poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 35.

Wiktoria

-Nie pierdol, tylko całuj- powiedział Gabriel i przyciągnął mnie.
I całujemy się, a przynajmniej tak mi się wydaje. Oczywiście nie pierwszy raz całuję się z Gabrielem, przyznaję robiłam to kilka razy, jednak ten pocałunek nie przypomina innych. Ciepło w moim ciele narasta i czuję, że płynę. O ranyyyy. Przerywamy kiedy słyszymy oklaski, jest ich tak dużo. A to wszystko wina tego idioty, który zaprosił prawie całą szkołę! Odsuwam się od chłopaka i czuję, że na moich policzkach pojawiają się rumieńce, no super. Łukasz puszcza do mnie oko i gwizda, za ro Gabriel wstaje i kłania się wszystkim na około, jakby właśnie odegrał jakąś scenę w jebanym teatrze. Po moim trupie Kwiatkowski, po moim trupie!
-Tak, tak dzięki, dzięki- wstaję.- A teraz przepraszam muszę udać się do łazienki, aby wypłukać dokładnie usta.
-Wiktoria jeśli chcesz więcej to wystarczy poprosić a nie...-zaczął chłopak, ale mu przerwałam.
-Wal się Gabriel- powiedziałam i powędrowałam na górę, w calu znalezienia łazienki.
Okazało się, że znajduje się ona na piętrze. Wpadłam do niej jak poparzona, zamykając za sobą drzwi. Ochlapałam sobie policzki zimną wodą i popatrzyłam w swoje odbicie w lustrze. Serce wali mi w piersi tak mocno, że aż boli, ale to przyjemny ból. Przypominam sobie w kółko scenę, która właśnie miała miejsce. Gabriel trzymający mnie w objęciach, moje ręce na jego piersi. I nagle wszystko staje się oczywiste, WPAKOWAŁAM SIĘ W NIEZŁE BAGNO! Po kilku minutach wychodzę z toalety, ale postanawiam nie wracać do przyjaciół. Wchodząc do kuchni zastaję w niej Sabinę. Nową Sabinę, a nowa Sabina to niezła laska!
-Cześć- zaczynam nieśmiało, ponieważ jeszcze z nią nie rozmawiałam od powrotu do domu.
Łukasz nie wyjaśnił nam w końcu co zaszło między nim a Sabiną na wycieczce, ale nic dziwnego, o dla mnie ten koleś jest wielkim chodzącym znakiem zapytania.
-Cześć- odpowiada wpatrzona w butelkę piwa.
-Mogę się dosiąść?- pytam.
-Jeśli musisz.
-Łukasz nic nam nie powiedział, a ja nie miałam czasu zapytać co stało się- zaczęłam, ale mi przerwała.
-Jakiś koleś chciał mnie zgwałcić- odpowiedziała wzruszając ramionami i wzięła łyka z butelki.
-O rany Sabina, nigdy się nie lubiłyśmy, ale naprawdę mi przykro- wyznałam szczerze.
-Nie bądź naiwna, albo głupia jeżeli myślisz, że dzięki tym słowom poczuję się lepiej- zaśmiała się.
Nie odpowiedziałam nic, tylko wstałam i poszłam po piwo dla siebie i wróciłam.
-Moje życie nigdy nie będzie już takie samo- westchnęła i pociągnęła kolejnego łyka, ja zrobiłam to samo.
-Masz rację, ale za to będzie lepsze, bo wiesz wcześniej to wyglądałaś jak chodząca tapeta, ja nie wiem czym ty ją w ogóle nakładałaś?!- zastanawiałam się głośno.- A teraz jesteś super laska i jestem pewna, że Łukasz uważa to samo.
Dziewczyna zaśmiała się i o mały włos nie spadła z krzesła, była już nieźle wstawiona. A co tam jest impreza, trzeba się bawić! Dopiłam do końca swoje piwo.
-Przepraszam, ale jeszcze nie pogodziłam się z faktem, że moje życie wywróciło się do góry nogami- w końcu odparła.- Łukasz to idiota, a ty po dzisiejszym dniu nie myśl sobie, że się przyjaźnimy czy coś- gestykulowała rękami i nagle wstała.
-Oczywiście, skąd bym śmiała- mruknęłam i popatrzyłam na przyjaciół, którzy w dalszym ciągu grali w butelkę i świetnie się przy tym bawili.
-Wróciłam! Przyniosłam coś mocniejszego!- postawiłam na stole butelkę wódki.- Widzę, że tobie też się przyda, jak całuje Gabriel?- zaśmiała się.
-Skąd ty? Y jak ty?
-Wszyscy na tej imprezie już o tym gadają- upiła łyka z butelki.- A najgłupsze jest to, że sama kiedyś marzyłam o tym, żeby patrzył na mnie jak na ciebie- zaśmiała się i wzięła kolejny łyk.
-Jak na mnie...?- zabrałam jej butelkę, bo teraz moja kolej.
-Lubi cię, znaczy no wiesz on. Nie widziałam nigdy żeby na kogoś tak patrzył...
Dziewczyna gadała coś tam, ale wyłączyłam się. Łyknęłam wódki i popatrzyłam na chłopaka. Mięśnie na ramionach napinały się kiedy się poruszał.Boże ależ był piękny albo przystojny.Zmrużyłam oczy.
-Piękny ale zły- powiedziałam.- Odrażająca szumowina bez serca, dla niego liczy się tylko to żeby sobie zaliczył, czy coś w tym guście- westchnęłam i pociągnęłam kolejnego łyka,
-Jezuu- westchnęła Sabina.- Chcę ci przyznać rację, ale albo będziesz miała przepiepszone albo będziesz pieprzona, nie? Wybieraj co wolisz.
-To prawda- zgodziłam się
Piłyśmy tak z Sabiną, że w końcu już nic nie wiedziałam. W końcu zakończono grę w butelkę a Gabriel mnie znalazł, gdy zobaczył w jakim jestem stanie pociągnął mnie gdzieś. Zachichotałam, kierowaliśmy się do jakiegoś pokoju.



Gabriel

Zaprowadziłem dziewczynę do swojego pokoju i zamknąłem za nami drzwi. Mam nadzieję, że wszystko to dzieje się naprawdę i nikt nie wyskoczy krzycząc "Mamy cię!". Zacząłem rozglądać się po pokoju szukając kamer czy coś w tym rodzaju. To Starska ona jest do wszystkiego zdolna!
-Coś nie tak?- zachichotała wieszając mi się na szyi.
-To nie jest kawał?- zapytałem.
Wiktoria zachichotała i ściągnęła z siebie koszulkę. O Chryste.
-Cholera, ale jesteś piękna- mruknąłem patrząc na jej okrągłe piersi, które w tym momencie znajdowały się w staniku, ale zaraz może się to zmienić...
-I napalona, na ciebie!- powiedziała i pocałowała mnie.
To chyba nie jest żart. Kurwa, kurwa, kurwa laska naprawdę mnie pragnie! Moje ręce znalazły stanik na plecach dziewczyny, po chwili stała już bez niego. Objąłem jej piersi i jęknąłem jej w usta. Zachichotała, a ja prowadziłem nas w stronę łóżka.
-Pragnę cię- wyszeptała, leżąc pode mną.
-Ja też- jęknąłem, przykładając rękę do jej spodni, próbując znaleźć zamek.- Ja pierdole- jęknąłem ponownie, kiedy dziewczyna leżała już w samej bieliźnie.
-Mmmm- zamruczała.
-Nie- powiedziałem, a po chwili nie wierzyłem, że to powiedziałem, Serio Gabriel, serio?
-Tak- mruknęła i włożyła ręce pod moją bluzkę.
-Jesteś pijana- wstałem z łóżka.- Nie myślisz trzeźwo, wcale tego nie chcesz- pokręciłem głową ciągnąc się za włosy.
-Gabriel ty też tego chcesz- uśmiechnęła się i podniosła na łokciach.
-Nie chcę- pochyliłem się i podniosłem jej stanik, po czym podałem jej i pomogłem ubrać.
-Nie to nie tak! Masz go ze mnie ściągać!- zapiszczała i ściągnęła stanik.
-Nie wkurwiaj mnie Wiktoria!- warknąłem i zacząłem przechadzać się po pokoju.
Po chwili wyciągnąłem telefon z kieszeni, zakryłem dziewczynę kołdrą i zacząłem nagrywać to jako dowód.
-Wiktoria powiedz, co przed chwilką robiliśmy?- zapytałem.
-Przed chwilą jeba..- zatkałem jej usta dłonią i usiadłem obok niej.
-Kręcę to jako dowód. Wiktoria sama chciałaś mnie przelecieć- skierowałem kamerę na nas i uśmiechnąłem się.
-Mhm i nadal chcę- mruknęła i przytuliła się do mnie.
-Rano pewnie będziesz żałowała, że się całowaliśmy. A ja zaznaczam, tutaj właśnie na tym filmiku, nie tknąłem cię!
-Zaraz tkniesz- zachichotała kładąc rękę na moim kroczu.
O kurwa, wdech i wydech!
-Wiktoria gdyby nie to, że jesteś pijana, już dawno uprawialibyśmy dziki sex, a teraz ubierzemy cię i doprowadzimy do normalnego stanu, bo rano będziesz tego żałowała.
-Ale ja nie mogę wrócić do domu- westchnęła i zabrała rękę z mojego krocza, skłamał bym mówiąc, że nie brakowało mi tego.- Ja jestem zalana w trupa, a ty zamiast to wykorzystać to nagrywasz jakieś pieprzone wideo!
-Gdybym cię przeleciał dzisiaj to wolę nie myśleć co zrobiłabyś mi jutro- zaśmiałem się.
-Chce mi się spać- ziewnęła i położyła się.
Pomogłem jej jeszcze założyć stanik, ale nie mogłem się zmusić do tego żeby kazać jej ubrać bluzkę. No cóż taka natura chłopaka.




Wiktoria

Obudziłam się ze strasznym kacem i miałam ochotę znowu zasnąć. Niestety uniemożliwiał mi to Gabriel. Ten palant oplótł mnie z każdej możliwej strony i spał na moich cyckach. Zaraz Gabriel? Gdzie ja jestem? I dlaczego do jasnej cholery on śpi na moich cyckach?! Co wydarzyło się poprzedniej nocy? Nie mam zielonego pojęcia...Nic nie pamiętam. Zaczęłam niespokojnie się kręcić, tym samym budząc Gabriela.
-Już się obudziłaś?- mruknął prosto w moje piersi.
Nie za dobrze ci kolego? Boże co za złamas.
-Taa, złaź ze mnie. Musze iść do domu- warknęłam.
Chłopak zniknął na chwilę za drzwiami. Po pierwsze byłam zdziwiona, że mnie posłuchał. Po drugie, jakież było moje zdziwienie gdy wrócił z butelką wody i tabletkami na ból głowy. O mamuniu to nie ten chłopak którego znam! Podniosłam się i szybko zakryłam kołdrą, ponieważ okazało się, że byłam w staniku. Zaczęłam panikować, o Boże!
-Weź to pomoże ci na kaca- podał mi opakowanie i butelkę.
-Umm Gabriel? Co ja tu robię? Dlaczego tu jestem? Co się wczoraj działo? Czy my coś ten teges?- z ust płyną potok pytań.
-Nie tylko zrobiłaś mi loda- powiedział znudzony.- Musisz nad tym popracować jeszcze- westchnął.- Pooglądaj jakieś pornole o obciąganiu czy coś...
Patrzyłam na niego oniemiała. Nie, nie, nie! To nie może być prawda! Zeskoczyłam z łóżka i pobiegłam do łazienki, gdzie zwymiotowałam. Łzy napłynęły mi do oczu. Jak mogłam coś takiego zrobić?!
-Wiktoria? Wszystko w porządku?- spytał niewinnie.
O nie proszę jeszcze tego tu brakowało. Nie ma takiej potrzeby żeby patrzył jak wymiotuję.
- Wyjdź proszę. - pociągnęłam nosem i otarłam usta.
Usłyszałam kroki za sobą, a następnie szatyn wziął w dłonie moje włosy. Och, więc teraz jesteśmy przyjaciółkami, które trzymają sobie włosy podczas wymiotowania?
Nacisnęłam guzik spłuczki i powoli się podniosłam.

-Masz zapasową szczoteczkę?- wybełkotałam.
Podszedł do szafki i wyciągnął to o co prosiłam. Nałożyłam pasty i zaczęłam porządnie szorować zęby. Potem wypłukałam buzię wodą i podziękowałam za szczoteczkę.
-Hej żartowałem- zaśmiał się.
-Kłamiesz.
-Naprawdę! - zaśmiał się jeszcze głośniej. -Pokażę Ci coś.
Zatrzymałam się w połowie pokoju. 
- Spokojnie. - westchnął, odwracając się do mnie. - Zobaczysz, że nic się nie stało. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę łóżka. - Siadaj. 
Szatyn wziął do ręki telefon i zaczął jeździć palcem po ekranie, aż dał komórkę na środek, tak, żebym również mogła widzieć. Po chwili pojawiłam się na ekranie. O Chryste! Przyłożyłam dłoń do ust. Wyglądałam jak gówno. Naprawdę!
 Powiedz grzecznie co robiliśmy. Inaczej nie uwierzysz mi jutro, że do niczego nie doszło. - To chyba Justin.
-Przed chwilą jeba..- chłopak szybko zatkał mi usta.
- Gabriel! - pisnęłam. - O Boże, jesteś obrzydliwy! - pokręciłam głową i wstałam z łóżka.
- Wiktoria! Sama się do mnie dobierałaś, ale nie uprawialiśmy seksu!
- Ta, właśnie słyszałam. - zmrużyłam oczy.
- Może chociaż obejrzyj do końca?
- Po co? Wykorzystałeś mnie. Koniec. - wzruszyłam ramionami.
- Kurwa. - warknął i podszedł do mnie. Złapał mnie w pasie i posadził na łóżku, a sam usiadł za mną, tak, że siedziałam między jego nogami. Wystawił telefon przede mnie, więc nie ma możliwości ucieczki.- Oglądaj! - warknął.
Zacisnęłam mocno szczękę i patrzyłam w ekran.
- Sama widzisz. Rano pewnie będziesz żałowała, że się w ogóle całowaliśmy. Nie tknąłem Cię. - tłumaczył Gabriel.
- Zaraz tkniesz. - zachichotałam i położyłam rękę na kroczu GABRIELA! NA JEGO KROCZU! O Boże.
- O Boże. - szepnęłam.

 -Wiktoria, gdyby nie to, że jesteś pijana, już dawno uprawialibyśmy dziki sex, a tak, jesteś pijana i jutro niczego nie będziesz pamiętała, albo będziesz żałowała. 
- Ale ja nie mogę. - wybełkotałam, kładąc się na plecach. - Jestem zalana w trzy dupy, a Ty zamiast to wykorzystać nagrywasz jakieś pieprzone wideo. - powiedziałam płaczliwie.
Zagryzłam mocno wargę, rumieniąc się.
- Wystarczy. - mruknął chłopak i zabrał telefon.
- Przepraszam. - szepnęłam, odwracając się do chłopaka.
- Co? - uśmiechnął się szeroko. Rany ma taki ładny uśmiech.
- Przepraszam. - przewróciłam oczami.

- Za co?
- Za to, że bezpodstawnie Cię oskarżyłam. Ale to Twoja wina! Gdybyś nie powiedział tego na początku..., tylko od razu pokazał mi na granie. - zacisnęłam usta w wąską linie.
- Myślisz, że to wystarczy? - prychnął, opierając się plecami o wezgłowie łóżka. - Tu nie wystarczy zwykłe 'przepraszam' - wydął wargi, kręcąc głową.
Zmarszczyłam brwi i przyglądałam się chłopakowi. O czym on mówi?
- Przepraszam, Gabriel? - uniosłam brwi.
- Hm...trzeba Ci wymyślić jakąś kare. Bardzo mnie zraniły Twoje słowa. - pokiwał głową, przykładając dłoń do serca.
Ta, jasne.
- Serio? - prychnęłam.
- Wiesz...w zasadzie kilka osób widziało nas, jak wch
odziliśmy na górę. - powiedział, nie patrząc na mnie. - Pewnie myślą, że uprawialiśmy sex. - wzruszył ramionami. - Prawdę znam tylko ja i ty. Jeśli chcesz, to mogę ich wszystkich upewnić w przekonaniu, że spaliśmy ze sobą. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Nie zrobisz tego. - pokręciłam głową. - Zabiję Cię! - powiedziałam poważnie.
- Skarbie, nawet muchy nie skrzywdzisz. - uśmiechnął się słodko.
- Chcesz się przekonać? - uniosłam brwi, patrząc surowo na chłopaka i zaczęłam strzelać kostkami u dłoni.
Szatyn przewrócił oczami, a następnie rzucił się na mnie, przygważdżając mi dłonie do łóżka.
- Złaś ze mnie, geju! - warknęłam, wiercąc się pod brązowookim.
- Jak mnie nazwałaś? - zaśmiał się.
- Boże, czuć od Ciebie alkohol. - jęknęłam, krzywiąc się z obrzydzenia.
- Czekaj, skoczę umyć zęby i możemy kontynuować, co Ty na to? - uśmiechnął się sztucznie.
- Och, pieprz się ty i te twoje sarkazmy. - warknęłam.
- Lubię, kiedy świntuszysz. - puścił mi oczko.

 Złaź ze mnie, bo się wścieknę.
- Mam się bać? - uniósł brwi w zapytaniu.
- Powinieneś.
- Spójrz, drzwi od pokoju nie są zamknięte, leżymy na łóżku, jestem w samych bokserkach. W każdej chwili ktoś może tu wejść. Im szybciej przeprosisz za grożenie wspaniałemu Gabrielowi Kwiatkowskiemu, tym szybciej cię puszczę.
- Pocałuj mnie w dupe! Nie będę cię przepraszała nie wiadomo ile razy.
- Zrobiłbym to z największą przyjemnością, ale nasza aktualna pozycja na to nie pozwala. - powiedział smutno. - Masz pięć sekund i zacznę głośno jęczeć.
- Nie zrobisz tego! Ludzie z dołu cię usłyszą! Pomyślą, że uprawiamy seks!
- Raz...dwa...trzy..
- Justin, nie rób tego. - spojrzałam spanikowana na chłopaka i zaczęłam się mocniej wyrywać.
- ...cztery...pięć...Och! Kurwa! - krzyknął, odchylając głowę do tyłu, przymykając przy ty oczy. - O tak! - jęknął.
Kurwa, kurwa. Rozglądają się na boki podniosłam głowę do góry i złapałam zębami za wargę chłopaka, ciągnąc ją do siebie. Natychmiast zaprzestał jęczeć i powędrował za mną. Puściłam wargę chłopaka z zamiarem nakrzyczenia na niego, kiedy on wpił się w moje usta. Jęknęłam w proteście, krzywiąc się, dzięki czemu mógł swobodnie wsunąć mi język do buzi, wciąż przytrzymując mi ręce. Boże, nie, to nie może się powtórzyć, tylko, że...on tak cudownie całuje. Z taką pasją. Przymknęłam oczy i odwzajemniłam pocałunek. Nie, przestań w tej chwili. Już, natychmiast! Chłopak jęknął mi w usta i jeszcze zachłanniej zaczął mnie całować.O Boże, co ja robię?! Kiedy uścisk chłopaka zelżał na moich rękach, zepchnęłam go z siebie i wybiegłam z pokoju. Co ja do cholery sobie myślałam. Zbiegłam po schodach i to zobaczyłam rozwaliło mnie totalnie. Zaczęłam tak się śmiać, że okładałam się po ziemi. Po chwili dołączył do mnie Gawryś, podał mi bluzkę, a ja szybko zasłoniłam ręką swoje piersi. Poczułam rumieńce, na policzkach.
-To nic czego bym wczoraj nie widział- uśmiechnął się z błyskiem w oku.
-Wal się- powiedziałam i ubrałam bluzkę.
Po chwili lataliśmy po całym domu z patelniami i łyżkami w dłoniach budząc przyjaciół.
-Co jest kurwa?- zapytał Łukasz kiedy się obudził.
-Pobudka kochanie- odezwał się Gabriel.
-Ja pierdole co ja robię w tym kartonie?!- pytał wstając z niego.
-Nie mam zielonego pojęcia, ale tobie od dawna wróżyłem przyszłość żula- zaśmiał się Gabriel.
-Spierdalaj!
-A co to za brzydkie słownictwo?- zapytała Martyna, która zeszła z Erykiem po schodach.
Wracali pewnie z jakiegoś pokoju, ale to oni wyglądali najlepiej z nas wszystkich.
-Nie wytrzymam, Mateusz dalej w tej sukience- zaśmiał się Eryk.
Podążyliśmy za jego wzrokiem i znaleźliśmy go śpiącego z Karoliną pod ścianą.
-Pobudka!- walnęłam w patelnie przed ich głowami.
-Rany, a co ta laska robi koło mnie?- zapytała Karolina przecierając oczy.- Gdzie Mateusz?
-To jest Mateusz jahahaha.
-Co ja to jasnej cholery robię w sukience?- krzyknął na cały dom.
-Prezentujesz się w niej całkiem nieźle jak widać- odpowiedział mu Łukasz- Nawet twoja dziewczyna przeszła by na homo dla ciebie, bo bardzo się jej spodobałeś.
Wszyscy zaśmiali się, budząc tym samym Sabinę, która znajdowała się w tym samym miejscu gdzie piłyśmy wczoraj.
-Zamknijcie te mordy, bo łeb mi za chwile pęknie!- warknęła.
Łukasz spoglądną na nią z dziwnym wyrazem twarzy, jakby współczucie czy coś takiego, a z resztą nieważne. 
-Brakuje Dawida!- powiedziała Karolina.- O i Patrycji!
Po chwili sam się znalazł leżąc pod Patrycją, która kiedy zorientowała się na kim leży zaczęła piszczeć tak jakby zobaczyła szczura albo pająka!
-Eeee zbite gary! Zbite gary! Nie umiecie się bawić!- mruknął Łukasz.- Już zaczynaliśmy zabawę kto pierwszy was znajdzie.


___________________________________________________________________

Cześć! Nie wiem czy to powrót, ale mam sentyment do tego bloga, pomyślałam więc że fajnie było by czasem coś tutaj dodać. Może uda mi się dokończyć i opowiedzieć wam do końca jak skończy się ta historia, ale nic nie obiecuję. Nie mam pojęcia też kiedy i czy w ogóle będą pojawiały się nowe rozdział, więc 3majcie kciuki! Proszę więc tylko, komentujcie. Pozdrawiam,

Natalia.

sobota, 26 lipca 2014

THE END

Chciałybyśmy poinformować, że to koniec tego bloga. Nie będziemy tłumaczyć dlaczego, bo to bez sęsu. Dziękujemy wszystkim czytelnikom. Kończymy bloga z 23 OBSERWATORAMI  i 478 KOMENTARZAMI. Jesteśmy bardzo wdzięczne! : )))))

N&O


http://enjoyyeveryymoment.blogspot.com/
http://enjoyyeveryymoment.blogspot.com/
http://enjoyyeveryymoment.blogspot.com/

piątek, 16 maja 2014

Rozdział 34

Rozdział dodany z opóźnieniem, ponieważ miałyśmy ostatni dużo na głowie. Mamy nadzieję, że wam się spodoba. Miłego czytania ;)
O&N


Łukasz

Jebłem na ziemię, budząc się. Kurde! Patrzę i co widzę...
- Anioł !
- Tak, tak jestem twoim aniołem, palancie - powiedział mój anioł.
- Jakbym wiedział, że mam takiego anioła stróża, to wcześniej bym umarł...
- Dobra Łukasz, chcesz z siebie robić durnia? Proszę bardzo droga wolna, ale wstań z łaski swojej, bo chciałabym przejść!
- Sabina ?! Ty... ty wyglądasz normalnie?!
- Łukasz nie denerwuj mnie i zajdź mi z drogi!
Odsunąłem się i patrzyłem na nią zdziwiony. Ona...ona wygląda ładnie. O lol! Podniosłem się w końcu z ziemi i otrzepałem spodnie.
- A tak właściwie to co ty tu robisz?- zapytał.
- Stoję- mruknąłem.
Byłem tak zdziwiony tym jak wygląda, że nie mogłem przypomnieć sobie co tu robię.
- Co za błyskotliwa odpowiedź, nic lepszego nie przyszło ci do głowy?
- Może... Zaraz, zaraz dlaczego ty tak wyglądasz?
- Ubieram się jak plastikowa lala źle. Ubieram się normalnie też źle. Zdecyduj się Łukasz...
- Zdecydowanie wybieram druga wersję- uśmiechnąłem się.- A teraz gdzie się wybierasz?
- Hmm no nie wiem... Może na śniadanie?!
- Idę z tobą.
- Nie dzięki. Najpierw to proponowałabym ci iść się przebrać i umyć. Śmierdzisz !- powiedziała i poszła sobie.




Gabriel

Minął tydzień odkąd wróciliśmy z wycieczki. Nie potoczyła się ona po mojej myśli, miałem co do niej inne plany. Boom, dostałem piłką w łeb.
- Przebieraj się a nie bawisz się w mnicha i rozmyślasz. Zaraz zacznie się trening.- powiedział Mati
- Już, już...
boys-Ej chłopaki a co myślicie o nowej Sabinie?
-Nic- mruknął Łukasz i wyszedł z szatni wkurzony.
- A jemu co?- zastanawiał się Eryk.
- Nie mam pojęcia, zachowuje się tak od tej imprezy w Berlinie..- powiedział Dawid.
- Nowa Sabina mu się spodobała i tyle więc dajcie sobie spokój- stwierdziłem i wyszedłem za Łukaszem.
- Zapytałbym cię o co chodzi ale nie mam zamiaru bawić się w panienkę - zacząłem.
- I dobrze bo i tak bym ci nie odpowiedział.
Weszliśmy na salę, złapaliśmy piłki i zaczęliśmy się rozgrzewać.
- Ruszamy się chłopaki! Moja teściowa lepiej od was kozłuje! Za miesiąc macie mecz. Jak wy chcecie pokonać gości z Gdańska, skoro ledwo trafiacie do kosza!? Z czym do ludzi ?! Z czym do ludzi?!- darł japę trener.
- Jezu ale się rzuca- westchnął Eryk- Jakbyśmy mieli jakiekolwiek szanse ich pokonać.
Popatrzyłem na moich kumpli. Nie powiedziałem im jeszcze ale miałem zamiar złożyć podanie do tej szkoły w Gdańsku. Jest to chyba najlepsza w całej Polsce. Jeśli bym się tam dostał miałbym duże szanse na zostanie zawodowym koszykarzem. Dlatego w meczu za miesiąc muszę zagrać jak najlepiej. Jest tylko jeszcze jedna rzecz która mnie tu trzyma. Właściwie to pewna osoba.
- Gabriel! Skup się!- zawołał trener, a ja wróciłem myślami na boisko. Kurwa Marcin właśnie mnie minął.
- Ogarnij dupę! Marcin właśnie Cię minął !- krzyknął Łukasz
Tsaa jakbym sam tego nie zauważył...

***

- Ej Gabriel co planujesz na urodziny?- zapytał Mati
- Jeszcze nic nie wymyśliłem. Na pewno jakaś impreza ale jeszcze nie wiem gdzie. Jeśli rodzice pojadą do Warszawy to u mnie, a jak nie to coś wymyślę.
- Zawsze jakby co, to my ci pomożemy- zaoferował Dawid.
- Tak, tak ostatnio jak mi pomagaliście to o mało nie podpaliliście domu.
- Oj daj spokój skąd miałem wiedzieć, ze masz alarm przeciw pożarowy w domu?!- tłumaczył się Eryk.
- Jak widzisz pod sufitem małe, świecące pudełko to chyba jasne że to alarm.
- No przestań przynajmniej fajny miotacz ognia był...
- Taaa i straciłeś mi cały dezodorant.
- Przecież odkupiłem ci go chuju!- zaprotestował.
- Oddanie po roku się nie liczy - zaśmiałem się.
- Gadanie... Zamiast to docenić, że odkupiłem ci ten dezodorant, który tak nawiasem mówiąc jebał jak perfumy mojej babci...
- No na pewno... Dobra nie chce mi się z wami gadać, spadam!- powiedziałem i wyszedłem z szatni.
Nie mogłem się już doczekać urodzin, miałem pewien pomysł i chciałem jak najszybciej go zrealizować. Będzie bomba.
- Gabriel! Zaczekaj! Co jest? Co się z tobą dzieje?- zapytał Dawid, kiedy mnie dogonił.
- Nic takiego... Po prostu w czasie wycieczki przemyślałem kilka rzeczy i teraz mam trochę na głowie...
- Kilka rzeczy tak? Myślę , że te "rzeczy" maja jakiś związek z Wiktorią?
- Nie...





Wiktoria

-Co myślisz o nowym imidżu Sabinki?- zapytała mnie Karolina.
-Wiesz co w życiu nie spodziewałabym się, że bez tej tony tapety, którą zapewne nakładała szpachlą jest taka ładna dziewczyna- powiedziałam i pchnęłam drzwi sklepu.
Od dobrej godziny wchodziłyśmy i wychodziłyśmy ze sklepów szukając prezentu dla Gabriela. Tak się składa, że ma jutro urodziny, a ja w dalszym ciągu nie mam dla niego prezentu.
-Przestań się tak przejmować tym prezentem- szturchnęła mnie blondynka.- Zważywszy na to, że on dał ci swoje zdjęcie w ramce ty możesz mu dać nawet to.
-Ta jasne, myślisz, że sprzedają razem z doniczką?- zaśmiałam się, ponieważ moja przyjaciółka nie świadomie wskazała na kwiatka, który służył do ozdoby.
-No a co?! Najwyżej ją dokupisz. Pomyśl... dasz mu go, jeszcze się zaprzyjaźnią. On nazwie go Fikus i wszyscy będą szczęśliwi.


Gabriel

Dobra dom już gotowy, pozostało już tylko przebrać się i udawać, że jestem zaskoczony imprezą urodzinową, która sam sobie zorganizowałem. Jej! Idę na dół i co tam widzę? Łukasz już zaczął melo. Sam na sam. On i alkohol. Czemu nie?
- Łukasz dwudziestej jeszcze nie ma a ty już pijesz?!- darła japę Karolina. Ja nie wiem jak Mateusz z nią wytrzymuje...Ja nie wiem. Jakbym to ja był jej chłopakiem to bym jej usta zakleił taśmą. Ludzie się schodzili, schodzili i schodzili. Nie żebym zapraszał całą szkołę...no ale jak się bawić to na całego.


***

- Kto gra w butelkę?!- usłyszałem kolejny krzyk Karoliny.
Wszyscy oczywiście się zgłosili. Zaczynamy grę! Pierwszy był Mati.
- Prawda czy wyzwanie ?- zapytała go Karolina.
- Wyzwanie...
- Więc... idź na górę, ubierz sukienkę mamy Gabriela i masz w niej chodzić całą noc.
Mati dopił drinka i ruszył wykonać zadanie.
-Ale ty jesteś kreatywna... Jak dno mojej wanny- mruknąłem- Ej Mateusz nie ubieraj tej w kolorze ultramaryny!
- A co to kurwa jest ultramaryna?!- odkrzyknął.
-Niebieska!- krzyknęły dziewczyny.
- Tak to mu bardzo pomoże, moja mama ma chyba z 50 niebieskich sukienek, kretynki.
- Ultramaryna to brzmi jak imię jakiejś rosyjskiej dziwki- mruknął Eryk.
- Dobra, dobra... Gramy dalej!- powiedziała Patrycja i zakręciła butelką. Padło na Dawida.
-No... Dawid prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
-Powiedź jakiś sekret.
-Hmm- zastanawiał się. Popatrzył na mnie i na Wiktorię- Pamiętacie ognisko na koniec wakacji?
Wszyscy przytaknęli.
- Wtedy Karolina zaszła się z Mateuszem, a ty i ty- wskazał na mnie i Wiktorię- przelizaliście się !
-Coooo ?!! Na pewno nie!- skrzywiła się Wiktoria.
-Mówię na serio! No bo skąd niby Gabriel miał wtedy podbite oko, hmm?
- Na pewno nie przez ciebie, cieniasie- zakpiłem.
- Musiałem ci zajebać, bo przeleciałbyś ją na wale !
- Nie ma takiej opcji!- krzyknęła Wiktoria- W życiu bym z nim TEGO nie zrobiła !
diamondsgirl- Nigdy nie mów nigdy- mruknąłem.
- Ty...- zaczęła Wiktoria.
- Dobra, dobra może lepiej grajmy dalej- przerwał jej Łukasz.
Tym razem padło na Wiktorię.
- Wyzwanie- odpowiedziała. To teraz będzie zabawnie. Łukasz i jego wyzwania... Na pewno jej się to nie spodoba.
- Pocałuj Gabriela- powiedział z diabelskim uśmiechem.- W usta żeby nie było..- nie dokończył bo szatynka rzuciła w niego miską.
- No i popatrz co zrobiłaś! Ja chciałem zjeść te chipsy !
- Zamknij się! Nie mam zamiaru się z nim całować!
- Całuj albo idź pieprzyć się z sąsiadem!
- Wolę sąsiada...
- Nie pierdol, tylko całuj- powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie.









______________________________________________________________________



Sabina po przemianie. Wszyscy czytelnicy, wiedzą co ją skłoniło do takiego kroku...

piątek, 2 maja 2014

Wycieczka Part 3

Nie jest łatwo wrócić, ale udało nam się to. Musimy przyznać, że dużą radość sprawiło na napisanie tego rozdziału, ponieważ na niego czekałyśmy przez bardzo długi czas. Ale wracając do tematu, chciałybyśmy podziękować za:
-waszą cierpliwość
-czytelników, którzy komentowali i wspierali nas
-życzenia w związku z egzaminami
No więc powrót. Chciałyśmy wrócić w wielkim stylu, lecz nie mamy pojęcia czy nam się to udało. Prosimy, więc o komentarz jeśli się rozdział spodoba ;)


N&O



Gabriel

Jestem na porodówce. Zraz na porodówce? WTF? Słysze jak woła mnie lekarz:
-Panie Kwiatkowski, panie Kwiatkowski to córka!
Że co?! Co tu się dzieje? Biegnę przez korytarz. Jaka córka? Czyja córka?! I czy ten cholerny korytarz kiedyś się skończy? Wokół mnie słyszę głosy mówiące
Córka
Córka
Córka

Wstałem z krzykiem. Zobaczyłem Wiktorię.
-Co ty sobie myślałeś?!- krzyknęła i uderzyła mnie w twarz.
Córka
Córka
Córka
Mój umysł nie ogarnął  się jeszcze po tym porąbanym śnie. Nie zauważyłem co robię i oddałem jej. Po prostu uderzyłem ją w twarz. tak jak ona mnie. Dziewczyna złapała się za czerwony policzek. Ja powtórzyłem jej ruch, chociaż założę się, że moja twarz prezentowała się znacznie gorzej. W ten cios włożyła chyba całą swoją siłę.
-Oddałeś?- zająknęła się zdziwiona.
-Nooo, jakbym si nie oddał to pewnie byś się obraziła...
-Może, ale nie wolno bić dziewczyn!
-No właśnie nie wolno bić dziewczyn- syknąłem.
-Co ty sugerujesz?!- krzyknęła.
Wzięła poduszkę i walnęła mnie nią tak mocno, że aż spadłem z łóżka.
-Wiktoria, weź się ogarnij!
-Zamknąłeś drzwi!
-Jazu i co z tego? To ty jesteś taką debilką, że wyszłaś na pole! Nawet nie wiesz jak długo cię szukałem!- warknąłem i uderzyłem ją poduszką.
Brunetka wstała, zła jak osa. Podeszła do mojej walizki i rozsunęła ją. Wyciągnęła wszystkie moje ubrania i wyrzuciła przez okno.
-Ale z ciebie idiotka! Zacznij się zachowywać normalnie, bo nie gramy w żadnym pieprzonym teatrze!- krzyknąłem.
-Stul pysk! Boli mnie głowa!
-No jak się jest tak pojebanym i nocuje na ławce przed hotelem...A teraz rozbieraj się.
-Słucham!?
-No oddaj moją bluzę- powiedziałem.- Muszę iść po swoje ciuchy, które taka kretynka wyrzuciła przez okno. Może ją znasz? O nie czekaj to ty!
-Wal się palancie! Idź sobie po swoje ciuchy w tym co jesteś!
Na twarzy Wiktorii pojawiły się rumieńce, ja pewnie też się zaczerwieniłem, bo stałem w samych bokserkach.
-Jesteś pewna? Jak mnie ktoś zobaczy to się jeszcze zakocha...
-Jak ktoś lubi bezmózgich mięśniaków to się zakocha, pewnie padnie na jakąś idiotkę.
-No wiedziałem, że jestem w twoim typie!
-Oh, zamknij się Gabriel- odwróciła się w stronę swojej walizki i zaczęła czegoś szukać.
Trzeba iść po te ubrania. Kurwa! Ubrałem leżące na ziemi dresy, złapałem buty i wyskoczyłem przez balkon. Całe szczęście, że mamy pokój na parterze. Hahahahah, ale frajerka! Nawet nie opłacało się wyrzucać tych ubrań. Kiedy moje stopy dotknęły, mokrej od rosy trawy, zacząłem skakać jak głupek. Kurwa, kurwa trzeba było ubrać buty, kurwa zimno, kurwa.
-Debil!- usłyszałem głos Wiktorii.
Ja jej dam. Zamarzła by na śmierć gdyby nie ja. Bycie miłym dla innych jest beznadziejne! Szybko pozbierałem ciuchy i ruszyłem do pokoju. Po drodze spotkałem historyka-pedofila. Znowu on...
-Gabrielu, mogę wiedzieć co ty robisz?
-Nic takiego, po prostu robiłem pranie...
-Przecież tu nie ma pralek ani pralni...-zaczął.
-Bardzo się spieszę!- odparłem i ruszyłem biegiem w stronę pokoju.
Hahahaha przykro mi, ale nie te lata stary pacanie. Nie było szans żeby mnie dogonił. Wpadłem do środka i szybko zamknąłem drzwi. Po chwili zorientowałem się, że nie ma Wiktorii, a drzwi nie były zamknięte. Zrezygnowała z zemsty?
-Jak się spało?- zapytał uradowany Mateusz, który wbił do pokoju.
Karolina musiała tej nocy uszczęśliwić chłopaka, hehehehe.
-Wal się. Wiktoria jest taka narwana, że zastanawiam się czy nie zaszczepić na wściekliznę.
-Aha...Zbieraj się, bo za chwilę idziemy zwiedzać miasto- znacząco spojrzał na mój strój.
Coś w nim nie tak? Oj dla mnie odpowiedni. Podziwiałem swoje mięśnie w lustrze. Ja tak mogę iść, heh.
-Tak, tak już idę.
-O! A wieczorem jest impreza.
-Dyskoteka szkolna....juhu- mruknąłem.- Zgaszą światło i będzie zabawa.
-Oj nie przesadzaj będzie fajnie. Bynajmniej Karolina tak mówi...
-Pantoflarz.
-Kretyn- odciął się i wyszedł.
Nie chciało mi się składać ciuchów, więc wrzuciłem je do walizki, tak jak trzymałem. Gdzie Wiktoria? Ogarnąłem jakieś ciuchy i przebrałem się. Potem walnąłem się na łóżko, czekając na powrót dziewczyny. Patrzyłem w sufit. Pomaganie ludziom jest do dupy...Nagle do pokoju weszła gotowa już dziewczyna.
-Dobrze, że jesteś. Zaraz idziemy zwiedzać miasto. Atrakcja po byku, ale nie licz na żadną randkę po tym co odstawiłaś dzisiaj...
Bum! Brak odpowiedzi. I to mnie zdziwiło! Nic mi nie odpowiedziała! Nawet się nie odgryzła, a zawsze to robiła. Poskładała moją bluzę, w której spała, położyła na mojej walizce i wyszła bez słowa. Eh te kobiety ich nigdy nie zrozumiesz...


*   *   *

-Weźcie się pogódźcie, bo nie dobierzecie się sobie do majtek- powiedział Łukasz.
Musiałem zacząć myśleć o pogodzie, by go nie udusić.
-Idź lepiej poszukaj swojej Sabinki- mruknąłem.
Zwiedzaliśmy miasto już od dwóch godzin. Teraz mieliśmy czas wolny. Dziewczyny i Dawid (frajer i zdrajca) poszli na zakupy, a my siedzieliśmy na ławce w parku i wpierdalaliśmy czekoladę.
-Nie przeszkadza ci, że Dawidowi podoba się Patrycja?- zapytał Eryk Matiego.
-W sumie to nie. Nie ważne czy będzie latał za nią na zakupy i tak nie ma u niej szans- odpowiedział wzruszając ramionami.
-Szczere, a teraz wracając do Wiktorii i Gabriela...
-Zamknij się Łukasz- powiedziałem.- Księżniczka ma po prostu ciche dni i tyle. Mam to gdzieś!
-Jak możesz mieć to gdzieś skoro właśnie nazwałeś ją księżniczką?- zaśmiał się Mateusz.- Kurwa stary!
-Mateuszu, mam nadzieję, że masz świadomość, że po drugiej stronie parku jest kościół- pouczyłem go.
Jego mina była bezcenna. Starałem tylko żeby nie wybuchnąć śmiechem i wyglądać wiarygodnie. Kurwa sam nie wierzę, że to powiedziałem.
-A od kiedy Gabriel Kwiatkowski jest religijny, hmmm?- mruknął Mateusz.
Kurdę miał rację, ale tak fajnie ich się wkręca, że jeszcze chwilę się pobawię. Ugryzłem się w język, żeby przed tym co powiem nie zacząć się tarzać na ziemi ze śmiechu.
-Od kiedy dostałem to- wyciągnąłem złoty medalik, który dostałem od dziadków.
Jestem bogaty i nie potrzebny był mi ten złoty medalik na szyi, ale to prezent, więc wyglądałem zamożniej. Taka burżuaza, heheh.
-Złoty- stwierdził Łukasz.- Racja, jebać biedę.
-Mówiłem, że jesteśmy koło kościoła, więc zachowujcie się i przestańcie przeklinać!- powiedziałem.
-Upsss, czyli jednak nie będziesz dobierać się do Wiktorii, bo będziesz księdzem- stwierdził Eryk.
-Tak, tak...Żebyś nie zdziwił się frajerze jak kiedyś będę ci ślubu udzielać.
-Taaa już to widzę, a Mateusz nie jest pantoflarzem- westchnął Eryk.
Po chwili dostrzegliśmy wracającego Dawida. Niósł pełno toreb z zakupami. Ha, debil ma za swoje! Ale kurwa nie mogę on wygląda jak tragarz...
-Eeee torbociąg gdzie zgubiłeś laski?- zapytał go Łukasz, na co wszyscy wybuchli śmiechem.
Pomimo tego, że raczej nie ma takiego słowa jak "torbociąg" to i tak brzmiało to zabawnie.
-Ja jebię- mruknął obładowany Dawid.- Znowu weszły do jakiegoś sklepu. Dały by już spokój...
Rzucił torby na ziemię i usiadł z nami na ławce. Nagle Eryk wstał.
-Uśmiech- powiedział robiąc nam zdjęcie.- Pokażę wam to jak następnym razem, któryś z was będzie chciał iść z nimi na zakupy.
Dawid nawet nie podniósł głowy i nie pozował. Chyba sobie biedny zasnął... Co innego ja z Łukaszem.
-Tylko nie ustawiaj sobie tego na tapetę, bo znowu zdradzisz Martynę, ale tym razem ze mną- uśmiechnąłem się.



*   *   *

Wróciliśmy do hotelu. Oczywiście musiałem zabrać od Dawida zakupy, bo jego kondycja koszykarza poszła się jebać i ledwo zipiał. Wjebałem je wszystkie do naszego pokoju po czym przebrałem się na imprezę. Przebrałem się i poszedłem do reszty. Mieliśmy iść do jakiegoś niemieckiego klubu. Juhu...biba z frycami. Rozglądnąłem się i zobaczyłem, że z nami idzie też Sabina i Marcin. Spojrzałem znacząco na Łukasza
-To nie ja ich tu zaprosiłem- podniósł ręce w obronnym geście.
-Dobra idziemy!- zawołała Karolina.




*   *   *

-Chcesz drinka?- zapytałem Wiktorię.
Nawet nie obdarzyła mnie spojrzeniem i wróciła na parkiet. Kurde, myślałem, że się nabierze i odpowie coś, chociażby zwykłą ciętą ripostę. Ale nie ona nadal uparcie się nie odzywała. Poszedłem za nią, ponieważ musiałem pilnować żeby żaden opętany frycek się do niej nie przyczepił. Nawet nie zdążyłby się do niej dobrać, bo byłby już wciśnięty w ścianę. Podszedłem do brunetki, bo w końcu YOLO. Odwróciłem ją obejmując w tali. Czas się zabawić. Przycisnąłem jej ciało do mojego. Nasze miednice były prawie na tej samej wysokości. Pomimo tego, że miała wysokie buty, byłem od niej wyższy o kilka centymetrów. W klubie słychać było Showtek- We Like To Party. Nie narzekam, bo jak na Niemców to gust muzyczny mieli spoko. Wiktoria wolną rękę owinęła wokół mojej szyi i uśmiechnęła się do mnie. Cholera, wyglądała tak seksownie, że musiałem się powstrzymywać, by nie przelecieć jej na środku parkietu.
-Co za brzydkie myśli chodzą ci teraz po głowie?- zapytała.
-Lepiej żebyś nie wiedziała- mruknąłem.
-Masz rację- warknęła i przyłożyła mi pięścią w twarz.
Jasny gwint! Co ona dzisiaj taka agresywna?
-Fra..-nie dokończyła bo jej oddałem.
Nie mocno, zaznaczam.
-Ała głupku! Nie bije się dziewczyny. Już ci to chyba mówiłam!
-Ty jesteś wyjątkiem.


Sabina

Z tą bandą frajerów nie można wytrzymać. Musiałam wyjść na zewnątrz. Idę sobie, a za mną jakiś gość. Idę szybciej, on też przyśpiesza. Zwalniam, on zwalnia i tak w kółko. Zaczęłam biec, ale w 12cm szpilkach nie było to łatwe. Mam przejebane...
-Zboczeniec!- wrzeszczałam.
Gościu szybko mnie dogonił  przygwoździł do ściany. Okładałam go wszystkim co się dało, torebką i pięściami. Kopałam, ale to nic nie dało. Ten pedofil miał stalowy uścisk. Nic nie robił sobie z tego, że go biłam. Zaczął się do mnie dobierać.
-Na pomoc!!!- krzyczałam.- Ratunku!!! Zboczeniec!!! N pomoc!!!- płakałam.
Tak bardzo się bałam, a jednocześnie było mi nie dobrze. Kurwa co zrobić, by uciec. Poczułam jego ręce, na swoim ciele. Po chwili nie miałam już na sobie bluzki.
-Ratunku!!!
-Siedź cicho mała, a obiecuję, że nie będzie bolało- powiedział po niemiecku.
Doskonale wiedziałam co powiedział, ponieważ w szkole kujemy ten zjebany język. Rozglądnęłam się i zobaczyłam, że jesteśmy w toalecie. Ale jak?! Łzy lały się po mojej twarzy, wiedziałam, że już nie ma ratunku. Byliśmy w kabinie, jego ręce czułam dosłownie wszędzie...



Łukasz

-Dobra idę się odlać- westchnąłem.
-Łukasz, ale z ciebie perfidny wieśniak! Nie mówi się tak w towarzystwie dziewczyn- darła japę Karolina.
-W towarzystwie dziewczyn? No nie wiem...Nie patrzyłem ci w majtki- mruknąłem.
-I nie będziesz- syknął Mati po czym dostałem od niego w łeb.
-Dobra, jeżeli nie chcecie żeby na parkiecie była mokra plama to dajcie mi się odlać!
-Nie denerwuj się tak- mruknęła Karolina.
-Ja się wcale nie denerwuję. Chce mi się sikać, a wy nie pozwalacie mi się odlać!- wyrzuciłem ręce w górę.
Nie czekając na odpowiedź, ruszyłem do kibla. Ogarnąłem jeszcze wzrokiem tańczących ludzi i myślałem, że zejdę ze śmiechu. Zobaczyłem naparzających się Gawrysia i Wiktorię. Jako ksiądz jest już zdecydowanie skończony, ale jak tak dalej pójdzie to czeka go świetlana przyszłość jako damski boxer. Wszedłem do toalety i co słyszę? Płacz. Nie to bardziej wrzask. Czyżby kolejna załamana laska z którą zerwał chłopak? No to może pójdę ją pocieszyć. Znajomości z niemkami zawsze spoko. Otwieram kabinę i widzę...Widzę jak jakiś zboczeniec dobiera się do Sabiny! ZABIJĘ GO! Rzuciłem się na typa. Byłem go i kopałem.
-Ty pieprzony zboku! Spróbuj z mężczyzną, a nie słabszą kobietą. Ja ci kurwa dam, pedofilu zasrany!
Gościu leżał na podłodze. Krwawił, ale wciąż nie mogłem odpuścić. Co by się stało gdybym przyszedł parę minut później?!
-Jebany zbok!- powiedziałem i splunąłem na niego.
Obejrzałem się i zobaczyłem zapłakaną Sabinę. Siedziała w kącie. Była bez bluzki, miała rozpięte spodnie, a w ręce trzymała buta. Drugi wbity był w ścianę. Trzeba zabrać ją do domu. Ok, Łukasz spokojnie. Trzeba podejść do tego czysto teoretycznie...Tak jak w filmie. Z reguły dziewczyny po gwałcie, czyli w tym wypadku po próbie gwałtu boją się mężczyzn. Nie brzmi to za dobrze...Żeby tylko nie zajebała mi ta szpilką, którą trzymała w ręce.
-Sabina...-mówiłem spokojni, ale w środku aż mnie rozsadzało. Co za ludzie tak postępują? Klęknąłem koło niej- Zabiorę cię do hotelu, dobrze?
Przytaknęła, a ja powoli wziąłem ją na ręce.
-Przykre mi- szepnąłem.
Zauważyłem, że dziewczyna ma zaczerwienione nadgarstki oraz ślady po tym chuju na całym ciele. Najgorsze były na jej brzuchu.
- Zabiłbym go dla ciebie- powiedziałem i przytuliłem ją do siebie.
Płakała przez całą drogę. Zaniosłem ją do jej pokoju i położyłem do łóżka.
-Śpij skarbie- powiedziałem.
Chciałem wyciągnąć jej szpilkę z ręki, ale zamachnęła się nią przed moją twarzą.
-Łukasz, wyjdź!- krzyknęła histerycznie.
-Sabina, nie możesz zostać sama!
-Mogę i chcę! Wynocha!
-Nic ci nie zrobię, przy mnie jesteś bezpieczna- zapewniłem.
-Łukasz- zaszlochała, a ja podszedłem do niej.- Chcę żebyś wyszedł.
-Będę za drzwiami- obiecałem.
Usiadłem oparty za drzwiami. Co robić, co robić? Oh co robić? Przeczesałem włosy i pocągnąłem za końcówki. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do osoby, której ufałem.
-Martyna! Martyna zabierz wszystkich i wracajcie. Wyjdźcie z tego klubu, proszę- westchnąłem.
-Łukasz? Co się stało? Gdzie ty jesteś?- zapytała.
-Później wam wytłumaczę. Proszę wracajcie. A i nie oddalajcie się od chłopaków.
-Okej już się zbieramy. Wszystko w porządku?
-Teraz tak- odpowiedziałem i rozłączyłem się.
Wszystko jest w porządku- przekonywałem sam siebie

wtorek, 15 kwietnia 2014

POWRÓT

Planujemy powrót, zaraz po egzaminach gimnazjalnych, które czekają nas po świętach. I tak z ciekawości chciałybyśmy prosić o skomentowanie tego posta przez tych, którzy zostali z nami i czekają nn. Chciałybyśmy wiedzieć czy jest jakikolwiek sens do powrotu. Dziękujemy ;)

N&O

wtorek, 4 marca 2014

ZAWIESZAMY

Chciałybyśmy was poinformować, że podjęłyśmy decyzję o zawieszeniu bloga. Nie mamy teraz czasu, aby zrealizować nasze pomysły na ciąg dalszy. Poza tym pomału odechciewa nam się pisanie tego opowiadania. Mamy dużo na głowie, bo to ostatnia klasa gimnazjum, testy, wybór nowej szkoły i te sprawy...Dlatego zawieszamy bloga do odwołania. Przepraszamy :)


N&O

piątek, 21 lutego 2014

Wycieczka Part 2

Jest i kolejny rozdział przygód na wycieczce. Rozdział jest wymyślany na szybko, ponieważ miałyśmy małe komplikacje. Początkowo była nawet myśl o zawieszeniu bloga, ale wszystko się udało. Przepraszamy za błędy i zapraszamy do komentowania :) 

N&O


Łukasz

-O cholera i co teraz!- denerwował się Mati.
- Noo... zachowamy się odpowiedzialnie i dojrzale- powiedziałem.
- Czyli chowamy dowody- stwierdził Gabriel.
- Tak wszystko świetnie i w ogóle ale gdzie ty chcesz to schować?- zapytał Dawid.
- Głupie pytanie. Podrzucimy to Marcinowi- stwierdził Gawryś. Szybko zaczęliśmy zbierać kawałki wazy i zanieśliśmy je do pokoju Dawida i Marcina.
- Która walizka jest Marcina?- zapytałem.
- Ta czarna przy ścianie- odpowiedział szybko Dawid. Schowaliśmy " dowody zbrodni " i udaliśmy się do swoich pokoi.
- Myślicie że Marcin się...
- Przestań filozofować - przerwałem Erykowi - Zobaczymy co się  stanie a do tego nie mają nic na nas. Kurwa, to zabrzmiało jak z jakiegoś kryminału.
- No trochę- przyznał- Dobra nie ważne. Ale odstawiliście dziś cyrk w muzeum. Po jaką cholerę się z nią wtedy kłóciłeś?
- Wkurz mnie, jest taka tępa....
- Ty też...- przerwał widząc moja minę. Ale ja wiedziałem, że Sabina  tylko udaje głupią. Tak naprawdę nawet dało się z nią pogadać bez chichotania itp. A do tego bez kilogramów tapety i jak nie przypominała taniej szmaty to jej wygląd zwalał z nóg. Zauważyłem, że robi to specjalnie żeby wkurzyć ojca i myślałem że może po tej kolacji jakoś się dogadamy. Że będzie wyglądać tak jak wtedy już zawsze. Ale następnego dnia znów zachowywał się i wyglądała jak "słodka" idiotka.  Nie mogłem tego znieść. Wiedziałem dlaczego tak robi ale czy ten jej ojciec naprawdę był wart tego by godziny spędzać przed lustrem i wydawać kupę kasy na samoopalacze? Z drugiej strony zastanawiałem się co to mnie to obchodzi. To tylko Sabina. Ale dziś w muzeum nie wytrzymałem. Jak wrócimy do Polski czeka mnie " specjalne spotkanie " takie typu nauczyciel i rodzice rozmawiają o tym że ich dziecko sprawia problemy. Pierdu, pierdu i w ogóle. Szedłem właśnie do łazienki i nagle zauważyłem Gabriela. Był wściekły.
- Co jest? - zapytałem.
- Co jest?! Kurwa już ci mówię co jest. Mateusz, nasz lowelas postanowił spędzić noc z Karolina i wypierdolił mnie z pokoju. A jeszcze żeby było fajnie, mam nocować u Wiktorii! Zabiję go albo ją...
- No to może...
- Nie odzywaj się! To był zjebany dzień ale najgorsze dopiero przedemną!



Wiktoria

-Że też zachciało się wam wspólnej nocy razem. Cholera Karolina! Zostawiasz mnie tu samą!- darłam się wnerwiona.
-Oj skarbie nie samą, nie samą. Będziesz z Gawrysiem i wiem, że to twoje marzenie- odpowiedziała zadowolona.
-Wytłumaczmy sobie jedno. Ja się nigdzie nie ruszam z tego pokoju, chcesz wspólną noc z Mateuszem to Gabriel musi tu przyjść.- odparłam.
Jakoś nie specjalnie uśmiecha mi się spanie w jego pokoju. Jak chcą się kochać czy niewiadomo co, to Gabriel musi tu przyjść ja nie ustąpię.
-Dobra zobaczę co się da zrobić- mruknęła i wyszła.
Ja za to postanowiłam wziąć kąpiel. Długi prysznic to jest to o czym marzę. Stałam pod nim prawie 15 minut dziwne, że się nie rozpuściłam...Wyszłam i zobaczyłam, że został mi sam ręcznik. A gdzie moja piżama?! Gabriel! Zajebie go! Szybko owinęłam się ręcznikiem i wystawiłam głowę za drzwi. Dobra nikt nie idzie, droga wolna. Szybko dotarłam do pokoju, nie chcę myśleć jak wyglądałam, bo mina Gabriela sama mi to powiedziała.
-Szukasz czegoś?- zapytał trzymając moją piżamę w ręku.
-Kurwa, ja nie rozumiem czy można mieć głupsze pomysły od ciebie.
-Mówiłaś coś? A tak a propo z twoim wyglądem w tej chwili to mogli by cię umieszczać na tych malowidłach w muzeum skarbie- powiedział.
-Oddaj mi piżamę- powiedziałam przez zęby.
-A, a, a! Nic za darmo!
Nie mam najmniejszego zamiaru się z nim targować, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Podeszłam do walizki, otworzyłam ją i zaczęłam szukać drugiej piżamy. Ale frajer!
-Co ty robisz?- zapytał zdziwiony.
-Teraz? Mam zamiar się przebrać.- odpowiedziałam.
Wróciłam do łazienki, przebrałam, uczesałam wysoką kitkę i wróciłam do pokoju. Gabrielu Kwiatkowski masz przejebane! Sam zaczął tą wojnę. Wpadłam jak burza do pokoju, znalazłam Gabriela,   który stał na środku pokoju i mi się przyglądać. Plan "WYJEBAĆ KWIATKOWSKIEGO Z POKOJU" czas zacząć! Podeszłam do niego, stanęłam na palcach i pocałowałam! Boże on jest frajerem do potęgi drugiej! Jak mógł się nabrać na to, że sama z własnej woli bym go pocałowała?! Nie powiem, że nie sprawiło mi to żadnej przyjemności, ale teraz mam ważniejsze zadanie. Tak jak przypuszczałam, całując szliśmy w kierunku drzwi. Dobrze, idealnie! Gdy byliśmy blisko nich, ściągnęłam jedną rękę z jego szyi otworzyłam drzwi. Całujący mnie Gabriel nawet tego nie zauważył. No nie mogę z gościa. Trzy, dwa, jeden! Przerwałam pocałunek i wypchnęłam go za drzwi, po czym zręczne zamknęłam na klucz.
-Życzę miłej nocy na korytarzu!- zawołałam i położyłam się na łóżku.
Hahahahahah Boże jak ona dał się łatwo nabrać! Jestem mistrzem intryg! Oh yeah! Przeglądałam gazetę, którą wzięła Karolina. Sukienki, szpilki, torebki. O jaka ładna torebka!  Nagle coś zaszeleściło za oknem, ale to pewnie jakaś wiewiórka czy coś. Jednak ten odgłos nie dawał mi spokoju, po chwili zobaczyłam jakiś cień na balkonie. O nie okno jest otwarte! Zaczęłam piszczeć i wołać Gabriela. Boże po co ja go wyjebałam z tego pokoju? Kolo z balkonu łatwo włożył rękę przez uchylone okno i otworzył je sobie jak zawodowy złodziej.
-Aaaaaa!- zaczęłam krzyczeć.
-No księżniczko masz się czego bać- powiedział stojący już w pokoju Gabriel.
Fuck! Zapomniałam, że mieszkamy na parterze! No kurwa nie! Podszedł do mnie przerzucił przez ramię i wyniósł z pokoju na koniec korytarza. Sam wrócił do pokoju i go zamknął na klucz. Ej no bez jaj! Nie mogę iść do żadnej z dziewczyn, bo jak są mi potrzebne to każdej zachciewa się ruchać! kopnęłam nogą w ścianę po czym bardzo mocno tego pożałowałam. Eh nie pozostało mi nic innego jak pozwiedzać hotel. O ale najpierw pójdę się przewietrzyć!




Gabriel

Upss troszku mi się przysnęło. O kurwa! Wiktoria! Zapomniałem o niej! Ale ja jestem zdolny, Boże jak można o kimś zapomnieć?! Muszę jej poszukać. Wypadłem jak pojebany w samych dresach na korytarz. Wszyscy się na mnie patrzyli. W innych okolicznościach schlebiałoby mi to, ale teraz muszę znaleźć tą idiotkę. Ładną idiotkę, a z resztą. Wszedłem zza zakrętu i wpadłem na ukochanego historyka!
-Przepraszam- powiedziałem, co w cale nie było prawdą.Tak na prawdę to żałowałem, że nie wgniotłem go w ścianę. Na pewno dogłębnie zbadałby jej historię. Stary pacan!
-Gabrielu mogę wiedzieć w jakim celu, chodzisz prawie nago po hotelu?- zapytał
Spojrzałem na niego jak na pedofila i chyba to zauważył. Ochyda! Jeszcze tego mi brakuje żeby podrywał mnie stary, niewyżyty sexualnie kretyn! Ja jestem w zupełności hetero! Fuj!
-Po pierwsze nie jestem nagi, po drugie czy pan mnie podrywa? Z resztą nie ważne. Chciałem zaznaczyć, że jestem w 1oo % hetero. Tak jestem hetero! Po trzecie nie żebym się panu tłumaczył czy coś, ja po prostu kogoś szukam i ten ktoś mi się podoba. Wie pan i to nie jest pociąg sexualny tylko ona mi się kurwa nad zwyczajniej w świecie podoba! No i na sam koniec chciałem panu powiedzieć, że tutaj się nic nie wydarzyło. To tylko sen.- do tego zacząłem machać rękami jak idiota żeby go wkręcić.
-Gabrielu! Nie wkręcaj mnie, to nie jest żaden sen! I słyszałem przed chwilą w twojej wypowiedzi jedno brzydkie słowo!- No Jezu brawo dla starucha. Muszę go spławić.-A teraz radził bym ci się udać do pokoju!
-Jakiego pokoju? O czym pan mówi? Tłumaczę kolejny raz, że to sen! A propo to wstydziłby się pan! Mieć takie sny o uczniach! Dobranoc, mnie już tutaj nie ma! I nigdy nie było!- powiedziałem i spierdoliłem jak najdalej od tego pedofila.
Mam nadzieję, że się wkręcił, a jak nie to mam przejebane...Boże prawie wygadałem się historykowi. Masakra! Co się ze mną dzieje?! Jedyne na co mam ochotę to oblać sobie twarz gorąca herbatą, ale najpierw muszę znaleźć Wiktorię. Zostało mi już tylko sprawdzić na zewnątrz. Wyszedłem i znalazłem ją! Dzięki Bogu! Usnęła na ławce. Jaka ona jest pojebana. Przecież mogło jej się coś stać. Podszedłem i wziąłem ją na ręce. Była straszne zimna, więc przytuliłem ją do siebie.
-Rozumiem, że chciałeś wyglądać jak młody bóg i ściągnąłeś koszulkę,żeby wyglądać wystrzałowo, kiedy przyjedziesz na białym koniu żeby mnie uratować. Fajną masz klatę.- marudziła.
-Matko jeżeli chciałaś żebym się rozebrał wystarczyło tylko poprosić. Naprawdę nie uwierzysz jak wiele są w stanie zdziałać miłe słówka- odparłem.
Szedłem z nią na rękach już przez korytarz. Kierunek "nasz pokój".
-I powiedział to Gawryś! Ha!- na te słowa przewróciłem oczami.- Czy ja widziałam białka? Czy ty przewracasz na mnie oczami Gabrielku Kwiatkowski?
Jezu chora Wiktoria jest jeszcze gorsza od zdrowej Wiktorii.
-Przewidziało ci się- powiedziałem i z buta otworzyłem drzwi do pokoju. Położyłem ją na łóżku, wyciągnąłem swoją bluzę z walizki i pomogłem jej ubrać. Przykryłem dwoma kołdrami, a sam położyłem obok i przytuliłem, ale tak po przyjacielsku. Miałem tylko nadzieję, że wyzdrowieje.



piątek, 14 lutego 2014

Wycieczka Part 1

A oto następny rozdział. Miłego czytania ;)


O&N




Gabriel


Zbiórka była o 4 rano więc teraz cały autobus spał. No może z kilkoma wyjątkami. Tydzień bez szkoły i to jeszcze w Berlinie. I wszystko byłoby spoko gdyby nie pan od historii. Ale nie ma bata stary pacan nie będzie miał z nami łatwo. Siedzieliśmy na tyle; Dawid, ja, Wiktoria, KarolinaMateusz i jeszcze Patrycja. Myśmy się oczywiście się gnietli podczas gdy Łukasz siedział sam przed nami... właściwie to leżał. MartynaEryk usiedli gdzieś razem. Jak romantycznie.... chyba zwymiotuję. Dawid położył głowę na moim ramieniu.
- Jezus, Maria, stary odczep się- warknąłem i popchnąłem go w druga stronę. Na Patrycję.
- Przepraszam- powiedział do niej czerwony jak burak.
- No ale teraz możemy powiedzieć że na nią lecisz- mrukną Łukasz z przodu.
- Ej, ej- wtrącił Mati- Mówimy o mojej kuzynce.
- Kuzynka czy nie trzeba przyznać, że jest niezła- prowokował Łukasz.
- Hej, ja tu wciąż jestem!- syknęła Patrycja.
- A ja tu próbuję spać więc się zamknijcie!- wtrąciła się Karolina.
- Śpiąca Królewna się znalazła...
- Nie masz się co martwić skarbie, przecież ja świetnie całuję- powiedział Mati i pochylił się by pocałować Karolinę.
- Jesteście w autobusie więc może byście przestali na te parę godzin zachowywać się jak jakieś cholerne króliki! No chyba że chcecie by cały autobus się porzygał!- krzyczał Dawid.
- Cały autobus może nie ale ja na pewno- wymamrotała Patrycja.
***
 Okazało się że przed przyjazdem do hotelu zwiedzamy muzeum. Historyczne muzeum... Wysiedliśmy z autobusu i nauczyciel zaczęli sprawdzać obecność.
-Wiktoria Starska?
- Gdzie jest Wiki?-zdziwiła się Martyna.
- Łukasza też nie ma- dodał Eryk.
- Czyżby jakiś szybki numerek?- zapytała Patrycja. Wszyscy popatrzyliśmy na nią jakby upadła na głowę. I nagle wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra, dobra do Łukasza może to jest podobne...- powiedziała Karolina. I nagle dobry nastrój wyparował tak szybko jak gust mojej matki na wyprzedaży w sklepie meblowym.
- Nie odzywaj się jak nie wiesz- warknąłem. Nagle przyszło mi do głowy gdzie oni mogą być.- A tak w ogóle to obudził ich ktoś?

Wiktoria

- Jeśli zaraz nie wstaniesz to cię pocałuję- powiedział ktoś. Otworzyłam oczy i zobaczyłam... Łukasza! Krzyknęłam i przywaliłam mu w nos. Chłopak zatoczył się do tyłu i poleciał na Gabriela.
- Przepraszam! Przepraszam, przepraszam....
- Spoko dziewczyny zawsze tak na niego reagują- śmiał się Gawryś.
- Zamknij się daj mi lepiej jakąś chusteczkę- warknął Łukasz. Zaczęłam szukać w plecaku ale żadnych nie znalazłam.
-Trzymaj- powiedział Gawryś i podał Łukaszowi paczkę.
- Przypomnij mi o tym jak następnym razem będę chciał zrobić coś miłego- mruknął Łuki.
- Naprawdę strasznie przepraszam.- powiedziałam.- Przestraszyłeś mnie.
- Widzisz jesteś tak brzydki że dziewczyny się ciebie boją!- nabijał się Gabriel.
.....- Zamknij się! Żałują, że to nie tobie przywaliłam!
- Akurat... bardziej żałujesz że to nie ja ci obiecałem pocałunku na pobudkę !
- Zamknij się!
- Ale widząc co zrobiłaś Łukaszowi na pewno nie złoże ci takiej propozycji. Nigdy w życiu! Choć pewnie ze złamanym nosem też bym fajnie wyglądał.
- Zamknij się powiedziałam!
- Nie mam złamanego nosa!- wtrącił się Łukasz.
- Tak, tak chodźcie już bo czekają na nas.- powiedział Gawryś.- Ale co powiemy o twoim naosie co? Hmmm?
- Gabriel mówię poważnie jeśli zaraz się nie zamkniesz to tobie też przywalę- syknęłam.
- No na pewno. Hahhahahha-  śmiał się Gabriel.
- Ni martw się Wiki jak będziesz chciała się z nim bić zgłoś się do mnie. Rezem mu dokopiemy.- obiecał Łukasz i wyszedł z autobusu.
- Widzisz twój przyjaciel jakby co mi pomoże, więc szczerz się- powiedziałam.
- Wątpię, mówi tak bo wciąż jest w lekkim szoku. Ale jak dojdzie do siebie i zrozumie że prawie złamałaś mu nos... jak go znam już pewnie wolałby zgolić głowę na łyso, czy coś w tym stylu, niż ci pomóc.  
***
- Może mi ktoś powiedzieć po co myśmy tu przyszli?- zapytałam. Chodziliśmy po muzeum już chyba z dwie godziny.
- Oglądać garnki sprzed 3 tysięcy lat- mrukną Mati.
- Zobaczcie, zobaczcie!- pisnęła Sabina.- Tu są narysowane te mutanty!
- To nie są mutanty kretynko, tylko mamuty- poprawił ją Łukasz.
- Mutanty!
- Nie, mamuty!
- Mutanty!!
- Mamuty!!
W końcu nauczyciel przerwał swój wykład i podszedł do nich. Puścił kazanie, że to muzeum, że coś tam, że wszyscy pewnie sobie pomyślą, że przyjechaliśmy z jakiejś wsi. Gabriel wybuchną śmiechem . Ludzie się zaczęli na nas gapić i pokazywać palcami. nasza wychowawczyni nie wytrzymała i kazała nam ustawić się w pary. Łukasz i Sabina byli razem w parze co było strasznym błędem bo znów zaczęli się kłócić i wyzywać. Ale i tak najlepiej miał Gabriel. On do pary miał swoja byłą dziewczynę. Klaudię.

Gabriel

-Powiedziałabym, że miło cię widzieć ale nie lubię kłamać- powiedziała Klaudia.
- Nie lubisz kłamać? A co robiłaś przez ostatnie miesiące?
- Nic nie rozumiesz- warknęła.
-Tu nie ma nic do zrozumienia. Przespałaś się z chłopakiem swojej kuzynki, później chodziłaś z przyjacielem  już wtedy byłego chłopaka. Codziennie przyglądałaś się Martynie. Widziałaś że cierpi, przez ciebie!
- Myślisz że to było takie proste?!
- Dla takiej suki jak ty? To było dziecinnie proste!
- Nie chce z tobą o tym gadać!
- Nie mamy o czym gadać! Zrozum to!
- Nie mamy o czym gadać? Jakoś Zuzy tak nie traktowałeś. A ona zrobiła dokładnie to samo co ja!
- Po pierwsze; Zuza nie spała z chłopakiem swojej kuzynki. Ona w ogóle nie spała z Fabianem! Po drugie on jej się podobał a tobie Eryk był całkiem obojętny! A po trzecie:  Fabian to palant nie musiał być zalany w trupa żeby zdradzić Wiktorię! W przeciwieństwie do Eryka!
- Dobra zrozumiałam. Wiem co zrobiłam! Ale naprawdę tego żałowałam.
- Ale na to już trochę za późno!- krzyknąłem.
- Tak, tak.... Gabriel?
-Co?!- zapytałem. Byłem na nią strasznie wściekły. Próbowała się wybielać i porównywać do Zuzy. Chodź  wiedziałem że  sytuacja jest podobna, to i tak nie mogłem dać spokój Klaudii. Zuza nienawidziła Wiktorii i to z wzajemnością. Ale Klaudia była kuzynką Martyny.
- Gabriel... nie ma naszych klas- oznajmiła dziewczyna. Z przerażeniem rozglądałem się do około. Klaudia miła rację w sali byliśmy tylko my i jacyś inni, zupełnie obcy ludzie.
- Cholera, musimy ich znaleźć- mruknąłem i pociągnąłem ją w stronę następnej sali. Tam tez nikogo nie było. Chodziliśmy już chyba 20 minut i nikogo nie znaleźliśmy.
- Zgubiliśmy się!- pisnęła Klaudia.
- Tak widzę. A czyja to wina?
- Twoja!
- Moja? Chyba cię pogięło!
- Mnie? Nie. Ale ciebie chyba tak! Gdybyś się nie zaczął kłócić  nic by się nie wydarzyło!
- Gdybyś się nie przespała z Erykiem to rzeczywiście nic by się nie wydarzyło!
- A ty znów o tym?!
- Tak. I nie oskarżaj mnie że to wszystko moja wina. Jesteś po prostu jednym wielkim problemem! A ja jak dowiedziałem się co z ciebie jest powinienem zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze z tobą zerwać. Po drugie napisać ci na czole; dziwka.  Żeby wszyscy wiedzieli jaka naprawdę jesteś.
- I ty to mówisz? Co chwilę masz nową dziewczynę!
- Ale ja nie daję dupy na zawołanie!
- Ja też nie, kretynie!
- Klaudia! Gabriel!- nagle koło nas zjawiła się Martyna. Uścisnęła kuzynkę. - Tak się martwiłam! Chodzicie, wszyscy was szukamy.
***

Oczywiści nieźle nam się oberwało. Wychowawczyni oznajmiła że jak wrócimy to kara na pewno mnie nie minie i nie będą to jakieś punkty na minus, o nie ! Ona już coś wymyśli by uprzykrzyć mi życie. Do hotelu dotarliśmy około godziny 17, zjedliśmy kolacje i poszliśmy do pokoi żeby się rozpakować. Ja miałem wspólny pokój z Matuszem. Eryk i Łukasz razem i tylko Dawid miał pecha, bo jego współlokatorem był Marcin. No ten tydzień na pewno będzie ciekawy. Jutro zwiedzamy miasto a pani z matmy stwierdziła, że mnie będzie prowadzić na smyczy. No na pewno. Chyba w snach. Wyszliśmy na korytarz żeby pograć w piłkę.
- Podaj do mnie!- krzyknął Dawid. Podałem. Dawid zaczął cofać się do tyłu i nie zauważył stojącego z nim stolika na którym stała jaka waza. Która wyglądała na cenna. Rozległ się okropny hałas, gdy waza poleciała na ziemię i roztrzaskała się na kawałki.
- Co to za hałasy?!- krzyknął pan od historii.
- No to po nas...- mruknąłem. 


piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 33.

Jest rozdział wymyślany na szybko przeze mnie żeby nie zaniedbywać bloga. Ola leń nie chciała mi pomóc, więc musiałam improwizować, ale ważne, ze jest. Przynajmniej tak mi się zdaje. Następnym rozdziałem postaramy się napisać razem i wrócić w wielkim stylu. Pozostawcie po sb ślad, a anonimy prosimy o podpisy.

Natalia



Gabriel

Schodziłem do kuchni na śniadanie, a tu nagle takie zaskoczenie! Mama i tata. Rano, siedzą w kuchni! Stałem w progu zdziwiony. Jakbym miał opisać, jak teraz wyglądam to powiedziałbym jak idiota z rozdziawioną gębą.
-Gabrielu, wejdź do kuchni, a nie stoisz w progu jak nienormalny- pouczyła mnie mama.
-A tobie co jest?- zapytał tata, wyciągając nos znad gazety.
Nie mogłem się powstrzymać i:
-Gówno, 1:O tato.
-Masz karę 1:1- zaśmiał się tata.
Taaa jasne, chyba w snach.
-A wy co tu robicie? Jest tak późno, a wy w domu...No wiecie, bo wy gdzieś parujecie co nie?
-Mamy firmę, ale jesteśmy swoimi szefami i tak cudownie daliśmy sobie dzisiaj wolne. Cieszysz się?- zapytała mama.
-Oczywiście. Nawet bardzo...
-Synku ty też za niedługo będziesz pracował, może przejmiesz nasz biznes- rozmarzyła się mama.
Ale się kobieta zapędziła.
-Kochanie nie żartuj sobie. Na razie jego branża to całe życie na melanżach- zaśmiał się tata, a ja razem z nim.
I dalej wypominają mi tą pamiętną noc, co Wiktoria mnie odprowadzała. Czy oni kiedyś skończą?! A w ogóle to skąd on zna takie trudne słowa?!
-Tak kochani miło było, ale wiecie ja chodzą do szkoły i już się będę zbierał. To na razie!- powiedziałem i wyszedłem z domu.



*   *   *

-Kochani na wycieczkę jedzie z nami 3A!
-Tak!- cieszyła się Wiktoria
Tylko nie to, ale z drugiej strony może Klaudia daruje sobie tą wycieczkę...
-A i zapomniałabym pan od historii zgodził się jechać z nami- dodała nauczycielka.
-No chyba kurwa nie- mruknąłem.
-Ja pierdole łysy się zgodził- powiedziała Wiktoria.
Popatrzyłem na Łukasza, a on na mnie. 
-Oj nie długo zmieni zdanie. - szepnąłem
-Widzę, że macie plan, więc ja też się na to piszę!
-No spoko, kiedy mamy historię?- zapytałem.
-Yy na następnej lekcji- odpowiedziała z uśmiechem.
-No to na przerwie zbieramy ekipę pod salą historyczną- odparłem
-Dobra, stoi.




Wiktoria

Tak jak się umówiliśmy, zebrałam ekipę i czekałam przed salą 12, czyli historyczną. Brakowało jeszcze Gawrysia i Łukasza.
-Ja nie mam zamiaru jechać do Berlina z tym łysym pacanem- westchnęła Karolina.
-Ja też- dodałam.
-Ja tak samo, on mnie tak wkurwia, że chyba bardziej się nie da- dodała Martyna.
-Nie znam go dobrze, ale w stu procentach zgadzam się z wami.- poparła nas Patrycja.
Ona pewnie nie wiedziała o kogo chodzi, ale spoko.
-Moja dziewczynka- mrugnął do niej Dawid.
-Spierdalaj, ile razy mam ci powtarzać, że nie jesteśmy razem?!
-Będziesz ze mną chodzić?- zapytał ze śmiechem brunet.
-Soryy, ale ja wolę się czołgać- odparła
-Ooo ostra sztuka- walnął Mateusz.
-Dawid, kochanie to chyba znaczyło nie. Daj sobie spokój- powiedział Eryk z uśmiechem.
-O Boże, ale gejuchy- zaśmiała się Martyna
Korytarzem już szli Łukasz i Gabriel. Śmiać mi się chciało z ich min, które wyglądały "mamy plan idealny".
-Dobra no to robimy tak- mówił Gabriel.- wparujemy do klasy i układamy wszystkie ławki w labirynt prowadzący do biurka. 
-Dobre- mruknął Dawid- Ale to nie wystarczy, macie coś jeszcze?
-Pfff no jasne, że tak. Mati dawaj to pudełko na mocz.
-Że co?- zawołałyśmy chórem z dziewczynami.
-Głośniej, bo nikt was nie słyszał- warknął Eryk.
-Skarbie z łaski swojej zamknij japę- Martyna poklepała go po placach.
Gabriel otworzył pudełko, a z plecaka wyjął energetyka. Po chwili cały płyn znajdował się w pudełku. Aaa już czaję!
-Ooo fuuu! Wygląda jakby ktoś się tam zesikał- spostrzegła Karolina.
-Brawo dla ciebie. Właśnie o to chodziło!- dodała Martyna.
-Zostawimy to na ławce, a jak zapyta czyje to, to któryś z nas wstanie i powie "moje" po czym to wypije. No to chłopcy, który się zgłasza na ochotnika?
-Jaaa!- krzyknął Łukasz.- Uppsss sorka, nie miało być tak głośno.
-Idiota- mruknęłam.
-Ok, teraz wchodzimy i przestawiamy ławki- rozkazał Gabriel.
Czułam się jak w wojsku, ale cóż to dla wyższego celu. Nie miałam najmniejszej ochoty na wycieczkę z tym starym zgredem, który wszędzie musi się wtrącić.
-Wziąłeś klucz?- zapytał Łukasz.
-Nie, kurwa powiem "sezamie otwórz się".
Wpadliśmy do klasy i zaczęliśmy pracować.Cała akcja zajęła nam niecałe 5 min.



Martyna

Szykowałam się do wyjścia. Dziewczyny miały po mnie wpaść. Po dzisiejszej akcji nauczyciel się nie poddał. Nadal uparcie twierdzi, że jedzie na wycieczkę. Czy ten stary, zawzięty pacan nie rozumie, że wcale nie jest tam potrzebny?! Trzeba coś wymyślić żeby go zniechęcić. Chłopaki na 1oo % będą mieli jakiś pomysł. Dostałam sms'a : "Czekamy przed drzwiami" Nie da się wejść do domu? Nie po co...lepiej stać przed drzwiami, co nie? Wyjęłam kurtkę z szafy i zeszłam na dół.
-Cześć- przywitałam się z dziewczynami.- Czemu nie weszłyście?
-A no wiesz...- zaczęła Wiktoria.
-Wiktoria bała się, że Klaudia ją pobije- walnęła Karolina.
-Oj racja, racja. Moja kuzyneczka ostatnio nie jest zbyt miła.
-Ona nigdy nie była miła!- stwierdziła Wiki.
-Co się bulwersujesz Wiktoria, jak ty nadal nie pamiętasz jej imienia- odpowiedziała Karolina.
-Hej! Ja pamiętam jak ona ma na imię! Tylko lubiłam ją tym wkurzać, nie?!
-Ok dziewczyny miło się gada i w ogóle, ale może byśmy poszły na te zakupy? Hmm?- powiedziała Patrycja, która przez ten cały czas się nie odzywała.
-Tak, tak zgadzam się, chodźmy- powiedziała Karolina.



*   *   * 

Wychodziłam z Wiktorią z przymierzalni w Sin Say'u. Poszłyśmy do kasy żeby zapłacić za bluzki. Mm były extra w ogóle ten sklep jest super! Po zakupie wyszłyśmy przed sklep.
-Ej a gdzie blondyny?- zapytała Wiktoria stając.
I właśnie w tym momencie miałam uczucie deja vu. Normalnie jakbym cofnęła się w czasie do Londynu. Tylko tym razem zgubiłam dziewczyny, a nie chłopaka. Nie myśląc udałam się do wyjścia z galerii. Nie wiem gdzie Wiktoria i czy za mną nadążała, ale to było silniejsze ode mnie. Musiałam po prostu wyjść i coś sprawdzić! Zdyszana wybiegłam z budynku. Musiałam wyglądać jak niezrównoważona wariatka, ale trudno. Zobaczyłam parę całującą się na ławce. Jebie mnie co to za dziewczyna, ale chłopak. Chłopak! Ciemne włosy...Ktoś na górze to chyba sobie żarty robi! Serio!? Kurwa serio!? Raz wybaczyć zdradę no to dobra, ale drugi?! Ja jebie. Podeszłam żeby mu na wrzucać. 
-Ty masz ku...- przerwałam, bo okazało się, że to nie był Eryk. Upsss.- Ty masz kurewskie szczęście. Taka dziewczyna to skarb!
-Co?- zapytał chłopak równo z dziewczyną.
-Eee nic, nic nie przerywajcie sobie. Ja już idę i szczęścia życzę!- rzuciłam, odwróciłam się na pięcie i odeszłam zażenowana. 
Zrobiłam z siebie idiotkę. Kurwa, że też musiał być tak podobny do Eryka. Wiktoria stała i czekała na mnie.
-Chcesz mi o czymś powiedzieć?- zapytała.
-Nie ma takiej potrzeby. Stara chodźmy je znaleźć- odpowiedziałam.
-Dobra nie naciskam- odparła.
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu szukając dziewczyn. Gdzie ona mogą być?!
-Cholera mam dość. Zróbmy przerwę- powiedziała Wiki.
-Zgadzam się.
Usiadłyśmy na ławce przed sklepem obuwniczym. 
-Czy ty widzisz to co ja?!- zapytała Wiktoria.
-Ale o co ci chodzi?- odwróciłam się i zobaczyłam dziewczyny.
Miały na sobie ubrane. Obrzydliwe buty i chodziły w nich jak po wybiegu. Weszłyśmy do sklepu stanęłyśmy obok i się im przyglądałyśmy. 
-Patrycja zobacz te buty są tak obrzydliwe, że można by w nich gnój rozwozić. Bleee!
-Serio Karolina? Te wyglądają tysiąc razy gorzej. Nie wiem co za idiota je zaprojektował!
Miałyśmy z Wiktorią z nich taką bekę. Widać, że blondynki, ale się dobrały...
-My tych dziewczyn nie znamy- powiedziała Wiktoria do babek od kasy, które obgadywały dziewczyny.
- O hejka, jak tam zakupy?- zapytała Karolina.
-Były by o wiele lepsze jak byśmy was nie zgubiły, a  teraz wychodzimy bo jestem głodna- powiedziałam.
- Oki doki tylko nie bij- odpowiedziała Patrycja, po czym wyszłyśmy ze sklepu.