wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10.

Gabriel



Właśnie wracałem z treningu gdy zauważyłem, kogo? Naszą księżniczkę ze swoim lovelaskiem Fabiankiem. Oj jak słodko. . . Zaraz się chyba zrzygam. Matko jak ja go nie cierpię, grryyy.
Czas przerwać tą romantyczną schadzkę, ponieważ musimy zrobić ten durny projekt z matematyki. Poszedłem do domu i postanowiłem iść do Wiktorii, ale przed wyjściem muszę wziąć prysznic i się przebrać. Te ciuchy może i były wygodne, ale strasznie przepocone po treningu. Trzeba się odświeżyć. Po szybkim prysznicu przebrałem się i wyszedłem. Zapukałem, lecz drzwi otworzyła mi jej mama- piszcząca Renata.
-Gabriel! Jak miło cię widzieć! Jak rodzice?- zapytała.
-Dziękuję, mają się bardzo dobrze- odpowiedziałem.
Cały czas zadawała pytania typu: Chcesz ciastko? Napijesz się czegoś? Jesteś głodny? itp. Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, a ona już gadała. Jej głos wciąż był piszczący. Zacząłem dziękować Bogu, że Wiktoria tak nie mówi. Inaczej musiałbym sobie odciąć uszy.
-Nie dziękuję za wszystko, ale ja przyszedłem do Wiktorii bo mamy zrobić projekt.
-To mamy problem, bo ona właśnie bierze prysznic. . .
-Nic nie szkodzi, zaczekam na nią w jej pokoju- odpowiedziałem.
-Skoro tak, to Ola cię zaprowadzi. Aleksandra zejdź tutaj!- zawołała tak głośno, że aż żałowałem, że nie odciąłem sobie tych uszu. Po chwili przebiegło koło mnie coś małego. Byłem tak zajęty zatykaniem sobie uszu, że nie zauważyłam, że to Ola.
-O skrzynka na listy przyszła!- krzyknęła zadowolona Ola.
-Aleksandra! Nie wolno przezywać gości!- okrzyczała ją mama- Zaprowadź Gabriela do pokoju Wiktorii.


*   *   *


Kiedy pożegnałam się z Fabianem weszłam do domu. Wbiegając do pokoju, rzuciłam się na łóżko, ale lądowanie nie było takie jak sobie wyobrażałam.
-Osz ty w dupę! Ała!- krzyknęłam i znalazłam pod brzuchem laptopa.- Ja cież pierdzielę! Mój brzuch!- walnęłam się ręką w czoło i zaczęłam się z siebie śmiać. Postanowiłam wziąć szybki prysznic.
Owinęłam się ręcznikiem i weszłam do pokoju po ubrania i stanęłam jak wryta. Na moim, powtarzam na moim łóżku leżał sobie Gawryś. Nie no spoko. . .
-Wiedziałem, że jakoś specjalnie mnie przywitasz no, ale nie aż tak- powiedział i puścił mi oczko.
-Och zamknij się!- syknęłam
-Oj nie bądź już taka drażliwa. Naprawdę podoba mi się twoja nowa stylówa- powiedział z bezczelnym uśmiechem.
-Wynoś się!
Zgarnęłam ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać. Ubrałam się i wyszłam związując włosy w kucyka.
-Przedtem bardziej mi się podobał twój strój, ale nie narzekam-Gawryś wciąż leżał sobie wygodnie łóżku.
-Czemu zawdzięczam tą niespodziewaną wizytę?- zapytałam.
-Projektowi "Co matematyka ma wspólnego z motoryzacją"- powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
-Mus to mus- westchnęłam, wzięłam zeszyt i usiadłam na łóżku.


*   *   *

Budzę się w nocy, chcę się przekręcić, ale nie mogę. Co jest przywiązali mnie do łóżka?! Po chwili orientuję się, że to nie sznury tylko czyjeś ręce! Obracam się gwałtownie i uderzam głową w bark Gabriela.
-O Boże!- zaczynam piszczeć.
-Nie krzycz, niektórzy tu śpią- wymruczał i przyciągnął mnie do siebie- Ja w nocy śpię z misiem. . .
-Jakbyś łaskawie nie zauważył ja jestem człowiekiem- powiedziałam całkiem przytomna.
-Może i na co dzień kwalifikujesz się do ludzi, ale teraz jesteś moim misiem!- powiedział i przytulił mnie.
-Kiepski tekst na podryw. . .
-Kiepski podryw?! Skarbie zapominasz, że to ja tutaj jestem mistrzem podrywu.
-Och zamknij się już! Ja tu próbuję spać- powiedziałam i po chwili już spałam.


Gabriel


Otwieram oczy i budzę się. Moment! Cofnij! To nie jest mój pokój. Rozglądam się na około i widzę Wiktorię wtuloną we mnie, dziwne bo ja ją też obejmuję. Nie pamiętam żebym był pijany. Ach no tak matematyka, jednak może się do czegoś przydać. O moja mała księżniczka, ona tak słodko wygląda jak śpi. Houston mamy problem ona się budzi. To ja idę spać.
-Widziałam, że nie śpisz, a teraz puszczaj mnie- powiedziała zaspana.
Było mi dobrze. Nie ma mowy żebym ją puścił.
-Puszczaj- syknęła.
-Nie, mi tak wygodnie- powiedziałem z uśmiechem.
-Ale mi tak nie wygodnie. Przypominam ci, że już jest dzień i jestem człowiekiem.
-Za dnia księżniczka, w nocy zaś niedźwiadek- odpowiedziałem jej.
Chyba się zdenerwowała bo zaczęła się kręcić w moich objęciach. Skończyło się tak, ze oboje wylądowaliśmy na podłodze, a ona na mnie.
-Takie pobudki to ja mógłbym mieć zawsze, tylko wolę być na górze- powiedziałem i wymanewrowałem naszymi ciałami do pozycji o której była mowa. Ręce położyłem po obu stronach jej głowy i Wiktoria była w klatce. To nie podobne do niej, ale nic się nie odzywała. Leżała cicho wpatrując się w moje oczy. A z resztą to robiła to samo co ja. . .Rany jakie ona ma ładne oczy. Normalnie jak ocean. Stop! Od kiedy ja tak gadam? 
-Hej mam pomysł, może wprowadzisz się do mnie. Mam duży pokój- powiedziałem i podniosłem jedną brew pytająco. 
Błękitnooka wygięła brwi w łuk i po chwili odpowiedziała:
-Chciałbyś, twoje marzenia są nie do spełnienia. Chyba, że wysprzątasz pokój.
-To chyba muszę wynająć sprzątaczkę- powiedziałem- Nie! Mam lepszy pomysł znajdę ci taki strój. . .
-Pff . Chyba nie myślisz, że ci pokój posprzątam!- powiedziała oburzona.
-Wiesz w moich myślach masz lepsze zajęcie.
-Nie mów mi nie chcę wiedzieć.
-Ale ja ci powiem, więc. . .- nie zdążyłem powiedzieć, bo Wiktoria zatkała uszy i śpiewała sobie "lalalalala". Ma naprawdę ładny głos.
-Wiesz fajnie się leży. . .-zaczęła speszona
-Polecam się na przyszłość- odpowiedziałem z uśmiechem.
-Zapamiętam- powiedziała- ale teraz muszę przyszykować się do szkoły.
Wstałem więc i grzecznie opuściłem jej dom. Nie miałem daleko, bo tylko przejść przez ulicę. Otworzyłam drzwi i weszłem do domu
-Gabriel to ty?- zawołała moja mama
-Nie mamo, to włamywacz, który tak się składa, że ma nasze klucze- odpowiedziałem jej.
-Miarka się przebrała, jedziemy do babci- odparła złośliwie.
-Na ile?- zapytałem przestraszony.
-Na cztery dni- otparła
No nie cztery dni u mojej babci = plus 10 kg więcej.






6 komentarzy: