrozumieć.
-Ja!? No bo pan Gabriel jest tak mądry, że razem ze swoją równie inteligentną koleżanką z ławki z chęcią podejmą się przygotowania projektu pt. " Co matematyka ma wspólnego z motoryzacją? ".
-Trafiony zatopiony- krzyczy Łukasz
-Dzięki przystojniaku, ty to wiesz jednak czego pragnie dziewczyna.- mówi Wiktoria.
Poprawiłem swoją koszulkę i usiadłem.
-No więc tak, polecam się na przyszłość- powiedziałem do Wiki i puściłem do niej oczko.
-Mhhhm- mruknęła
-Ja to jednak wiem o czym marzysz- mówię zadowolony.
-Nie dość, że idiota to jeszcze umie czytać w myślach.
-Tak skarbie.
-A pro po boski alvaro fajnie dziś wygladasz.
Popatrzyłem na ubranie.
-Tylko dzisiaj?- pytam z udawanym przejęciem.
Niestety nie usłyszałem odpowiedzi, bo zadzwonił dzwonek, a moja sąsiadka z ławki popędziła do swojej przyjaciółki. Za raz jak jej tam było? A Karolina. W sumie to widać, że się przyjaźnią bo mają podobny styl. Jej koleżanka jest podobnie ubrana.


7 komentarzy: