piątek, 29 listopada 2013

Rozdzial 25.

Było trochę kłopotów ale przed wami kolejny rozdział, może nie wyszło tak jak chciałyśmy ale mamy nadzieję, że się wam spodoba.
                                                                                                                   
                                                                                                                                       O&N




Martyna

Właśnie wylądowaliśmy na lotnisku w Londynie. Przez cały lot słuchałam muzyki, a teraz szukałam w tłumie swojego brata.
-Mam go! - krzyknęłam. Klaudia  i ciocia ruszyły za mną . Stanęłyśmy przed przystojnym chłopakiem, który był moim starszym bratem.
-Sebastian Zieliński, no no no kto by pomyślał że będzie z ciebie taki przystojniak- powiedziałam do niego. Odwrócił się do mnie, rozłożył ręce a na jego twarzy pojawił się głupkowaty uśmiech.
-Cześć młoda-  przytulił mnie - Ciociu jak zwykle świetnie wyglądasz! - powiedział do niej.- Klaudia wyładniałaś! Zgaduję że pewnie przebierasz w chłopakach.
-Dzięki- mruknęła kuzynka.
-A ja? Mi co powiesz ?- zapytałam.
-Ty masz łeb jak maskę gazową- powiedział i wziął nasze walizki.
-A ty klatę jak szczur czoło i zżyjesz- odpowiedziałam i pokazałam mu język.
-Cięta riposta- powiedział z sarkazmem- A teraz zapraszam za mną. Jedziemy do domu.
Dom? Tsaa, chyba do willi którą nazywają domem- pomyślałam.

***
Byliśmy już na miejscu. Od razu nie patrząc nawet na walizki pobiegłam do domu.
-Mamo! Tato!- krzyknęłam w progu.
- Martyna?- mama wyszła z kuchni i patrzyła na mnie wielkimi oczami.
- No tak to ja.
-Dominik! Dominik chodź tu szybko! - mama miażdżyła mnie w uścisku ale nie przeszkadzało mi to. Tak strasznie się za nią stęskniłam- Nasza córka wygląda jak modelka- powiedziała do taty.
- Martynka! - zawołał tata wchodząc do pokoju.
- Tato !- biegnąc do niego potknęła się i o mało nie wywinęłam orła. - Kurwa- mruknęłam pod nosem.
-Udam że tego nie słyszałem-powiedział i przytulił mnie.
***
Sebastian pomógł mi wtargać walizkę do pokoju. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że wygląda on inaczej.
-Wow!
- Hmm no tak. Zmieniliśmy go na wszelki wypadek gdybyś zdecydowała się zostać na stałe.
-Dzięki, dzięki!- piszczałam- Ale nie myśl sobie i tak nosisz kalesony firmy Sony.
-Przynajmniej firmowe, a teraz zostawię cię, pewnie chcesz odpocząć-powiedział i wyszedł. Rzuciłam się na łóżko i rozmyślałam nad tym co powiedział Seba. Zostając tu nie miałabym  żadnych problemów... nie byłoby Eryka. Moje rozmyślanie przerwał sms;

od: Łuki ^^

Mamy problem :/
Szybko odpisałam mu z pytaniem o co chodzi. Nie zwlekał długo z odpowiedzią.
od: Łuki ^^

Eryk wsiadł w samolot do Londynu, bo myśli że zostajesz tu na zawsze.
A co mnie to obchodzi? Jego problem. Mam to w dupie.
od: Łuki ^^

Wiesz że ta ciota nie da sobie rady. Zgubi się...
Szlag by go trafił! Bo co on tu jedzie?! Chce wszystko jeszcze bardziej skomplikować. Wściekła odpisałam z pytaniem kiedy wyląduje.
od: Łuki ^^

Za 3h. Wesołych świat ;)
Oj na pewno będą wesołe! Dobra nie ma co, trzeba ratować dupę Wanatowi !
-Sebastian!
***
Wiktoria

Czarne audi  jechało po drodze pełnej śniegu. Moja mama i jej pomysły... Ona jest nieobliczalna...
-ja poszedłem w hip-hop, ziomek poszedł za sportem i oboje jesteśmy dzisiaj najlepsi w Polsce- nuciłam   piosenkę, która leciała w radiu.
-Znasz to? - zapytał zdziwiony Gabriel.
-No, to raczej, że znam...
-Cos dzisiaj mało rozmowna jesteś.
-A ty za to wręcz przeciwnie- odparłam.
-Oj  czyżby ci to przeszkadzało?- zapytał. Na widok mojej miny się roześmiała- Może wolisz żebym śpiewał ?- zaczął okropnie fałszować a ja nie mogąc się powstrzymać śpiewałam razem z nim. Po godzinie dojechaliśmy pod dom mojej babci, gdzie już wszyscy na nas czekali. Jutro wesele. Będzie się działo. Ta drętwa atmosfera, tony jedzenia, które babcia będzie we mnie wpychać i muzyka, znając mojego kuzyna to jakieś disco polo. Tak będzie super!
-Jezu w co ja się wpakowałam?- szepnęłam bardziej do siebie niż Gawrysia.
-Nie przesadzaj na pewno nie będzie tak źle, drętwa atmosfera, tony jedzenia i muzyka disco polo, kto o tym nie marzy?- uśmiechną się i ruszył w kierunku drzwi. Przynajmniej on miał takie samo zdanie na temat wesela...



*   *   *
Gabriel

-Wiktoria!- starsza pani miażdżyła szatynkę w uścisku.
-Cześć babciu- wyszeptała Wiki. Dom był ogromny ale i tak było dosyć ciasno. W jednym pokoju znalazło się chyba ze sto osób! No może nie przesadzajmy ale ponad dwadzieścia to ich było. Zwalając jakiegoś dzieciaka z krzesła zastanawiałem się jak to możliwe, że znów dałem się wrobić mojej matce w jakieś popierdolone wesele. Kiedy wszyscy już się skończyli witać z Wiktorią, jej babcia mnie zauważyła.
- Wiktorio przedstaw nam swojego chłopaka- zażądała.
- Babciu, to tylko mój kolega- zaprotestowała Wiki rumieniąc się.
- Tylko kolega? Taki przystojny i tylko kolega? Nie kłam babcię...
- Ma silną aurę- powiedziała jakaś kobieta, przeglądała mi się- Najsilniej odczuwam barwę żółta...
-A to dobrze?- spytałem zainteresowany.
-Tak, to ciepły kolor. Dotyczy osobowości, ego...
- A ego to ty masz wielkie- mruknęła Wiki.
-Nie przerywaj, twoja ciotka naprawdę mnie rozumie.
-Żółty świadczy o tym że jesteś mądry, pewny siebie i pozytywnie nastawiony do życia- ciągnęła
-A Wiktoria? jaką ma aurę?
-Chłodną. Z dużą ilością fioletu i błękitu. To oznacza, że jest odważna, obowiązkowa i gotowa do poświęceń.
-Zazdrościsz mi mądrości?- zapytałem szatynkę.
-Pasujecie do siebie- stwierdziła jej ciotka.
-Jak na to wpadłaś?-warknęła Wiki- Żółty i niebieski to całkiem odmienne kolory.
-Razem tworzą zieleń. A zieleń to równowaga i harmonia.
-My razem to równowaga i harmonia?  Taaa jasne a ziemia jest płaska.- powiedziała Wiki.
- Jak sobie chcesz- mruknęła nawiedzona ciotka.
-Dzieciaki chodzicie na ciasto!- zawołała z kuchni babcia Wiki.
- dzięki- wyszeptała dziewczyna- Za to, że się nie śmiałeś, ciocia Marta jest trochę dziwna.
-Ciocia Marta od wudu?- zapytałam z udawaną powagą.
- Ciocia Marta od wudu ma tez dobry słuch! - krzyknęła do nas.



*   *   *

-No siema!- Mikołaj otworzył drzwi i wpadł do pokoju. posłałem mu złe spojrzenie, ale on się nawet nie przejął- No widzę że urosłeś kurduplu! Nie uściskasz kuzynka?
-Możliwe że to ty zmalałeś, no ale twoje ego zostało   bez zmian- odwróciłem się do niego plecami. Gdzie ta Wiktoria? Wszyscy już pojechali a ona wciąż nie mogła się wyrobić. Ciekawe czy na swój ślub też się spóźni? Znając ją pewnie tak.
-No gnojku, to na kogo jeszcze czekamy?- Mikołaj miał na zawieźć pod kościół, więc chcąc nie chcą też musiał ze mną czekać na Wiktorię.
-Chyba na mnie!- powiedziała szatynka. Obydwoje spojrzeliśmy na nią. Stała na szczycie schodów i wyglądała...WOW!..sukienka idealnie podkreślała jej figurę, długie, błyszczące włosy opadały jej falami na ramiona. Miała delikatny makijaż. Nie naprawdę nie dało się opisać jak wyglądała. Po prostu powalał na kolana i tyle.
- No Gabriel- Mikołaj patrzył na Wiktorię z podziwem- Nikt nie mówił że twoja dziewczyna to taka..- i wtedy Wiki zachwiała się i sturlała ze schodów.
-Niezdara?- podsunąłem mu ze śmiechem. Wiki posłał mi mordercze spojrzenie.
-Nie nic mi nie jast, miło ze się martwisz- mówił przez zaciśnięte zęby- Nawet nie próbuj mi pomagać dam sobie radę.
Mikołaj prawie leżał na ziemi ze śmiechu. Wyciągnąłem rękę do Wiktorii by pomóc jej wstać. To będzie interesujący dzień.


*   *   *

Wokół mnie znów rozległ się głośny śmiech. Mój tata i większość wujków już byli nieźle wstawieni. Następnym razem nie dam się wrobić w żadne wesele. Prawie spałem na stole. Odliczałem godziny do powrotu.
- Co tam stary?- nagle pojawił się przy mnie Mikołaj-Źle się bawisz?- podał mi szklankę, w której znając jego nie było żadnej wody- po alkoholu zawsze jest lepsza zabawa.
-W takim razie potrzebuję więcej niż ta jedną szklaneczkę.
-Tak, tak a potem  mi się dostanie że upijam nieletnich... a gdzie twoja dziewczyna. Jak jej było? Weronika?
-Wiktoria- poprawiłem go- Nie wiem a twoja? Czemu ty sobie jakiejś nie znajdziesz?
-Ja już sobie znalazłem- zaprotestował- Nawet trzy! Agnieszka, Paulina i i jeszcze jakaś tam ale niestety nie pamiętam imienia.- chwilę tam jeszcze pogadaliśmy ale on już wypatrzył kolejną" dziewczynę". Był o pięć lat starszy i musiałem przyznać, byłem jego młodsza kopią.
-Co ty w sobie masz Kwiatkowski?- rozległ się głos za mną. zanim się odwróciłem już wiedziałem, że to Wiktoria.
-Czasami tez się nad tym zastanawiam, jak myślisz ten mój urok osobisty to dar czy przekleństwo?
-Dla mnie to drugie- usiadła na krześle obok mnie- jeszcze raz usłyszę " ale ten gość jest przystojny" to chyba wyrwę sobie uszy.
-Zdecydowanie to dar!- powiedziałam z uśmiechem. Wiktoria przewróciła oczami.
-Jak dla kogo- mruknęła- Ale  już widzę reakcje moich kuzynek gdy będę im wmawiać że ten frajer Kwiatkowski jest wolny i uwielbia i jak dziewczyny rzucają mu się na szyję.- powiedziała z szerokim uśmiechem.
- A ja widzę miny naszych znajomych jak będę im opowiadać jak elegancko zjechałaś na tyłku po
schodach, klasa sama w sobie.
- Igrasz z ogniem Kwiatkowski- syknęła.
- Zabawne bo twoja ciotka twierdzi ze jesteś zimna jak lód- przypomniałam jej. Na wspomnienie tego co mówiła ciotka od wudu obydwoje się roześmialiśmy.
-Chodź zatańczymy Królowo Śniegu- pociągnąłem ją na parkiet. Leciała właśnie wolna piosenka . Jezu kto im załatwiał muzykę, że takie smęty!
-Królowa? To w sumie lepsze niż księżniczka...- stwierdziła Wiki. Oo sama się o to prosi.
-Wybacz miałem na myśli" chodź zatańczyć lodowa księżniczko".
-Niech ci będzie, ale tylko jeden taniec- zastrzegła.
Jeden taniec? Prawie nie schodziliśmy z parkietu!



piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 24.

No i przed wami następny rozdział. Przepraszamy za błędy. Czekamy na wasze komentarze i pytania. Zapraszamy do czytania. ;))



Wiktoria

Obudziły mnie promienie słońca. Wstałam z łóżka we wczorajszych ciuchach. Łooo musiało być ostro.  W ogóle jak ja się tu znalazłam? Krążyłam wzrokiem po pokoju i zatrzymałam się na jednym punkcie. Była nim kanapa, na której spał Gabriel. Słodko sobie wyglądał. Znalazłam koc i chciałam go przykryć, lecz kac chyba pogorszył moją koordynację. Potknęłam się i wylądowałam na nim, budząc go.
-No, no, no. Wiedziałem, że na mnie lecisz- odezwał się.
Wstałam z niego, przewracając oczami. On zrobił to samo tylko dodał do tego kpiący uśmiech.
-Dziękuję za pobudkę, a teraz będę się już zbierał.
-No paa- zawołałam za nim.
Po wyjściu Gawrysia podreptałam do łazienki i wzięłam długą, odprężającą kąpiel. Kiedy skończyłam, ubrałam się. Zeszłam do kuchni po tabletkę przeciw bólową, ponieważ wczorajsza impreza dawała się we znaki. Potem wyszłam z domu i zobaczyłam Gabriela wsiadającego na motor.
-Nie rozumiem jak możesz na tym jeździć- przerwałam ciszę.
-Księżniczko ja po prostu lubię zapierdalać!
-Ymm to wolno zapierdalaj, bo chciałabym cię jeszcze kiedyś po wkurzać.
-Nie martw się o mnie. Nie jeżdżę szybciej niż mój anioł stróż. Patrz- powiedział, założył kask i ruszył.
Chyba chciał się popisać przede mną. Nagle stało się coś co nie powinno mieć miejsca! Odwrócił się, dosłownie na kilka sekund i uśmiechnął do mnie. Przez to nie zauważył nadjeżdżającego auta i. . . Stałam jak słup soli. Nie mogłam w to uwierzyć. Jeszcze przed chwilą stał obok mnie i rozmawialiśmy, a teraz leżał na ziemi i się nie ruszał. Nie, nie, nie, nie, nie, nie! To się nie dzieje, to się nie dzieje! Długa. Puściłam się biegiem. Szybciej, szybciej, szybciej! Dotarłam. Nie zwracając na ból i upadłam na kolana obok Gabriela.
-Na co pan czeka?! Niech pan dzwoni po karetkę!- krzyknęłam do kierowcy.
Sama zdjęłam ostrożnie kask z jego głowy. Łzy spływały mi po twarzy. Sprawdziłam czy oddycha. Oczywiście na moje szczęście było wręcz przeciwnie.
-Już jadą- oznajmił kierowca.
On nie wytrzyma do jej przyjazdu! Starłam łzy z twarzy i zaczęłam go reanimować. 30 ucisków 2 wdechy.
-Żyj, żyj, żyj, żyj. Proszę żyj!- powtarzałam histerycznie.
30 ucisków 2 wdechy.
-No dalej! Nie zostawiaj mnie samej! Ja nie dam rady bez ciebie!
30 ucisków 2 wdechy. Byłam zmęczona, ale nie mogę przestać, bo to się źle dla niego skończy. Dam radę, dam radę.
-Kurwa Gawryś słyszysz!? Nie zostawiaj! Żyj, proszę cię żyj!
30 ucisków 2 wdechy.
Cały czas go reanimowałam, modląc się w duchu żeby mnie nie opuszczał. Po chwili Gabriel zakaszlał i wypluł krew. Patrzył na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami. Chciał chyba coś powiedzieć, ale mu zabroniła.
-Ciiii choć raz nic nie mów. Będzie dobrze, będzie dobrze, dobrze- powtarzałam jak mantrę.
Przyjechała karetka i Gabriel zniknął mi z oczu.
-Jadę z nim- uparcie powiedziałam do ratownika.
-A kim pani jest?
-Wiktoria Starska jego dziewczyna- odpowiedziałam, bo wiedziałam, że inaczej mnie nie wezmą ze sobą.
-Dobrze, proszę wejść.
Posłusznie weszłam do karetki. W drodze do szpitala nastąpił zanik czynności życiowych. Gabriel znowu był reanimowany. Łzy leciały mi jak wodospady. Już nawet nie miałam siły ich otrzeć tylko obserwowałam ratowników próbujących uratować Kwiatkowskiego.
-Nie, nie, nie, nie! Nie zostawiaj mnie! Proszę!
Po chwili byłam cała mokra, a nade mną stał uhahany Gabriel.
-Co jest?- zapytałam zdezorientowana.
-No bo to było tak. Obudziłem się i miałem się zbierać do domu, ale usłyszałem jak powtarzasz "żyj, żyj, żyj". Chyba śnił ci się koszmar. Chciałem cię obudzić, ale nie udawało mi się, więc użyłem drastycznych środków.
O rany, a więc to był tylko sen? Uff jaka ulga.
-Jak dla ciebie drastyczne środki to kubek i woda, to ja dziękuję- odparłam.
-No tak to ja już będę się zbierał. Naraska księżniczko.
Uśmiechnęłam się i pomachałam na pożegnanie.



*   *   *

Siedziałam w kuchni i jadłam śniadanie. Kurde, ale burdel muszę tu posprzątać. Mama mnie zabije jak to zobaczy. O wilku mowa.
-Co tu się stało?!- zawołała.
O fuck, fuck!
-Już sprzątam- tłumaczyłam się.
-Ja myślę, że sprzątasz. Jak wrócę dom ma lśnić. Dosłownie. Ola chodź idziemy.



*   *   *

Kiedy mama wróciła już kończyłam sprzątać. Właśnie odkurzałam. Swoją drogą ciekawe gdzie tak długo była. I to jeszcze z Lolcią.
-Mamo dlaczemu Wiktoria sprząta?- zapytała mała.
-Dlaczego? Zapytaj się jej- odpowiedziała obojętnie.
O Boże, pewnie będzie mi to wypominać przez najbliższy rok. . .Skończyłam porządki i chciałam iśc do siebie przebrać się. Miałam iść do Martyny, ale nie. . .
-Wiktoria mamy wesele.
-Kiedy?- zapytałam ciekawa.
-W sumie to za tydzień.
-Aha fajnie, że się teraz dowiaduję!
-Nie martw się my z tatą też się niedawno dowiedzieliśmy. Poza tym mam dla ciebie idealnego towarzysza.
-No cóż to na pewno nie Dawid bo on wyjeżdża- mruknęłam.
Fabian też, bo rodzice go nie znają.
-Twoją osobą towarzysząą jest Gabriel. Cieszysz się?
-Wohoo! Będzie ubaw po pachy- odparłam bez entuzjazmu.- W ogóle się zgodził?
-Oczywiście, że się zgodził. Tylko oboje pojedziecie jego autem, bo on nie wyrobi się żeby pojechać z nami.
-Super. Mogę już iść?
-Tak, tak- odpowiedziała mama.
Gdy szłam do siebie doszło do mnie co powiedziała mama. Jadę z Gabrielem na wesele!
-Mamo!- zbiegłam do niej szybko.- Mamo czemu akurat Gabriel?
-Otóż jego kuzynka wychodzi za Marka. Obie z jego mamą stwierdziłyśmy, że dobrze by było
gdybyście poszli razem. A teraz przepraszam, ale muszę nadrobić papierkową robotę. Idź już!
Mama była wściekła. Ja za to czułam się jak jakaś frajerka. Żeby mama ogarniała mi chłopaka na wesele?! Ale wstyd. Jeszcze pewnie go zmuszały. . .



*   *   *

Miałyśmy się wszystkie spotkać u Martyny. Wzięłam ze sobą Lolcię i poszłyśmy po Karolinę, a potem we trójkę ruszyłyśmy w kierunku domu Martyny. Oczywiście nie zawracałam sobie głowy pukaniem. Klaudii chyba nie było w domu, bo od razu by się czepiała. Pewnie gdzieś się szlaja ze swoim "super" koszykarzykiem, który znając życie zostawi ją za miesiąc. Poszłyśmy do pokoju Martyny i szczeny nam opadły. Brunetka siedziała w stercie ciuchów i pakowała wszystko do wielkich walizek.
-Martyna!- krzyknęłam.- Co ty robisz?!
-Poluje na słonie, nie widzisz?- nawet nie podniosła na nas wzroku.
-Martyna nie odjeżdżaj! Zostań z nami!- Karolina podbiegła do niej i przytuliła ją.
Zaczęła gadać beznadziejne teksty w stylu "prawdziwa przyjaźń przetrwa odległość". Martyna za to patrzyła na nią jak na kretynkę.
-Jadę na święta do rodziny. Barbie nie będzie mnie przez 2 tygodnie góra miesiąc. Ale skoro chcesz się mnie pozbyć. . .
-Więc nie wyjeżdżasz dlatego, że Eryk cię zdradził?- zapytała zdziwiona Karolina.
Czasami zastanawiam się jak można być tak głupim.
-Panie i panowie oto Karolina mistrzyni faktu- syknęłam.
Ola tylko się roześmiała.
-Tak mała- mówiłam.- Jak będziesz w moim wieku to nie szukaj sobie ładnej przyjaciółki tylko mądrej.
-Ahh wiem, że jestem piękna- powiedziała Karolina odrzucając włosy do tyłu.
-W snach- zawtórowała mi Martyna.



*   *   *

Karolina grała z Olą w karty, a ja pomagałam Martynie się spakować. Pomińmy ten fakt, że młoda już dziesięć razy ograła blondi. Wieczorem, gdy już wracałyśmy spotkałyśmy chłopaków. Gabriel siedział na ławce i przyglądał się z rozbawieniem jak Mateusz próbuje rozdzielić Łukasza i Eryka.
-Wiktoria!- zawołał Dawid.- Gdzie byłyście?
Wymieniłyśmy z Karoliną spojrzenie. Chyba obie pomyślałyśmy o tym samym. Czemu nie? Pomyslałam i odpowiedziałam:
-U Martyny, jutro wyjeżdża i pomagałyśmy się jej pakować.
-Pakować?!- Eryk był tak zaskoczony, że już nie bił się z Łukaszem tylko podbiegł do nas.- Gdzie? Kiedy? Ona wyjeżdża?!-zbladł i chodził w kółko nerwowo.- Wiktoria to żart! Prawda?
-Niestety nie- westchnęła Karolina.- Będzie nam jej bardzo brakować, ale to jej decyzja- miała łzy w oczach.
No, no, no. Dobra, co jak co, ale aktorką to jest dobrą.
-Kiedy?- zapytał Łukasz.
-Jutro rano ma samolot- odpowiedziałam.
-Już jutro?!- Eryk był przerażony.
Zerwał się i gdzieś pobiegł.
-Cholera gdzie on idzie?- zapytał Dawid.
-Nie wiem, ale lepiej iść za nim- stwierdził Łukasz i razem z Dawidem poszli za nim.
Gabriel wydawał się tym rozbawiony.
-Chodź Karolina, odprowadzę cię- zaproponował Mateusz.
O nie! Posłałam przyjaciółce błagające spojrzenie. Karolina nie rób tego! Nie rób mi tego! Normalnie modliłam się w myślach. No, ale nie! Bo po co? Blondi w podskokach już szła ze swoim chłopakiem.

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 23.

Udostępniamy kolejny rozdział. Chciałyśmy też wyjaśnić, że na naszym blogu czas płynie inaczej (u nich jest już zima x D) Mamy nadzieję, że będzie się podobać. Czekamy na komentarze i pytania. Miłego czytania! ; **

-Chciałam złożyć Natalii życzenia, która w ndz. ma urodziny. Wszystkiego naj. Ola♥

-Dzięki + Białe lamy, Pacia i Ola widzimy się w sobotę. Natalia♥

Wiktoria

Weekend. O tak to jest to. Obudziłam się o godzinie, która mi pasowała. Wstałam z łóżka i zaspana udałam się na dół, do kuchni. Szłam, ziewałam, nie zauważyłam futryny i boom. Weszłam w nią. Ałaaa!
-Cholera jasna! Co za głąb postawił tu tą futrynę!?- przeklinałam pod nosem wchodząc do kuchni.
-Ja ci dam cholerę jasną. Co to w ogóle za słownictwo?!- pouczyła mnie mama.
-Ale mamo to nie moja wina! Szłam sobie jak normalny, nic niewinny człowiek, a ta tu- wskazałam na futrynę- mnie zaatakowała. Pewnie jeszcze będę mieć siniaka!
Mama pokręciła głową.
-Rozumiem, że ona zaatakowała cię tak jak ostatnio ta szafa?- zapytała wskazując na mebel, w który ostatnio weszłam.
-No dokładnie- odpowiedziałam i usiadłam przy stole.
Po chwili mama podała mi gotowe śniadanie.
-Jedziemy dzisiaj do ciotki Eweliny, a potem wstąpimy do babci- odezwał się tata wchodząc do kuchni.
-Ja nie jadę- poinformowałam ich.
-A to niby dlaczego?- zapytał.
-Proste. Jest 19 grudnia, a Karolina ma urodziny i jeszcze mam do was taką małą prośbę. . .
Rodzice czekali, ze znudzonymi minami na twarzy aż powiem czego chcę.
-Czy mogłabym zorganizować tu niewielką imprezę?
-20 osób- odparła mama.
-30?
-25- negocjowała.
Kurka twarda z niej zawodniczka.
-35?
-30.
-Stoi- odparłam i pobiegłam do pokoju po telefon żeby wszystkich poinformować.


Karolina

Dzisiaj 20 grudnia- moje urodziny. Właśnie idę do Wiktorii, bo wczoraj zadzwoniła z informacją, że imprezę robimy u niej, bo chata wolna. Mi to pasi. Przynajmniej nie muszę prosić o zgodę na imprezę rodziców, których wiecznie nie ma. . .Kulturalnie zapukałam, lecz nie chciało mi się czekać aż Starska ruszy łaskawie dupę i otworzy drzwi. Standardowo, więc samowolka i sobie weszłam.
-Dzień dobry!- krzyknęłam.
-Nie ma nikogo w domu!- okrzyknęła Wiki, schodząca po schodach.
-Wiem, ale przezorny zawsze ubezpieczony. . . 
-Boże ty i te twoje wywody życiowe- zaśmiała się.

Strój Łukasza.



Martyna

Ubrałam się i zeszłam na dół otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się Łukasz. 
-Witam piękną panią- przywitał się.
-Witam pana generała prawą ręką jak pedała.
-Nie jestem pedałem- zaprzeczył z uśmiechem.
-Chciałeś nie chciałeś pedałem zostałeś- powiedziałam, lecz po chwili zorientowałam się, że to tekst Eryka.
Kurwa, kurwa, kurwa! Idioto wypad z mojej głowy! Natychmiast! Teraz! Mam nadzieję, że jego też ktoś kiedyś tak zrani, równie mocno jak on mnie.
-Wszystko się kiedyś kończy, ból także- przerwał ciszę Łukasz.
Popatrzyłam na niego jak na idiotę, którym z resztą był.
-Maziarz, jeszcze się porządnie nie najebałeś, a już zapodajesz niezłe teksty.
-No, bo czytałem taką książke. . .-mówił.
Popatrzyłam na miną, która mówiła "WTF?! Ty czytałeś!?"
-No dobra nie czytałem, ale gdzieś to słyszałem. . . 
-Dobra gówno mnie to obchodzi. Dzięki za pocieszenie, a teraz spadajmy na tą imprezę, bo jesteśmy spóźnieni. 


*   *   *

Strój Eryka.
Już przed wejściem było słuchać muzykę. Wchodząc do domu pełnego nastolatków, zuważyliśmy Dawida, który robił dzisiaj za DJ. Rany ona zaprosiła chyba pół szkoły. W tłumie zgubiłam gdzieś Łukasza, dziewczyn też jeszcze nie widziałam, więc siadłam sobie na kanapie. Obserwowałam tańczących i nie zauważyłam, że ktoś się do mnie dosiadł.
-Hej kochanie.
-Spierdalaj- odpowiedziałam kiedy zobaczyłam Eryka.
-Oo co tak ostro?- zapytał.
-No cóż, tylko dla jednej osoby w ciągu dnia mogę być miła. Niestety to nie jest twój dzień, dupku.- odpowiedziałam i byłam z siebie dumna.
-Zatańczymy?- zapytał słysząc zmieniającą się piosenkę.
-Chętnie, ale nie z tobą- odparłam.
-Ja do ciebie grzecznie. Płaszczę się jak jakaś ciota, a ty dalej grasz niedostępną, zimną sukę.- powiedział.
Kurwa. Zabolało.
-Mogę być suką, byle nie twoją frajerze!- szybko odparłam żeby nie było widać, że mnie zabolało.
-Idiotka!
-Debil!
-Szmata!
-Sukinsyn!
-Kocham cię!- odparł.
Ja ciebie też, ja ciebie też myślałam, lecz nie powiedziałam tego głośno, ponieważ stwierdziłam, że od dziś będę piękniejsza i zauważy ile stracił!
-Nie życzę ci źle, wiesz bo to nie ładnie. Chciałabym tylko żebyś nie dostał tego czego najbardziej pragniesz.- powiedziałam i wstałam, zauważając Łukasza.
-Kurwa jak ja chcę ciebie! Tylko ciebie! Ty jesteś najważniejsza. Ile razy mam to powtarzać?- zapytał z miną pobitego psa.
-Do usranej śmierci, kurwa- powiedziałam i odeszłam.
Podchodząc do Łukasza trzymającego drinki przykleiłam sztuczny uśmiech na twarz. Wypiliśmy napoje i poszliśmy tańczyć do piosenki, która została dedykowana Łukaszowi.


Gabriel

Karolina i Wiktoria właśnie szły w naszą stronę. Mateusz od razu na widok swojej dziewczyny roześmiał się. Jezuuu, dali by sobie spokój z byciem słodziuteńką parą. "Buzi, buzi, cmok, cmok" Aż się rzygać chce! Mimowolnie spojrzałem na Wiktorię. . .No trzeba jej przyznać, że wyglądała świetnie.
-Cześć chłopaki!- krzyknęła Karolina i rzuciła się w objęcia Mateuszowi.
Wiktoria uśmiechnęła się do mnie. . .Pewnie jest pijana, pomyślałem. Na trzeźwo to chyba próbowałaby mnie udusić. Nie widzieliśmy się od tej akcji w kinie, więc nie wiedziałem czego się spodziewać.
-Chcesz zatańczyć?- zapytała.
Szczena mi opadła. Chyba nie tylko mi. Łukasz i Dawid patrzyli na nią jakby poskradała zmysły. Eryk za to już był pijany i tylko się śmiał gadając sam do siebie. Już miałem powiedzieć, że. . . 
-Nie on nie chce zatańczyć- uprzedziła mnie Klaudia, która nagle pojawiła się koło mnie.
Posłała Wiktorii wyzywające spojrzenie. Szatynka chyba jednak nic sobie z tego nie robiła.
-Nie to nie. Dawid idziesz?-zapytała.
-Jeszcze pytasz?- zakpił.
Poszli tańczyć. Świetnie się ze sobą bawili. 
-Łukasz?- zapytała Klaudia.
-Hmmm?- zapytał zdezorientowany, bo właśnie próbował porozumieć się z Erykiem.
Zaznaczam, że nie wyszło mu to.
-Może dotrzymasz towarzystwa Martynie?- zaproponowała.
Nie wiem co zrobił Łukasz, ponieważ oboje zniknęliśmy w tłumie tańczących.


*   *   *

Po kilku kawałkach zapodanych przez Dawida siedziałem przy barze. Stwierdziłem, że daruję sobie dzisiaj alkohol, bo musi być ktoś trzeźwy.
-Nie pijesz?- zapytał Mateusz.
-Ja dzisiaj prowadzę.- odpowiedziałem.
-Ta chyba hulajnogę, bo autem daleko nie zajedziesz, ponieważ mieszkasz na przeciwko.
W tłumie zauważyłem Klaudię, która zażarcie dyskutowała o czymś z Zuzą. Z Zuzą? A to co tu kurwa robi? Mateusz zauważył moje zdziwienie. 
-Ohohoho stary, ale z ciebie szczęściarz. Twoja ex gada z twoją obecną dziewczyną. No nie pogada. . .
-Właśnie widzę- odparłem.
-Ciekawe o czym rozmawiają?- zastanawiał się głośno Mateusz.
-Szczerze? Jebie mnie to.- odpowiedziałem.
Znalazłem w tłumie Wiktorię, która tańczyła ze swoim fagasem Fabiankiem. Ten ciota trzyma te swoje łapy zdecydowanie za nisko! Boże jak ja go nie cierpię! 


*   *   *

Impreza dobiegła końca. Wszyscy już zbierali się do domu. Mateusz miał odprowadzić frajera Fabiana, który opił się jak świnia. Na rycerzyka to on się jednak nie nadaje. . .W domu zostałem z Wiktorią. Właśnie gdzie ona jest? Wszedłem do salonu i zacząłem się śmiać, jak głupi.
-Umm księżniczko, mogę wiedzieć co ty robisz?- zapytałem Wiktorii leżącej na ziemi.
-Oczywiście, bo tu jest tak głęboko, że tylko ryba głębinowa może się tu zagłębić. . .
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pijana jest jeszcze słodsza. Podszedłem do niej, ponieważ muszę za transportować ją do pokoju. Szybkim ruchem podniosłem ją z ziemi i szatynka znalazła się na moich rękach. Wchodziłem z nią po schodach, kierując się w stronę pokoju.
-Dlaczego niesiesz mnie jak małe dziecko?- zapytała.
-Bo teraz tak się właśnie zachowujesz skarbie!
-Wcale, że nie! Dlaczego ten pokój się kręci?
-Hmmm. . .bo widzisz to jest inwazja kosmitów i. . .
-Kosmici? Może i pokój się kręci, ale w kosmitów nie wierzę- mówiła sennym głosem
-Dobrze, dobrze. . .śpij- rozkazałem jej.
Stałem już przed jej pokojem. Pchnąłem butem drzwi, wszedłem i położyłem ją do łóżka, a sam usiadłem na kanapie. Byłem już trochę zmęczony i usnąłem.







piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 22.

Kolejny rozdział już gotowy. Przepraszamy za błędy. Zapraszamy do zadawania pytań w zakładce  Pytania i uwagi. Jeżeli czytacie to pozostawcie po sb ślad. ;)).

-Pozdro z kościoła. Ola ♥

-Ola dzisiaj bawi w kościele na spotkaniu do bierzmowania. Natalia ♥




Wiktoria

Wypadłam ze szkoły zła jak osa. Miałam ochotę położyć się na ziemi i walić w nią pięściami. Stałam tak i patrzyłam przed siebie. Po paru sekundach znalazła mnie Karolina.
-Czasami mam ochotę iść w cholerę, ale nie wiem którędy- stwierdziłam.
Przyjaciółka posłała mi smutny uśmiech.
-Popatrz na to z innej strony. Jest piątek po południu, radość niczym nie zmącona.
Zaśmiałam się. Jak ona coś wymyśli to szkoda gadać.
-I za to właśnie cię kocham- mówiłam.- Zawsze umiesz mnie pocieszyć. Dziękuję, że jesteś.
-Nie mogę uwierzyć! Wiktorię Starską wzięło na wyznania! Trzeba było od razu powiedzieć, że się we mnie zakochałaś. . .
-Głupia jesteś- przyznałam.- Spadajmy stąd, bo jak zobaczę Gawrysia lub Sabinkę to wpadnę w szał jak Martyna i zajebie im tak, że zaśpiewają "I need a doctor".
-Taa tyś zdatna. . .-mruknęła Karolina.
-Słyszałam!- powiedziałam i po chwili stanęłam jak wryta.
-O w dupę!- wypaliła blondi.
Zobaczyłyśmy Łukasza i Martynę idących i śmiejących się jakby nigdy nic. Stałyśmy z minami "wtf?!".  Po chwilowym namyśle postanowiłyśmy ich zostawić w spokoju.
-Miej wyjebane, a będzie ci dane- powiedziałam i ruszyłam w kierunku domu.
Karolina zrobiła tak samo.


*   *   *

Nie mogłam wytrzymać z tym natłokiem myśli w głowie. Postanowiłam wyjść i rozładować tą złość. Najlepszym sposobem był taniec. Przebrałam się, włożyłam słuchawki i mogłam iść nawet do Chin. Nogi zaprowadziły mnie na tą polanę, gdzie kiedyś spotkałam Fabiana. Niestety dzisiaj go nie zastałam. . .Zaczęłam tańczyć. Próbowałam różne kroki. Wszystko na raz. Jeden wielki, ale chujowy mix. Sama zaczęłam się z siebie śmiać. Po chwili ktoś zaczął klaskać. O drzewo stał oparty Fabian.
-Zamknięta w kropli dźwięku tańczyła śmiejąc się- zaczął.
-Ja wiem o wszystkim. . .-odparłam.
Uśmiechnęłam się. Kiedyś ktoś mi powiedział, że uśmiech to krzywizna, która wszystko prostuje, więc może się przyda.
-Jesteś zła?- zapytał.
Wzruszyłam ramionami, bo nie wiedziałam co odpowiedzieć.-A jesteś wolna?- spytał.
Uśmiechnęłam się szerzej i odpowiedziałam:
-No faktycznie nie biegam zbyt szybko.
-To nawet dobrze się składa, bo chciałbym mieć taką dziewczynę, która nigdzie by mi nie uciekła. .
-Pfff dlaczego?- zapytałam zdziwiona.
-A no wiesz z tysiąca przyczyn i miliona powodów- mówiąc to podszedł do mnie.
-Naprawdę?
Odpowiedzi nie usłyszałam, ponieważ złączył nasze usta w pocałunku. No cóż mogę powiedzieć. . .Na razie go nie kocham, ale kto wie może kiedyś się to zmieni? W sumie to musi być jakiś cel żeby odczuwało się chęć. 


*   *   *

Obudził mnie dźwięk z telefonu. Dostałam nową wiadomość:

Od: Fabian ;*

Będę za 20 min ;)

O fuck! Trochę mi się przysnęło. Zapomniałam, że umówiłam się z Fabianem do kina. Wstałam i szybko wybrałam sobie jakieś ciuchy. Makijaż i już byłam gotowa. Zeszłam na dół, ubrałam buty i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta mojego chłopaka.
-Ile się spóźniłam?- zapytałam.
-Ymm tylko 15 minut- odpowiedział i puścił do mnie oczko.
Szybko znaleźliśmy się pod kinem. Fabian kupił bilety na jakiś horror. Stojąc po popcorn spotkaliśmy. .


Gabriel 

-Świetny pomysł z tym filmem- powiedziała Klaudia.
Właśnie kupiłem nam bilety i szliśmy w stronę sali.
-Ja mam same dobre pomysły- stwierdziłem pewny siebie.
Najnowszy horror miał same dobre recenzje.
-Chodź kupimy popcorn- powiedziała i pociągnęła mnie w stronę dużej kolejki.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o filmie i nagle dostrzegłem Wiktorię. Stała z Fabianem dwie osoby przed nami. Zaraz chwila z Fabianem? Ej czy on ją przytula? WTF?! Coś mnie ominęło? Przecież zerwali! Wiktoria śmiała się z tego co ten cwel do niej mówił. Hmmm....
-Gabriel co o tym sądzisz?- zapytała Klaudia.
Klaudia. Upsss. Zacząłem improwizować:
-No wiesz myślę, że to bardzo interesujące i też uważam, że źle jej w tym kolorze, a pogoda jest prze cudna jak na tę porę roku. No i oczywiście ty masz rację. . .
-Nie wysilaj się wiem, że nie słuchałeś. Zastanawiam się która z tych dziewczyn odciągnęła twoją uwagę. Chyba, że to ten chłopak- posłała mi krzywy uśmiech.- Jeśli on to nie mamy o czym gadać.
-A ja uważam, że mamy, np.: na temat jego seksownych krzywych zębów i dupy- syknąłem.
-Zazdrosny?- zapytała.
Drugi raz jestem oskarżony o bycie zazdrosnym o Fabiana. No błagam. . .Powinienem napisać sobie na czole "super ciacho", a jemu "krzywy ryj". Wtedy może by do niech dotarło, że ja nie jestem zazdrosny. Nigdy!
-Tak, cholernie chciałbym mieć krzywy ryj i IQ kamienia. Moje marzenie.- powiedziałem.
Klaudia się roześmiała i stwierdziła, że z tym I to wcale się tak nie różnię. Kupiliśmy popcorn i poszliśmy do sali.
-Miejsca 8 i 9 rząd VIII- powiedziałem.
Znaleźliśmy i zamarłem.
-Cóż za niespodzianka- odparł Fabian.
Wiktoria podniosła wzrok znad telefonu i gdy tylko mnie zobaczyła zakrztusiła się colą.
-To chyba przeznaczenie- mruknąłem i usiadłem na swoim miejscu koło Fabiana.
Klaudia i Wiktoria wymieniły tylko zwykłe "cześć" i cisza.
-Strasznie długo to trwa- zaczął Fabian.
Przeciągnął się i ziewając objął Wiktorię. Co jest czy my gramy w tandetnej komedii romantycznej?
-O ty spryciarzu- powiedziałem z sarkazmem.
Obydwoje posłali mi wściekłe spojrzenie.
-No co?-zapytałem.-Ja bym nie wpadł na taki dyskretny podryw.- puściłem do nich oczko.
Klaudia się roześmiała. Ona za dużo się śmieje.
-Ciszej- upomniał nas ktoś z tyłu.
Przyłożyłem palec do ust:
-Ciii film się zaczął,a ty gadasz- zwróciłem się do Fabiana.


\*   *   *

Po jakiś 30 minutach byłem znudzony. Klaudia chyba też, bo wciąż zadawała mi jakieś tępe pytania w stylu: "Czy ktoś w tym filmie w końcu umrze?" lub "Czemu ta babka po prostu nie ucieknie?" I co ja miałem jej odpowiedzieć? "To horror skarbie ci ludzie specjalnie się tak podkładają, no wiesz żeby ciekawiej było?" Chciałem się oprzeć, ale Fabian zajął oparcie. O nie kochasiu tak nie będzie! Zamachnąłem się i przywaliłem w niego z całej siły.
-Hej!- krzyknął zaskoczony.
"Ciiiii" usłyszeliśmy.
-Sorry księżniczko mam nadzieję, że nie bolało- powiedziałem do niego opierając się zadowolony.
-Kwiatkowski. . .
-Ciii- pouczyłem go.- Zobacz laska skapnęła się, że brat bliźniak jej chłopaka jest mordercą. Matko to jest Moda na Sukces czy horror?
-Przegapiłeś najlepsze- odezwała się Klaudia.- Bo ona myślała, że ten morderca to jej chłopaki. . .
-Nie gadaj! Serio?- wykrzyknąłem z udawanym zaskoczeniem.
-Proszę państwa to jest kino nie kawiarnia, nie podoba się to wypad- powiedział ochroniarz.
Wyglądał jak zawodowy bokser, więc od razu zrozumiałem, że lepiej się z nim nie kłócić. Nie minęło 20 minut, a Fabian znów zaczął mnie wkurzać.
-Jak się boisz to po prostu się do mnie przytul- powiedział.
Bać się nie bałem, ale znalezienie się w jago ramionach? Bezcenne. Zarzuciłem mu ręce na szyję.
-Fabianku to takie straszne- piszczałem.- Przytul mnie mocniej, bo się boję- podkreślając to co powiedziałem przyciągnąłem go do siebie.
-Kwiatkowski!- krzyknął.
-Obroń mnie ty mój rycerzu!- przerwałem mu.
Dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Nagle koło nas pojawił się ochroniarz. Najpierw wyglądał na wkurzonego, ale gdy zobaczył Fabiana w moich objęciach sam się uśmiechnął.
-Kochasie niestety muszę was poinformować, że macie się stąd wynosić. Cała czwórka!- mówiąc to poczekał aż koło niego przejdziemy.
-Chodzenie z tobą do kina to lepsze niż komedia.- szepnęła mi do ucha Klaudia.
-Spokojnie, nie tylko w kinie ze mną jest fajnie- powiedziałem i złapałem ją za rękę.
Zauważyłem, że Wiktoria się nam przygląda. Po raz setny musiałem sobie przypomnieć, że ona leci na tego frajera. Setny? No nie może dwudziesty. Uppsss. Czy ja jestem na granicy zazdrości?