wtorek, 11 czerwca 2013

Porolog.

Gabriel

- Wiedziałeś, że to nasi sąsiedzi? Ja nie! Chyba z a dużo pracuję skoro ich wcześniej nie poznałam. W ogóle nie znamy naszych sąsiadów, może oprócz tego gbura spod 10. Gabriel popraw krawat, pewnie teraz będziemy się częściej spotykać...-mama nieustannie o czymś gadała.
To coś to nasi sąsiedzi, którzy mieszkają na tej samej ulicy co my (od 15 lat), a dopiero teraz moi "kochani" rodzice postanowili się zapoznać. W sumie to nie jest jakaś tam sąsiedzka wizyta, O nie, to nie podobne do moich rodziców! To jest "kolacja biznesowa" a to, że idziemy właśnie do ludzi, którzy mieszkają naprzeciwko nas to czysty zbieg okoliczności.
- Oh, a Renata jest taka sympatyczna. Gabriel mówiłam POPRAW TEN KRAWAT! Musimy podpisać tą umowę i nie pozwolę żeby twój krawat i twoja mina pt."Rodzice minie nienawidzą, więc zabierają na  nudne przyjęcia" zepsuła ten wieczór.
- To ty to powiedziałaś mamo-odpowiedziałem jej z uśmiechem zwanym przez rodziców "a tu cię mam". Nie ja go tak nazwałam tylko mama ,ale dlaczego tak to już nie pamiętam. Przewróciła tylko oczami i zadzwoniła do drzwi.
- Powtarzam nawet nie próbuj zepsuć tego wieczoru. Postaraj się być bardziej miły, mniej sarkastyczny i nawet nie próbuj udawać zabawnego, bo ci to nie wychodzi- pouczyła mnie matka.
- Przecież jestem zabawny, prawda tato?-ale co ojciec odpowiedział już nie usłyszałem.
 Byłem pewny, że nie usłyszę bo pani "urocza Renata" ogłuszyła mnie swoim piskiem. Objęły się z mamą, wymieniły całusy i weszły  ramię w ramię do domu. Zapowiada się cudowny wieczór z panią "piszczącą", jej mężem ,który pewnie jst głuchy przez te piski i Bóg wie jeszcze z kim- pomyślałem zanim przekroczyłem próg domu.

***

Wiktoria


Stałam przed wielkim lustrem i przeglądałam się dokładnie. Mama pomogła mi wybrać ciuchy na dzisiejszy wieczór, bo dla niej był bardzo ważny. Goście już chyba przyszli. Wiem bo słyszałam pisk mojej ekscentrycznej matki. Ekscentrycznej czy histerycznej? To jedno i to samo. Ktoś zapukał w drzwi łazienki, otworzyłam i zobaczyłam moja malutką siostrzyczkę Olę.
- Mama kazała ci zejść na dół. Wiesz, że oni mają syna? Strasznie duży.
Parsknęłam śmiechem, bo dla Lolci każdy 12 latek jest duży. W normalnych okolicznościach pewnie właśnie siedziała bym u Karoliny. Ale nie. Ta kolacja jest ważniejsza od Wigilii i wszystkich świat razem wziętych. Mój tata i nasz sąsiad postanowili połączyć filmy.O niespodzianka mamy sąsiadów! Nawet nie wiedzieli, że mieszkają naprzeciwko siebie, sa niesamowicie zorganizowani...I tak bym rozmyślała gdyby nie pewny osobnik. Niesforna czupryna, wysoki, idealnie zbudowany (ma się rozumieć idealnie umięśniony) co było widać nawet w koszuli. Ogólnie super, super przystojny. (Drugie super żeby wzmocnić wrażenie jakie na mnie zrobił.) I jeszcze może w moim wieku lub starszy. Ahh. Ok, Wika opanuj się! To tylko facet. Hmm ciekawe czy ma kaloryfer? Wika! Moje myśli były tak zagmatfane. Nie mogłam się oprzeć i nie patrzeć na to tajemnicze ciacho. Zeszłam po schodach, uważając na każdy krok, żeby czasem się nie wywrócić. Cały czas obserwowałam go, ale on nawet nie podniósł wzroku znad telefonu.
- Ohh jest i moja księżniczka- pisnęła mama.
- Mamo daj spokój...- powiedziałam, choć zauważyłam, że pan super, super ciacho uśmiechnął się. Pozostaje pytanie czy do telefonu, czy przez moja matkę?
- Synku schowaj ten telefon, natychmiast- syknęła jego matka nie przestając się uśmiechać. Chłopak przewrócił oczami i schował telefon do kieszeni. Po raz pierwszy spojrzał na mnie
- Gabriel, ślicznotko- przedstawił się.
Parsknęłam śmiechem. Nie chciałam, ale na serio- Gabriel? To tak jakbym nazwała psa- Elżbieta. Nie nie, nie mogę, nie wytrzymam. Z trudem powstrzymałam się od głośnego śmiechu. Na szczęście nikt poza Gabrielem tego nie zauważył. Ale nie uważam, że to dobrze, bo pan (już tylko super ciacho) zabijał mnie wzrokiem. Jakby spojrzenie mogło zabić, już dawno była bym martwa.A tak dobrze się zapowiadało...

6 komentarzy: