Pod ostatnim rozdziałem pojawiło się więcej komentarzy. Dobrze, bo o to nam chodziło, ale niech niektórzy nie przesadzają z emocjami. My mamy swoje życie i nie jesteśmy robotami, które ot tak coś wymyślą. Dajemy na tym blogu z siebie co tylko możemy, choć czasem to nie wychodzi. Przed wami następny. Przepraszamy za błędy i zapraszamy do komentowania! ;)
N&O
Gabriel
-No ty chyba sobie żartujesz- mruknąłem- Haha to było "śmieszne" a teraz serio po co tu przyszłaś?
-Mówię prawdę- powiedziała Zuza- Możesz mi nie wierzyć ale zastanów się po co miałabym kłamać?
-A czemu ona miałaby to zrobić? Przecież Martyna to jej kuzynka.
- Nie wiem, może była zazdrosna? Może Eryk jej się podoba? Albo tez była pijana. Nie mam pojęcia ale jestem na 100% pewna że to ona.
-No to skąd to wiesz?
-Po tym całym przedstawieniu natknęłam się na Martynę. Widziałam jak wybiega z płaczem z jakiegoś pokoju. Weszłam tam...
-Jesteś wścibska- stwierdziłem.
-Może ale jakbym nie była to wciąż byście nie wiedzieli kto w końcu z nim spał. Dobra nie ważne. Weszłam tam patrzę a tu Eryk z jakąś dziewczyną. na ostatniej imprezie dowiedziałam się kim jest. Wiesz ty to masz pecha z dziewczynami.
- Mówisz też o sobie?
- Daj spokój to nawet nie był związek...Ale nie wracajmy do tego.
-Fabian jest wolny jeśli cię to interesuje.
-Jak znam Fabiana to nie na długo a w ogóle to nie za bardzo minie to interesuje- uśmiechnęła się- Wiesz powinieneś mi dziękować. Przyszłam z idealnym pretekstem żebyś mógł rzucić ta pizdę, Klaudię i być ze woja Wiktorią.
-Ja nie chcę być z Wiktorią.
-Jasne a za drzwiami stoi Ryan Reynolds ze scenariuszem do jakiegoś filmu w którym mam zagrać główna rolę.
-Nie każ mu czekać-powiedziałem i odwróciłem się od niej.
- Jeśli chcesz się dalej oszukiwać to proszę bardzo. Ale ja i Fabian i twoi znajomi, podejrzewam że nawet szatniarka w szkole wie, że was do siebie ciągnie. Jak to się mówi jest chemia między wami.- powiedziała z kpiną.
-Wyjdź- rozkazałem jej a sam poszedłem do siebie. Czy to było możliwe? Czy Klaudia naprawdę to zrobiła? Ale czemu ? Wyciągnąłem telefon i wybrałem jej numer. Po drugim sygnale zdałem sobie sprawę że po pierwsze ona jest za granicą więc pewnie stracę na tej rozmowie całą kasę jaka mi została a po drugi to chyba nie jest rozmowa na telefon. " Musimy pogadać. zadzwoń jak wrócisz" napisałem jej.
Sabina
Siedziałam w pokoju, słuchałam radia. Akurat leciała fajna piosenka i wpadła mi w ucho. Miała ciekawy tekst, w ogóle była boska! Prawie tak jak ja!
-Dzwonił tata, zabiera cię na kolację- powiedziała mama wchodząc do pokoju.
-Widujemy się w urodziny, staruszek chyba daty pomylił.
-Tata jest jaki jest, ale podobno to ważne...
-Nie obchodzi mnie to. Ja się nigdzie nie wybieram.
-Skarbie, zrób to dla mnie. Zrobimy z ciebie księżniczkę. Lekki makijaż, bo dziewczyna nie powinna wyglądać jak pokemon.
No to mnie podsumowała...
-Ale- chciałam zaprotestować.
-Wiem dlaczego to robisz, ale wolałabym żebyś nie upodobniała się do nowej partnerki taty.
Rozgryzła mnie i robi się gorąco. Stanowczo za gorąco! Nic nie odpowiedziałam, bo szczerze to nie wiedziałam co powiedzieć.
-Wszyscy znamy ból, więc po co zakładasz maskę?- zapytała.
Jej słowa były takie szczere, bo w sumie to ona więcej przeszła ode mnie.
-Bo lubię- skwitowałam.
-Ehhh to jak będzie?
-Zgoda, ale tylko dzisiaj
Martyna
Obudziłam się. Obok mnie leżał Eryk. No cóż nie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz....A tu proszę wylądowałam w łóżku ze swoim byłym chłopakiem. Gościem, który zdradził mnie z landrynką. A propo to ciekawe kto nią był? Ta laska zjebała mi życie. Zakryłam sobie głowę poduszką, bo te myśli wykańczały mnie.
-Emm mogę wiedzieć co ty robisz?- zapytał Eryk, który właśnie się obudził.
-Lepiej żebyś nie wiedział- odparłam zażenowana.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, po chwili spostrzegłam, że na sobie mam tylko majtki. Upsss. Brawo dla mnie! Zakryłam się kołdrą.
-Czy to oznacza, że wybaczyłaś mi i znowu jesteśmy razem?- spytał z nadzieją. Dobre pytanie. Nic nie odpowiedziałam, bo sama nie znałam na nie odpowiedzi.- Bo wiesz spaliśmy ze sobą...
No proszę jaki spostrzegawczy.
-Wyobraź sobie, że wiem i było mi dobrze.
Kurwa. Nie mogę uwierzyć, że właśnie to powiedziałam! Poczułam, ze moje policzki nabierają koloru pomidora.
-Uważaj, bo zaraz powiesz, ze zabrałem cię do nieba w, którym anioły nawet grzeszą- rzucił z uśmiechem brunet.
Taaa, tyś widział anioła...Ehh. O mam! Na podłodze znalazłam jakąś bluzkę. W prawdzie należała ona do pana, który leżał obok mnie, ale wciągnęłam ją na siebie. Była trochę za duża i pachniała Erykiem.
-Chciałbyś- powiedziałam i wstałam kierując się do łazienki.Chłopak podszedł do mnie. Zatrzymał mnie chwytając za moje biodra i pocałował mnie w szyję. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Mam nadzieję, że nie poczuł tego jak na mnie działa.
-A ty gdzie się wybierasz?
-Marzy mi się kąpiel- wyszeptałam bardziej do siebie niż do niego.
-O mi też, to idę z tobą!- powiedział uhahany.
-Nie ty zostajesz tutaj.- skwitowałam.
-Nie dziewczynko idę z tobą. Przecież ktoś musi ci umyć plecy.
-Dzięki, ale poradzę sobie- mruknęłam i odeszłam.
Po chwili poczułam, ze ktoś przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Ty idioto! Odstaw mnie natychmiast!- warknęłam
Czułam się jak worek na ziemniaki.
-Ależ kochanie nie mogę, bo idziemy się kąpać.
Zaczęłam rzucać się i wierzgać nogami. Szło mi to opornie, bo był ode mnie dużo wyższy i dobrze umięśniony. Oo i jeszcze ten kaloryfer. O mamo!
-Eryk bo cię ugryzę!- zagroziłam
-Nikt ci tego nie broni skarbie
Sabina
-Córciu! Jak ty ładnie wyglądasz!- podniecał się tata.
-Nie wiem czy mówisz prawdę, bo ty na co dzień w domu masz taki plastik- wskazałam jego, hmmm jego wybrankę? A może Barbie? Nie wiedziałam jak ją nazwać. Jednym słowem ona była żałosna. Nawet bardziej. Najżałośniejsza kobieta na planecie!
-Nie pokazuje się palcem- pouczył mnie ojciec.
Nie odpowiedziałam tylko wsiadłam do auta. Jak byłam mała to cały czas mi to powtarzał, ale teraz to ja mam go daleko w dupie! Było minęło. Wybrał sb inną rodzinę. Podczas podróży tłumaczył coś, ale za bardzo nie wiem co, bo mało mnie to interesowało. Z resztą trochę przynudzał. Nawet nie trochę, ale bardzo. Rany on jest nudny jak flaki z olejem. Co ta kobieta z nim zrobiła?! Kiedyś pełny życia, a teraz robot.
-Sabina co to na to?
-Nie nie zostanę jego żoną- palnęłam pierwszy lepszy tekst, który przyszedł mi do głowy.
-Kochaniutka, ale nikt cię o to nie pytał- wtrąciła laska taty.
Wow. Ona umie mówić! Jestem pod wielkim wrażeniem. Myślałam, że ona tylko siedzi i ładnie wygląda. Prawie jak manekin. A tu proszę, ona zna takie trudne słowa. Brawo dla niej, pewnie ma szacun na dzielni.
-Nie ma mowy o żadnym ślubie! Prosiłem tylko żebyś się zachowywała.
Ja mam się zachowywać?! Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to ich wszystkich rozpierdolę! Ojciec robot nawet nie zauważył, że odkąd wsiadłam do tego auta ani razu nie obraziłam jego wybranki. Bo te myśli to się nie liczą.
-Oczywiście, jak pan sobie tego życzy- odparłam grzecznie i dołączyłam do tego sztuczny uśmiech.
Okazało się, ze państwo z którymi jemy kolację biznesową mają syna. Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać, bo ich synem był Łukasz. Mój ukochany kumpel z ławki.
Łukasz
-Witajcie- przywitał się z nami jakiś gościu. Uścisnął tacie rękę a mamę przytulił- Ty musisz być Łukasz- zwrócił się do mnie.
Strój Łukasza |
-Tak- mruknąłem tylko.
-To moja narzeczona i córka Sabina- powiedział. Popatrzyłem na nie i szczenna mi opadła.
-Sabina?!- byłem zdziwiony. Gdzie mocny makijaż i jak to się stało że wygląda tak jakoś normalnie a nie jakby właśnie wyszła z solarium jak ta narzeczona jej ojca.
-Cześć Łukasz- przywitała się- Wiesz z otwartą buzią przypominasz mi rybę- stwierdziła złośliwie i tez otworzyła usta a potem je zamknęła i znów otworzyła- jak ryba.
-Sabina!- upomniał ją jej ojciec- Nie wiem co w nią wstąpiło- powiedział do moich rodziców.
- Nic nie szkodzi- odezwał się mój ojciec znad karty dań- Łukasz ma ego rozdęte do wielkości Ameryki Południowej...
-Albo obu Ameryk- wtrąciła Sabina
- Trochę krytyki mu nie zaszkodzi- dokończył tata- A porównanie do ryby jest bardzo interesujące.
-Raczej słabe- powiedziałam- No ale wątpię żeby...
- A skąd się znacie?- zapytała moja mama jakby wiedziała że zaraz palnę coś za co ona będzie musiała przepraszać. A ja do ryby Sabiny bym nie porównał. Jeszcze raz się jej przyjrzałem. Nie zdecydowanie nie przypominała siebie. Sabina jest ładna... bardzo ładna. Aż szkoda że ukrywa to pod kilogramem tapety. I jeszcze te jej nogi...
-Ze szkoły- odpowiedziałem.
-Nawet siedzimy razem w ławce- dodała Sabina.
-O cóż za niespodzianka!- mama zwróciła się do taty Sabiny- W życiu nie przepuszczałabym że nasze dzieci się znają.
-Tak to wielka niespodzianka dla nas wszystkich. Prawda Sabinko?- zwróciłem się do niej.
- O już mówicie do siebie zdrobnieniami- zapiszczała narzeczona jej ojca. Popatrzyłem na nią jak na wariatkę, którą pewnie była.
- Kochanie- upomniał ją ojciec Sabiny- Zawstydzasz ich.
-Oj daj spokój są młodzi i tacy słodcy-od jej pisków można ogłuchnąć. Kobieta zaczęła głaskać Sabinę po głowie a ja miałem wrażenie, że moja koleżanka z ławki zaraz chyba jej złamie rękę.
- Słodkie to mogą być szczeniaki w reklamie papieru toaletowego a nie Łukasz- mruknęła. Mój ojciec wybuchną śmiechem tak głośno że chyba wszyscy w restauracji odwrócili się w naszą stronę.
- Przepraszam- powiedział gdy w końcu przestał się śmiać-To może w końcu zamówimy coś.
Sabina
Kolacja była jak jakieś tortury. Tępa narzeczona taty cały czas coś gadała. Wtrącała się we wszystko choć o niczym nie miała pojęcia. I jeszcze Łukasz... Za jakie grzechy? Popatrzyłam na niego bo wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Łukasz fajnie sobie wyglądał. To było tak dziwne, że nikt by mi chyba nie uwierzył.
-Czemu nic nie mówcie?- zapytała nas mama Łukasza.
-Bo nie mamy o czym-odpowiedział jej syn.
Siedział pochylony nad swoim talerzem i przyglądał się rybie, którą specjalnie zamówił dla niego ojciec. Może szukał podobieństwa miedzy sobą, a tym co miał na talerzu?
- Nie ma o czym?- zdziwiła się jego mama- Nie przejmuj się nim skarbie- zwrócił się do mnie- Ma humory jak kobieta podczas okresu.
- Wcale nie- zaprotestował.
- Wcale skarbie to ty mi niczego nie ułatwiasz- westchnęła jego matka-Co u mamy?- zapytała mnie. Popatrzyłam na nią zaskoczona. Złe posunięcie paniusiu- pomyślałam zanim rozpętało się piekło.
-Jej matką nie będziemy sobie dzisiaj zawracać głowy- powiedział mój ojciec.
-Niby czemu?- zapytałam wkurzona- Ta pani chce wiedzieć co u mamy więc ja mam prawo odpowiedzieć jej, że wszystko w porządku a ty nie musisz się wtrącać.
-Nie zwracaj się tak do mnie
-Nie rób scen tato tylko zajmij się jedzeniem.
-Sabina!-tym razem odezwała się jego narzeczona- Jak ty odpowiadasz ojcu? Zachowujesz jak...
-Przepraszam-przerwałam jej- Ale muszę państwa opuścić.-odwróciłam się do ojca- Nie martw się sama trafię do domu. Do widzenia.
Wyszłam wkurzona. Odstawiłam niezłą scenę i to przy Łukaszu. Pewnie w szkole wszyscy będą teraz mówić że jestem jakaś psychicznie chora. A chuj im w dupę, bo jak można być normalnym przy takim ojcu?! Po chwili podbiegł do mnie Łukasz.
-A ty czego?!- zapytałam wnerwiona.
-Odwiozę cię- powiedział uśmiechnięty i pokazał mi kluczyki od auta- Zabrałem tacie.
Cwaniaczek i ryba w jednym.
-Dzięki poradzę sobie.
-No nie powiedziałbym, bo w tej chwili wyglądasz jak terrorysta chcący wysadzić wszystkich i wszystko- stwierdził.
-Serio?- spytałam zdziwiona.
-Brakuje ci jeszcze kilka lasek dynamitu i sprawa z głowy.
-Oj wybacz ostatnią laskę dynamitu zjadłam dzisiaj na śniadanie- odparłam po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Podeszliśmy do auta. Łukasz otworzył mi drzwi i powiedział:
-Zapraszam.
-Emmm dzięki.
Kto by się spodziewał, że z niego taki porządny chłopak? Nikt.