piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 27.

Rozdział pisany na szybko, ale ważne, że jest. Przepraszamy za błędy. Zapraszamy do komentowania. 

N&O

Gabriel

Odsunąłem się od Wiktorii.
-Pięć- powiedziała z uśmiechem.
-Co pięć?- zapytałem zdezorientowany
-Pocałunek oceniam na pięć- wyjaśniła przewracając oczami.- Nad techniką jeszcze musisz poćwiczyć, ale masz wrodzony talent. To pewne- uśmiechnęła się.
-To możemy poćwiczyć razem- zaproponowałem i już wychyliłem się, ale ona mnie powstrzymała.
-Brzmi super, ale może kiedy indziej.
-A może jednak teraz ?- droczyłem się z nią.
-A może...- nie dokończyła bo ją pocałowałem.
Przez głowę przemkło mi tylko "Co ty kurwa robisz?! Ona ma chłopaka." Cholera nie przepadam za Fabianem no, ale całować się z jego dziewczyną? I wtedy nadeszła inna myśl. Tą dziewczyną była Wiktoria. Ta, która kłóciła się ze mną non stop i ignorowała. I zadaję sobie pytanie "Czemu całuję dziewczynę, która mnie nienawidzi i w dodatku ma chłopaka?" Za dużo myślę. To pewne.
-Może już dość tych ćwiczeń- mruknąłem odsuwając się, ale nie mogłem się powstrzymać i dodałem z
uśmiechem- Na dziś.



Dawid

Byliśmy już na lotnisku w Polsce. Wreszcie. Rodzicom zachciało się świąt za granicą. Stałem i czekałem na nich, bo spotkali jakiś znajomych. Koło mnie stała śliczna blondynka, no ale podryw na lotnisku to nie jest dobry pomysł. Bo skąd mam wiedzieć czy ona przyleciała? Może gdzieś dopiero leci? No właśnie. Po chwili zobaczyłem rodziców machających do mnie. No cóż trzeba się zbierać. Chciałem jeszcze raz luknąć na dziewczynę, ale okazało się, że jej nie ma. Ehh. Życie. Po przyjeździe walnąłem się na łóżko, ale po kilku godzinkach wstałem. Otworzyłem walizkę, a w środku zastałem damskie rzeczy. Jestem chłopakiem, więc co to tutaj robi?! Wtf?! Chyba zaszła pomyłka. Walizka była podpisana: PATRYCJA WIECZOREK.



Mateusz
Pokój Patrycji.

Zapukałem do drzwi. Chciałem sprawdzić jak Patrycja radzi sobie z rozpakowywaniem.
-Proszę- usłyszałem zza drzwi.
-Jak ci idzie?- zapytałem.
-Nijak. Pomyliłam walizki. Ta jest jakiegoś Dawida Kwiatkowskiego.
Zacząłem się śmiać.
-Tak się składa, że znam tego typka. To mój przyjaciel. Tu masz jego numer- podałem jej numer.- Ja spadam. Na razie.
-Hej no!- krzyknęła za mną.
Cofnąłem się z powrotem. Otworzyłem drzwi i powiedziałem:
-Słyszałem, że szuka dziewczyny.
-Bardzo śmieszne. Hahahaha!- warknęła za mną.
Dobrze, że przyjechała. Uwielbiam się z nią droczyć.




Dawid

Patrycja okazała się kuzynką Mateusza. Czekałem na nią w kawiarni z walizką. Wyglądałem jak świr. No bo kto normalny przychodzi do kawiarni z walizką? No właśnie. Nikt.
-Ymm Dawid?- zapytał ktoś za mną
-Tak a ty jesteś?- odwróciłem się i zobaczyłem tą laske z lotniska.- No Mateusz nie chwalił się, że ma taką ładną kuzynkę.
-Super. Walizka.- powiedziała stanowczo.
-A skąd wiesz, że jestem Dawid? Jak się domyśliłaś?
-Serio?! Tylko my dwoje wyglądamy jak kretyni. No bo kto normalny przychodzi do kawiarni z walizką?
-Właśnie zdobyłaś moje serce. Proszę bardzo Patrycjo- podałem jej walizkę.- Masz ochotę na kawę?
-Tak mnie nie poderwiesz Dawidku- odparła.
-Ja już cię poderwałem. Zauważ, że właśnie przeszliśmy na poziom słodkich przezwisk- mówiąc to posłałem jej buziaka.
-Tak. Zdecydowanie. To jest ten moment w którym wychodzę. Nara- powiedziała.
-Odprowadzę cię.
-Nie dzięki. Poradzę sobie.
-Ależ moja droga to nie była propozycja. Tak powiedziałem i tak zrobię. Będę jak twój cień.
-Jak wolisz.



Wiktoria 

Siedziałam w kuchni u babci i popijałam gorącą czekoladę. Co ja narobiłam!? On ma dziewczynę. Fakt, że Klaudia w mojej opinii to szmata niczego nie zmienia. Najchętniej zadzwoniłabym do Karoliny, ale wiem, że to nic nie da! Co ja jej powiem? I tak by pewnie nie uwierzyła. Ja sama miałam z tym problemy. Zamiast próbować się udusić na wzajem po prostu się całowaliśmy. To chore! Do kuchni weszła ciocia Marta.
-Jak było na nartach?- zapytała
-Super- mruknęłam nie podnosząc kubek do ust.
-Dziwne bo wydajesz się jakaś podenerwowana.
-Co ci tym razem mówi moja aura ciociu?- zapytałam z sarkazmem.- Jaki wspaniały kolor ma? Różowy, a może gówniany?
-Nie musisz się złościć- stwierdziła. Nalała sobie kawy do kubka i usiadła na przeciwko mnie.- Uważam, że wspaniały chłopak z niego. Może zbyt arogancki, ale powinnaś mu zaufać. . .
-Tak- przerwałam jej.- Bo Gawryś jest znany z rozsądności i przemyślanych decyzji- powiedziałam z goryczą.
-Jak on mógł mnie całować!
-Skarbie zobaczysz wszystko się ułoży, jak tylko wrócicie- zostawiła mnie samą.
Jak wrócę? To dobrze, bo jutro rano wyjeżdżamy.



Martyna

Siedziałam i piłam herbatę, kiedy do kuchni weszła Klaudia.
-Mi to się marzą zakupy- powiedziała.
-Yhymm- przytaknęłam.
Miałam teraz ważniejsze sprawy na głowie niż zakupy.
-Nie dość, że straciłaś tyle czasu na tego frajera to jeszcze teraz o nim myślisz. Daj sobie spokój. On cię zdradził!
-Dzięki za przypomnienie- podziękowałam gorzko.
Klaudia zrobiła sobie śniadanie i siadła koło mnie. Po chwili przyszedł Sebastian.
-Witam panie, panowie i Martynę- walnął.
-Idioto to nie ma panów!
-O popatrz myślałem, że Eryczek już wstał, ale skoro nie to dobra nasza!- cieszył się.
-Za chwilę cię sklepię! Liczę do 10. 1,2,3, 10!- krzyknęłam i zaczęłam za nim biec.
O matko mało nie rozwaliliśmy domu.
-Stawiam na Martynę- odezwał się głos za nami. Eryk!- Jak jest wkurzona to wszczęła by nawet bójkę z ciężarówką. Oczywiście gdyby miała na to ochotę- doda.
Seba zaczął się śmiać, a ja siedziałam na ziemi jak ciota. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Szkoda mi na ciebie ręki pacanie- warknęłam.
-Oj, ale dojebałaś- mruknął Sebastian.- Klaudia idziemy. Zostawmy zakochanych.
-Ej noo! Mieliśmy jechać na zakupy! Ja chcę zakupy!- marudziła Klaudia.
Ehh. Trzeba ładnie poprosić.
-Sebastianku. Wiesz jak ja cie lubię? W ogóle dzisiaj jakoś inaczej wyglądasz. To chyba ta koszula. Tak zdecydowanie. To ona. Zostaniesz naszym szoferem?
-Ej to ja jadę- powiedział Eryk.
-Nie ty zostajesz- zaprotestowałam.
-Nie ja jadę- kłócił się.
-Zostajesz debilu. Mam przeliterować?
-Jadę słodka debileczko.
-Ej no proszę bez imion- wtrącił Sebastian.



*   *   *

Super, super. . .Zakupy! I wszystko byłoby spoko gdyby nie Eryk. Cały czas się za nami wlekł z Klaudią, z jednego do drugiego sklepu.
-O Jezu muszę mieć tą bluzę!- krzyknęłam i weszłam do sklepu.- Śliczna?
-Taa piękna kochanie- odpowiedział Eryk.
-Nie mów do mnie kochanie! Masz rację kupię ją!
-Nawet nie przymierzysz?- zapytał.
-Nie po co? Ważne, że jest ładna.
-Ta tylko czy będziesz ładnie wyglądać. Chodź ty we wszystkim ładnie wyglądasz. . . 
-Idź do diabła- syknęłam i weszłam do przymierzalni. Bluza była świetna. Przy kasie zdałam sobie z czegość sprawę. Nie było Eryka!

7 komentarzy:

  1. Awwww :3

    Świetnyy <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaa! Za długo czytałam. Już myślałam, że pierwsza skomentuje..xd
    Jednak Wam się udało napisać :)

    Eryk pewnie mierzy jakąś czarną mini...taaak. Tak tylko zgaduję :D
    Wybaczcie zjadłam za dużo czekolady.
    Tiaaaaa :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmm ;3
    Eryczek to taka lama, myśli że jest super ;D
    Ahhh , nareszcie Patrycja - buntownicza laseczka ;333
    i tak w ogóle to chyba tyyle xD

    <3 <3 ;**

    cudne *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojoj <3 Kocham :*
    Rozdział jak każdy boski <3
    Muszę was ostrzec, że jak Tia zje zbyt dużo czekolady to trzeba o niej uciekać :)
    Alexis :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Eryk uciekł, żeby pojeździć ruchomymi schodami. Na 100 %. :))))) / Angelika

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawajcie dalej ;)
    Świetny rozdział... jak zawsze <3

    http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu... ale wy macie talent.
    Eryk nie poddaje się - chwali mu się to . Czekam na cd.
    I doczekalismy sie Patrycji- mysle,ze okaze sie ciekawa postacia .;-) /Eli..

    OdpowiedzUsuń