środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 11.

Wiktoria

Po wyjściu Gabriela ubrałam się i wyszłam z domu. Nie miałam czasu nad rozmyślaniem co się działo, bo czekała na mnie Karolina. Kurde ja zawsze się spóźniam. Jest i Karolina! O fuck jest zła, niedobrze, niedobrze Wiktoria!
-To wszystko do się racjonalnie wytłumaczyć!-powiedziałam jej próbując się ratować
-Znowu się spóźniłaś!-odpowiedziała mi wściekła- Na urodziny kupię ci elektroniczny zegarek, bo widocznie na wskazówkach się nie znasz, tępaku!
-Oj już nie złość się tak! Miałam dobry powód. A co u Mateusza?
-Dobry powód?! Co znowu nie wiedziałaś w co się ubrać?- zapytała złośliwie.
-Nie-e- odpowiedziałam- Miałam piżama-party z Gabrielem.
-I mnie nie zaprosiłaś?!-zapytała zawiedziona- Czekaj! Że co? Z kim?!
-Mam ci przeliterować? Z Gabrielem Kwiatkowskim, z Gawrysiem- odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.
Karolina stanęła jak wryta, a ja stałam i uśmiechałam się jak głupi do sera. Stałyśmy tak dobrą minutę, po chwili powiedziała:
-No Starska ty to się jednak umiesz ustawić.
Nic jej na to nie odpowiedziałam i ruszyłyśmy w kierunku szkoły.
-A pro po wiesz, że dzisiaj prezentujecie projekt?-zapytała
-Cooo?!


Łukasz

Już wszyscy są w klasie, ale nie ma Gawrysia, a jego księżniczka wkurzona na maksa. Prezentują dzisiaj projekt, a ona będzie musiała wszystko odwalić. Siedzę sobie w ławce i nagle podchodzi Sabinka.
-Ogień! Pali się!- piszczy mi do ucha.
-Czego?!- pytam wyciągając słuchawki z ucha.
-Ogień! Pali się!- powtarza.
-Co?- pytam znużony
-Pali się moje serce z miłości do ciebie- odpowiada.
-Zmień dilera- powiedziałem i włożyłem z powrotem słuchawki.
-Kochanie na żartach się nie znasz?
Szkoda na nią słów. Wchodzi nauczycielka, a Sabina podnosi rękę:
-Mam komunikat dla całej klasy- mówi
O Boże, co ona znowu wymyśliła? Zapowiada się ciekawie, więc ściszam muzykę.
-Chciałam was wszystkich zaprosić na moje urodziny!- piszczy- W piątek w klubie Paradise!
Szkoda jej słuchać, wyciągam telefon i piszę do Gawrysia:
Ł: Starzy w końcu wysłali cię do szkoły wojskowej? Dobry krok! Może Wiktoria w końcu na ciebie poleci.
Po chwili Gabriel odpisuje:
G: Nie kretynie siedzę u babci i jem szarlotkę
No to ja mu odpisuję:
Ł: Masz przejebane kochasiu, księżniczka zła jak osa :) 
G: Złość piękności szkodzi :D
Ł: Jej raczej nie zaszkodzi. Prezentujecie dzisiaj projekt...
G: Poradzi sb, przegapiłem coś?
Ł: Mamy zaproszenie na urodzinki do Sabinki.


Gabriel

Wróciłem od babci i czuję się pełny. Przewracam się w łóżku i muszę wstać bo dzisiaj wtorek. Ubieram się i wychodzę. Wchodzę do klasy spóźniony. Upss teraz historia z tym łysym frajerem.
-Kwiatkowski! Proszę zostać po lekcji.
Kiwnąłem mu głową i usiadłem koło Wiktorii, która nawet na mnie nie spojrzała.
-Zapomniałaś już o nasze miłości?- zapytałem.
-Gabriel? Ty tutaj?- zapytała z udawanym zdziwieniem- Nie powienieneś być na wagarach? Na laskach? W piekle?
Ja nie mogę, ale mnie zgasiła. Resztę lekcji przesiedzieliśmy w milczeniu. Po dzwonku wszyscy wyszli z klasy, a ja zostałem z łysym.
-Nie ma twojej wychowawczyni, ale wczoraj doszły nas pewne pogłoski, gdzie byłeś w piątek?
-Co?- zapytałem zdziwiony.
-Gdzie byłeś w piątek?
-U babci, a co chce pan jej numer?
-Powtarzam, gdzie byłeś w piątek!?
Zobaczyłem na jego biurku grzebień, więc:
-Skoro bawimy się w pytania to po co panu ten grzebień?- zapytałem i uniosłem brwi.
Nauczyciel był łysy, więc go to zdenerwowało, a ja patrzyłem jak jego twarz nabiera koloru cegły. Zdenerwowany uderzył ręką w biurko i krzyknął:
-Wiem, że byłeś na wagarach!
Roześmiałem mu się prosto w twarz.
-Jakbym poszedł na wagary w życiu by pan mnie nie przyłapał- wyciągnąłem usprawiedliwienie z plecaka, podałem mu i wyszedłem z klasy. Teraz pozostaje tylko kwestia kto mnie wkopał? Nikt by się nie odważył tego zrobić. Zaraz nie nikt, tylko Wiktoria! Co ona powiedziała, ze powienienem być na wagarach? Jasna cholera! Tym razem przegięła. Musze ją znaleźć. Czyżby zrobiła to z powodu prezentacji projektu? A może. . .O jest, widzę ją. Wściekły podchodzę do niej:
-Jakim prawem na mnie konfisz?
-Wszyscy wiedzą, że jesteś głupi, ale że aż tak?!
Przegięła i nie wytrzymałem. Walnąłem pięścią w szafkę obok jej głowy. Przerażona oparła się o szafkę. Zbliżyłam głowę do jej ucha i złośliwie powiedziałem:
-Jak mogłaś?!
-To nie ja- wyszeptała.
-To zawsze nie jesteś ty!- krzyknąłem
-Nawet nie wiem o co ci chodzi, zostaw mnie- powiedziała.
Podniosłem już rękę i chciałem znowu w coś walnąć, ale ktoś odciągnął mnie i stanął przed Wiktorią. To był Łukasz.
-Co ty odwalasz stary?- zapytał
-Nie skończyłem jeszcze! I to nie twój interes! Szmata na mnie naskarżyła!
-Licz się ze słowami sukinsynie!- krzyknęła Wiktoria
-Weź nie mieszaj do tego jego matki- odpowiedział jej Łukasz- Poza tym to nie ona, to Marcin.
-Że co?- odwróciłem się na pięcie i poszedłem go szukać. Łukasz poszedł za mną. Marcin siedział na polu. Na mój widok zrobił się blady. Podszedłem do niego:
-Teraz już nie jesteś taki cfany?!- zapytałem i przyłożyłem mu w twarz.
Tarzaliśmy się na ziemi i okładaliśmy się pięściami. Byłem już górą, kiedy Łukasz pociągnął mnie
-Wystarczy!- powiedział i patrzył na mnie wymownie- Zamierzałeś ją tak samo potraktować jak jego?- zapytał i wskazał na Marcina.
-Jaką ją?- zapytałem- O nie Wiktoria. . .
-O kurde nauczyciel idzie- powiedział Marcin.


Wiktoria

Stałam jak wryta. Czy on chciał mnie uderzyć? Co by się stało gdyby nie Łukasz?! Po chwili ktoś do mnie podbiegł .
-Jak się czujesz?- zapytała Karolina.
-Ale o co ci chodzi?- zapytałam.
-Łukasz powiedział, Gabriel siedzi u dyrektora- odparła.
-A czemu tam jest?
-Z Marcinem dali sobie po ryju- odpowiedziała i wzruszyła ramionami
Ze mną też by się tak stało gdyby nie Łukasz? Uderzył by dziewczynę?! Mniejsza o to wszyscy się na mnie patrzą. Nie wytrzymam tutaj.
-Pomóż mi, nie dam rady tutaj wysiedzieć.
-Rozumiem- powiedziała i pociągnęła mnie w kierunku wyjścia. Podeszłyśmy pod bramkę. Karolina pomogła mi przez nią przejść, też chciała, ale powiedziałam jej:
-Nie proszę, chcę zostać sama. Muszę to wszystko przemyśleć
-No to trzymaj się- odpowiedziała.

Udałam się w kierunku domu. Otworzyłam drzwi. Ufff na szczęście nikogo nie ma. Rodzice w pracy,a Ola w szkole. Udałam się do pokoju. Weszłam i rzuciłam się na łóżko.O nie! Tutaj jeszcze w piątek normalnie rozmawiałam z Gabrielem. A teraz? Co się stało? Jedna wielka kupa. Boże o co mu w ogóle chodziło? Matko czy on naprawdę chciał mnie uderzyć? Byłby do tego zdolny? Był bardzo zdenerwowany, ale to go nie tłumaczy! Dlaczego pomyślał, że to ja? Może i byłam zła o ten projekt, ale postanowiłam być neutralna w stosunku do niego i nic nie zrobiłam! Ja naprawdę nic mu nie zrobiłam. . . Dobra Wiktoria takim sposobem niczego nie załatwisz. Do niczego nie dojdziesz, a przez te monologi wszystko ci się miesza. Zimny prysznic powinien załatwić sprawę. O tak to na pewno dobry pomysł! Weszłam do łazienki i postanowiłam stać pod prysznicem tak długo aż przestane myśleć o tym co się wydarzyło. W końcu wystarczyło tylko 10 minut zimnego prysznicu i jestem jak nowa. Przebrałam się i postanowiłam iść potańczyć. Związałam włosy w kucyka i wzięłam torbę. Zamknęłam drzwi na klucz i przypomniałam sobie idealne miejsce.

Tak to jest to tam będę miała spokój i trochę prywatności. Po 5 minutach byłam już na miejscu.Stanęłam na środku polany i rozejrzałam się do okoła. Nikogo nie było. Super! Rzuciłam
torbę na ziemię i i włączyłam muzykę w telefonie. Zaczęłam tańczyć, tak aż zatraciłam się w muzyce. Nic się już dla mnie nie liczyło tylko dźwięki muzyki. Moje kroki odzwierciedlały to co czułam. Wszystko płynęło z serca. Kochałam taniec i to on zawsze pomagał mi się odstresować. Gdy coś mnie martwi to moim jedynym lekiem jest taniec lub rozmowa z Karoliną. Dzisiaj nie chciałam jej martwić bo ona ma Mateusza i nie potrzeba jej moich problemów. Wiem, że z na mogę porozmawiać o wszystkim, ale nie wiem czy zrozumiała by to co ja wtedy czułam... E nie na pewno by zrozumiała, więc jak wrócę to do niej pójdę. O albo zadzwonię! Pochłonięta tańcem i myślami nie zauważyłam opartego o drzewo. . .

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10.

Gabriel



Właśnie wracałem z treningu gdy zauważyłem, kogo? Naszą księżniczkę ze swoim lovelaskiem Fabiankiem. Oj jak słodko. . . Zaraz się chyba zrzygam. Matko jak ja go nie cierpię, grryyy.
Czas przerwać tą romantyczną schadzkę, ponieważ musimy zrobić ten durny projekt z matematyki. Poszedłem do domu i postanowiłem iść do Wiktorii, ale przed wyjściem muszę wziąć prysznic i się przebrać. Te ciuchy może i były wygodne, ale strasznie przepocone po treningu. Trzeba się odświeżyć. Po szybkim prysznicu przebrałem się i wyszedłem. Zapukałem, lecz drzwi otworzyła mi jej mama- piszcząca Renata.
-Gabriel! Jak miło cię widzieć! Jak rodzice?- zapytała.
-Dziękuję, mają się bardzo dobrze- odpowiedziałem.
Cały czas zadawała pytania typu: Chcesz ciastko? Napijesz się czegoś? Jesteś głodny? itp. Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, a ona już gadała. Jej głos wciąż był piszczący. Zacząłem dziękować Bogu, że Wiktoria tak nie mówi. Inaczej musiałbym sobie odciąć uszy.
-Nie dziękuję za wszystko, ale ja przyszedłem do Wiktorii bo mamy zrobić projekt.
-To mamy problem, bo ona właśnie bierze prysznic. . .
-Nic nie szkodzi, zaczekam na nią w jej pokoju- odpowiedziałem.
-Skoro tak, to Ola cię zaprowadzi. Aleksandra zejdź tutaj!- zawołała tak głośno, że aż żałowałem, że nie odciąłem sobie tych uszu. Po chwili przebiegło koło mnie coś małego. Byłem tak zajęty zatykaniem sobie uszu, że nie zauważyłam, że to Ola.
-O skrzynka na listy przyszła!- krzyknęła zadowolona Ola.
-Aleksandra! Nie wolno przezywać gości!- okrzyczała ją mama- Zaprowadź Gabriela do pokoju Wiktorii.


*   *   *


Kiedy pożegnałam się z Fabianem weszłam do domu. Wbiegając do pokoju, rzuciłam się na łóżko, ale lądowanie nie było takie jak sobie wyobrażałam.
-Osz ty w dupę! Ała!- krzyknęłam i znalazłam pod brzuchem laptopa.- Ja cież pierdzielę! Mój brzuch!- walnęłam się ręką w czoło i zaczęłam się z siebie śmiać. Postanowiłam wziąć szybki prysznic.
Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju po ubrania i stanęłam jak wryta. Na moim, powtarzam na moim łóżku leżał sobie Gawryś. Nie no spoko. . .
-Wiedziałem, że jakoś specjalnie mnie przywitasz no, ale nie aż tak- powiedział i puścił mi oczko.
-Och zamknij się!- syknęłam
-Oj nie bądź już taka drażliwa. Naprawdę podoba mi się twoja nowa stylówa- powiedział z bezczelnym uśmiechem.
-Wynoś się!
Zgarnęłam ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać. Ubrałam się i wyszłam związując włosy w kucyka.
-Przedtem bardziej mi się podobał twój strój, ale nie narzekam-Gawryś wciąż leżał sobie wygodnie łóżku.
-Czemu zawdzięczam tą niespodziewaną wizytę?- zapytałam.
-Projektowi "Co matematyka ma wspólnego z motoryzacją"- powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
-Mus to mus- westchnęłam, wzięłam zeszyt i usiadłam na łóżku.


*   *   *

Budzę się w nocy, chcę się przekręcić, ale nie mogę. Co jest przywiązali mnie do łóżka?! Po chwili orientuję się, że to nie sznury tylko czyjeś ręce! Obracam się gwałtownie i uderzam głową w bark Gabriela.
-O Boże!- zaczynam piszczeć.
-Nie krzycz, niektórzy tu śpią- wymruczał i przyciągnął mnie do siebie- Ja w nocy śpię z misiem. . .
-Jakbyś łaskawie nie zauważył ja jestem człowiekiem- powiedziałam całkiem przytomna.
-Może i na co dzień kwalifikujesz się do ludzi, ale teraz jesteś moim misiem!- powiedział i przytulił mnie.
-Kiepski tekst na podryw. . .
-Kiepski podryw?! Skarbie zapominasz, że to ja tutaj jestem mistrzem podrywu.
-Och zamknij się już! Ja tu próbuję spać- powiedziałam i po chwili już spałam.


Gabriel


Otwieram oczy i budzę się. Moment! Cofnij! To nie jest mój pokój. Rozglądam się na około i widzę Wiktorię wtuloną we mnie, dziwne bo ja ją też obejmuję. Nie pamiętam żebym był pijany. Ach no tak matematyka, jednak może się do czegoś przydać. O moja mała księżniczka, ona tak słodko wygląda jak śpi. Houston mamy problem ona się budzi. To ja idę spać.
-Widziałam, że nie śpisz, a teraz puszczaj mnie- powiedziała zaspana.
Było mi dobrze. Nie ma mowy żebym ją puścił.
-Puszczaj- syknęła.
-Nie, mi tak wygodnie- powiedziałem z uśmiechem.
-Ale mi tak nie wygodnie. Przypominam ci, że już jest dzień i jestem człowiekiem.
-Za dnia księżniczka, w nocy zaś niedźwiadek- odpowiedziałem jej.
Chyba się zdenerwowała bo zaczęła się kręcić w moich objęciach. Skończyło się tak, ze oboje wylądowaliśmy na podłodze, a ona na mnie.
-Takie pobudki to ja mógłbym mieć zawsze, tylko wolę być na górze- powiedziałem i wymanewrowałem naszymi ciałami do pozycji o której była mowa. Ręce położyłem po obu stronach jej głowy i Wiktoria była w klatce. To nie podobne do niej, ale nic się nie odzywała. Leżała cicho wpatrując się w moje oczy. A z resztą to robiła to samo co ja. . .Rany jakie ona ma ładne oczy. Normalnie jak ocean. Stop! Od kiedy ja tak gadam? 
-Hej mam pomysł, może wprowadzisz się do mnie. Mam duży pokój- powiedziałem i podniosłem jedną brew pytająco. 
Błękitnooka wygięła brwi w łuk i po chwili odpowiedziała:
-Chciałbyś, twoje marzenia są nie do spełnienia. Chyba, że wysprzątasz pokój.
-To chyba muszę wynająć sprzątaczkę- powiedziałem- Nie! Mam lepszy pomysł znajdę ci taki strój. . .
-Pff . Chyba nie myślisz, że ci pokój posprzątam!- powiedziała oburzona.
-Wiesz w moich myślach masz lepsze zajęcie.
-Nie mów mi nie chcę wiedzieć.
-Ale ja ci powiem, więc. . .- nie zdążyłem powiedzieć, bo Wiktoria zatkała uszy i śpiewała sobie "lalalalala". Ma naprawdę ładny głos.
-Wiesz fajnie się leży. . .-zaczęła speszona
-Polecam się na przyszłość- odpowiedziałem z uśmiechem.
-Zapamiętam- powiedziała- ale teraz muszę przyszykować się do szkoły.
Wstałem więc i grzecznie opuściłem jej dom. Nie miałem daleko, bo tylko przejść przez ulicę. Otworzyłam drzwi i weszłem do domu
-Gabriel to ty?- zawołała moja mama
-Nie mamo, to włamywacz, który tak się składa, że ma nasze klucze- odpowiedziałem jej.
-Miarka się przebrała, jedziemy do babci- odparła złośliwie.
-Na ile?- zapytałem przestraszony.
-Na cztery dni- otparła
No nie cztery dni u mojej babci = plus 10 kg więcej.






NIESPODZIANKA.

DOMY:



Dom Wiktorii



Dom Gabriela



Dom Karoliny



Dom Mateusza



Dom Dawida



POKOJE:


Pokój Wiktorii



Pokój Gabriela



Pokój Karoliny



Pokój Mateusza



Pokój Dawida










czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 9.

Wiktoria

Ja nie mogę, muszę z nią porozmawiać i dowiedzieć się jak to się stało, że są razem. Podeszli do nas. . . W sumie to się cieszę, bo to moja przyjaciółka, jedyny sęk w tym, że przyjacielem Mateusza jest Gabriel. Dobrze, że kolegują się też z Dawidem, bo w razie naszego wspólnego spotkania, będę miała z kim porozmawiać i nie będzie to wyglądać na podwójną randkę. Ja, Gabriel, Dawid + Mateusz i Karolina, a nie Karolina i Mateusz + Ja i Gabriel.
-No Gawryś, Mateusz się już uwinął, a Ty, na co czekasz? Masz tu przecież Sabinkę.
Jego mina była bezcenna, lecz już po chwili mi odpowiedział:
-A może ja wolę ciebie?- zapytał i puścił do mnie oczko.
-Pfff, chciałbyś- odpowiedziałam
W tym momencie poczułam za razem nienawiść, ale jednocześnie przyjemność. Gabriel, czy nie Gabriel, w każdym razie to jakby komplement. Nagle zauważyłam, że tylko my się odzywamy, a nasza nowa para siedzi cicho.
-Karolina mogę cię prosić na słówko?- zapytałam
-Jasne, pewnie, zawsze- odpowiedziała i podeszła do mnie.
Co ja powiedziałam?! "Mogę prosić cię na słówko" Przecież wyszłam na kompletną jędzę. Na szczęście Gabriel jest zbyt tępy, by to zauważyć.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteście razem?
-Chciałam, ale nie było jak, bo siedziałaś z jakim chłopakiem przy barze. . .
-Ty no faktycznie! Ale ja nawet nie pamiętam jak on się nazywa. Twierdził tylko, że nie jest gwałcicielem.
-Tak ci się przedstawił?!- zapytała zdziwiona.
-Nie mówił coś jeszcze, ale jak zwykle musiał się wtrącić jakiś frajer!
-Jaki?- spytała
-Jak to jaki? Gabriel!
W tym samym momencie zauważyłam Dawida. Szedł przez korytarz bardzo gustownie ubrany. Jakie szczęście, że się z nim przyjaźnię. Nie dość, że ma fajny charakter, to jest jeszcze przystojny. Dzisiaj w ogóle super wygląda, w tej niebieskiej koszulce mu do twarzy. Pomachałam do niego, a on do nad podszedł.
-Co to za zbiegowisko?- zapytał zmieszany
-Stary poczciwy Mateusz wziął się do roboty i zaliczył Karolinę.- powiedział Gabriel
-IDIOTA- powiedzieliśmy wszyscy razem ja, Karolina, Mateusz i Gabriel. Ja jak zwykle parsknęłam śmiechem. Jeżeli chodzi o publiczne zbesztanie Gabriela- jestem pierwsza!
-O rany tylko żartowałem. Myślę. . .- i w tym momencie mu przerwałam.
-Ty już może więcej nie myśl- powiedziałam i puściłam mu wredny uśmiech.
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy poszliśmy do klasy, a ja umówiłam się z Karoliną na kawę.


                                                              *   *   *     


Podczas długiej przerwy siedziałam z Karoliną na korytarzu i podszedł do nas jakiś chłopak i powiedział:
-Kogo ja tu widzę? Czyżby księżniczka dyskoteki?
Co to za palant, pewnie widział mnie wczoraj jak tańczyłam i udaje dowcipnego, więc nawet nie spojrzałam na jego twarz, bo po co?!
-A wsadź se tą księżniczkę w dupę- odpowiedziałam i wróciłam do rozmowy z Karoliną.
-A ja ci wczoraj postawiłem drinka- westchnął.
Wtedy na niego spojrzałam. O kurka to ten koleś z dyskoteki. Zaraz jak on miał na imię? Myśl, myśl Wiktoria! Fa, Fa, Fa, Fabian! Tak to na pewno Fabian!
-Fabian, a co ty tu robisz?
-Pewnie to samo co ty. Chodzę do szkoły- powiedział i uśmiechnął się kpiarsko.
Ale spaliłam. . .No cóż muszę z tego jakoś wybrnąć.
-To wiem, ale. . . Co robisz pod naszą klasą?
-Szukałem cię.
-Po co?!- zapytałam zdziwiona.
-Dalej nie wiem na czym stoję. A raczej nie wiem na czym stoi moja ekipa taneczna. To jak dochodzisz do nas?- zapytał z nadzieją.
-Daj mi trochę czasu.
-Twoje słowo jest dla mnie rozkazem- zażartował- To ja się już zbieram. Narka.
-Jak się zdecyduję to dam ci znać.
-Napisz do mnie przecież masz mój numer.
O fuck! Jak wróciłam to przez przypadek go zmyłam. . .
-To może ja dam ci swój numer, to mi przypomnisz.
-Okeej- powiedział i podał mi telefon.
Wpisałam mu swój numer, po czym oddałam.
-No to w takim razie cześć- powiedział i sobie poszedł.


                                                            *   *   *  


O równej 17 ktoś zapukał do drzwi. Stała w nich Karolina. Całe szczęście, że zaczęłam szykować się wcześniej, więc tylko ubrałam buty i wyszłyśmy. Poszłyśmy do kawiarni i zamówiłyśmy capucinno.
Zauważyłyśmy też Sabinę. Jak zwykle była ubrana zdzirowato. Pewnie czekała na klientów. Siadłyśmy przy stoliku i Karolina opowiadała mi jak to się stało, że są parą.
-Podczas dyskoteki wyszliśmy na balkon i wpatrywaliśmy się w gwiazdy. Zrobiło mi się zimno, więc Mateusz mnie objął. Złapaliśmy się za ręce i długo patrzyliśmy sobie w oczy. Rany jakie on ma ładne oczy. . .W końcu Mateusz powiedział: "Chciałbym żeby tak było zawsze", a ja mu odpowiedziałam: "Ja też" Wtedy on mnie pocałował.
-Cześć Wiktoria!
Machnęłam ręką, bo nie chciałam przerywać opowiadania Karoliny.
-Nie teraz!- odpowiedziałam
-Na to też mam ci dać czas?- znowu zapytał.
-Co?!
Obejrzałam się i zobaczyłam Fabiana.
-Śledzisz mnie?- zapytałam
-To samo chciałem się ciebie zapytać.
-Co ta kawiarnia też jest twoja- zapytałam z sarkazmem
-Nie ta akurat jest moich rodziców.
-To spoko- powiedziała Karolina, czym przerwała tą dziwną rozmowę.
Ja nie mogę, znowu zjarałam. Przecież oni się nie znają.!
-A właśnie to jest Karolina- moja przyjaciółka- A to Fabian, kolega poznany prze ze mnie na dyskotece.
-Jeżeli Wiktoria jest księżniczką, a ja jej przyjaciółką, to pewnie jestem służącą. A więc do usług!- zażartowała Karolina. Ona to jednak potrafi, ale nie było nam dane się z tego pośmiać bo przy naszym stoliku pojawiła się Sabinka. Normalnie bomba, nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tyle atrakcji.
-Cześć misiaczki. Co ciekawego porabiacie?- spytała swoimi dawno zrobionymi ustami.
-Nie twój interes- odpowiedziałam i złośliwie się uśmiechnęłam.
-Oj Wiki nie złość się już i przedstaw mi swojego kolegę.
-Myślę, że kolega jeśli chce to sam się przedstawi, bo my już musimy iść- powiedziałam i mrugnęłam znacząco do Karoliny. Ona odpowiedziała mi uśmiechem i też wstała. Grzecznie się z nimi pożegnałyśmy i odeszłyśmy. Fabian wstał i zawołał:
-Zaczekajcie!- i podbiegł do nas- Odprowadzę was.- Sabina została sama. Wszyscy od niej uciekli, jak od potwora. Nic dziwnego w końcu tak wygląda. Choć ja na jej miejscu poczuła bym się głupio. . .