Wiktoria
Zadzwonił budzik informujący nas, że pora wstać. Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego. Po wczorajszej imprezie Karolina została u mnie na noc. Nie chciało nam się wstawać ,ale mus to mus. W tamtym tygodniu byłyśmy na zakupach i kupiłyśmy sukienki. Dobrze, że zostawiłyśmy je u mnie.
Wstałyśmy i zrobiłyśmy sobie śniadanie. Jedząc kanapki i popijając herbatą rozmawiałyśmy o wczorajszym ognisku.
-Mam wrażenie, że wydarzyło się coś ważnego- westchnęła Karolina
-Ja tak samo.
-Szkoda tylko, że nic nie pamiętam. . .
-No nic, cieszmy się, że trafiłyśmy do tej samej klasy
-Ty, ja i Dawid = KLASA 1B
-Na pewno będzie, a teraz nie martwmy się i chodźmy się ubrać...
* * *
Stałyśmy przed szkołą i patrzyłyśmy na nią.
-Patrz uważnie. Tu spędzimy nasze najlepsze trzy lata życia- mówi do mnie Karolina.
-No ok, już się przyjżałam dokładnie, a teraz chodź bo spóźnimy się na akademię.
Rozpoczęcie jak to rozpoczęcie było strasznie nudne. Wszyscy chyba spali. Potem rozeszliśmy się do klas. Po drodze do klasy wspominałyśmy czasy z gimnazjum. Weszłyśmy do klasy ze śmiechem, lecz po chwili zobaczyłam. . .
Stałyśmy przed szkołą i patrzyłyśmy na nią.
-Patrz uważnie. Tu spędzimy nasze najlepsze trzy lata życia- mówi do mnie Karolina.
-No ok, już się przyjżałam dokładnie, a teraz chodź bo spóźnimy się na akademię.
Rozpoczęcie jak to rozpoczęcie było strasznie nudne. Wszyscy chyba spali. Potem rozeszliśmy się do klas. Po drodze do klasy wspominałyśmy czasy z gimnazjum. Weszłyśmy do klasy ze śmiechem, lecz po chwili zobaczyłam. . .
Gabriel
Oglądam z tatą telewizję. Jest to jeden z nielicznych poranków, które spędzamy razem. Dziś również jest rozpoczęcie roku szkolnego. Idę do pierwszej klasy liceum. Mama kazała mi ubrać koszule i marynarkę, którą oczywiście "przez przypadek" zostawię w samochodzie. Tata jak tylko mnie zobaczył stwierdził, że wyglądam jakbym szedł na jakiś bal. Miał ze mnie ogromną bekę.
-Dobra wiem, że Mango jest strasznie ciekawe. Nawet nie musisz mówić, zauważyłem twoje zainteresowanie tą super ostrą tarką, kupię ci ją na urodziny, ale czas się zbierać i iść do szkoły- powiedział tata.
-Jeśli chodzi o tarkę to zadzwoń lepiej teraz bo dostaniesz zestaw noży gratis- odpowiedziałem mu z uśmiechem.
"Dobra jeszcze tylko kilka godzin i znowu tu wrócę, by oglądać tv i wpierdalać chipsy" pomyślałem wychodząc z domu.
* * *
Do klasy przyszedłem jako jeden z pierwszych, ponieważ darowałem sobie akademię. Usiadłem obok Łukasza, który wyglądał gorzej niż ja.
-Nigdy więcej nie piję- wyszeptał Łuki
-Taa jasne...ile razy już to słyszałem 100 czy 1000? Pogubiłem się już po 50 razie- odpowiedziałem mu.
Nawet nie usłyszał co powiedziałem bo był zkacowany. Wczoraj bawiliśmy się do późna,a ja kompletnie nic z tego nie pamiętam. Jednak coś musiało się stać bo pod okiem miałem siniaka. Nie pamiętam z kim się biłem. A najgorsze czy się w ogóle biłem? Może padłem na trawę, a ludzie śmiali sie ze mnie "Gawryś cienias" O kurdę! To była moja pierwsza myśl gdy zobaczyłem kto wszedł do klasy. Co ona tu robi?! Boże może po prostu pomyliła sale? Obiecuję, że się poprawię tylko nie ona stąd wypierdala! Mateusz obrócił się do mnie z uśmiechem mówiąc
-Karolina chodzi z nami do klasy, super co?
-Tak super,super. Aż mam ochotę wyskoczyć za okno, a najgorsze że się nie zabiję bo to parter- powiedziałem z fałszywym uśmiechem.
-Oj tam ja się cieszę. Dlaczego ty musisz taki być. . .
-Taki? Sraki! Po prostu nie chcę z nią chodzić do klasy
-A bo tobie o Wiki chodzi- od razu się uśmiechnął- a już myślałem, że między wami wszystko ok. No wiesz wczoraj obydwoje zniknęliście i. . .-nie dokończył. A może dokończył tylko ja go nie słuchałem. "Obydwoje zniknęliście" Powróciły urywki wspomnień. Babka z która będzie naszą wychowawczynią weszła do klasy i opowiadała nam coś. Nie zwróciłem uwagi. Przypomniał mi się upadek i coś co powiedziała do mnie Wiki "Sprawdź swoją skrzynkę" To jedyne co pamiętałem. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem pocztę. A gdy tylko zobaczyłem miałem ochotę podejść do niej i ją udusić. "Tym razem to ja się zemszczę mała" pomyślaełem.
Karolina
Rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy i od razu poszłam się szykować. Chodzę z Mateuszem do klasy. Spełniły się moje marzenia, chociaż Wiktoria nie była nie jest szczęśliwa. Jej mina była bezcenna gdy zobaczyła Gabriela. Poszłam po nią i razem udałyśmy się do szkoły. Ona też ubrała się podobnie do mnie. Pierwszą lekcją była geografia. Siedziałyśmy razem w ławce, a nauczyciele cały czas mówili, że nas przesadzą. W sumie to nie tylko nas, bo Gawryś i Łukasz nie byli lepsi. Cały czas gadali i śmiali się nie zwracając uwagi na nauczyciela. Nasza klasa była spoko. Wczoraj Wiki wydawała się wkurzona o to, że jest razem z Gabrielem w klasie, ale dzisiaj chyba już jej przeszło. Przed nami siedział Mateusz i Dawid, wiec miałyśmy zajęcie. Mati był naprawdę super. Zabawny i inteligenty. Miał śliczny uśmiech i te oczy. . Cały czas gadaliśmy. Dawid troszeczkę dziwnie się zachowywał. Co chwilę spoglądał na Wiki i Gawrysia. Coś się musiało stać, a on to pamiętał! Jednak nie zapowiadało się na to żeby powiedział co się stało. Może to nawet lepiej, bo Wiktorii chyba odpowiadała niewiedza. Nie wyglądałą na zainteresowaną, była znudzona i troszeczkę zdenerwowana. Nie dziwię się jej bo Gabriel co chwilę spoglądał w jej stronę, ale nie żeby się uśmiechając. . .On wyglądał jakby próbował ją zabić wzrokiem. Normalnie jak ci goście ze Star-Warsów. Potem była matematyka, polski, plastyka, niemiecki i na koniec 2 wf. Wszystkie lekcje minęły nam w porządku. Czas spędzałyśmy z Mateuszem, Dawidem. Czasem tez pojawił się Łukasz z Gabrielem. Oczywiście nie zabrakło też spotkania z klasowym plastikiem- Sabinką. Najlepsza akcja była na długiej przerwie. Wszyscy siedzieliśmy na polu. Nawet Gawryś był z nami. Wiktoria nie przejmowała się jednak nim ponieważ próbowała pogodzić Dawida i Łukasza. Oni to są walnięci. Kłócili się o bluskę, ponieważ kupili sobie taką samą. Nagle podeszła Sabina. Ughh Boże jak ja jej nie cierpię! Kleiła się do każdego. Najpierw Gabriel, ale on ją zbył. Potem Łuki i Dawid, ale oni nawet jej nie zauważyli byli zajęci słuchaniem argumentów Wiktorii. Najgorsze było jak podeszła do Mateusza i siadła mu na kolanach. No myślałam, że zaraz ją uszkodzę.
-Hej miś- powiedziała Sabina, klejąc się do Mateusza.
Mateusz chyba nie był nią zainteresowany, bo popatrzył się na nią, uśmiechnął i wyprostował nogi. Siedzieliśmy na murku,a wiec Sabinka sturlała się na ziemie. Wstała i sobie poszła.
-Plastik do plastiku- zawołał za nią Mati.
Zadzwonił dzwonek i udaliśmy się na kolejną lekcję.
Gabriel
Dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Lekcje były nudne, a przerwy nie za bardzo ciekawe. Po prostu nudy. Cały czas włóczyłem się z Łukaszem i innymi. Reszta chłopaków w naszej klasie to totalni frajerzy. Ostatnie dwie lekcje to na szczęście wf. Na pierwszej lekcji graliśmy w nogę z dziewczynami. A Sabinka- plastik fantastic złamała sobie paznokcia i zrobiła wielką aferę. Jej problem. . .Wiktoria bardzo dobrze grała jak na dziewczynę. Byliśmy w tej samej drużynie i prawie zapomniałem, że jej nie cierpię.
-Ahh, wyglądacie tak słodko jak do siebie podajecie- nabijali się ze mnie Łukasz i Eryk. Debile, no po prostu debile. Biegali po całym boisku ,skacząc jak dziewice na łące i podając do siebie piłkę.
-Gawrysiu, Gabrielku!- wołał słodkim głosem Eryk.
-Wikusiu, Wikuniu!- krzyczał Łukasz.
-Odstawcie alkohol kretyni,bo chyba na mózg już wam padł- powiedziałem do nich. Nie uspokoili się, ale zacząłem ich ignorować i pomogło. Na następnej lekcji koszykówka! O tak to jest to! Nareszcie mój sport.
-Gabriel nie jesteś sam na boisku! Podaj tę piłkę!- krzyczał nauczyciel, nasz trener.
Miałem go daleko w dupie. Biegłem z piłką do kosza, nie liczyło się nic innego. Aż mój wspaniały bieg przerwało coś. To była piłka od siatkówki. Dostałem nią prosto w twarz, a piłka do kosza poturlała się po podłodze. Byłem wściekły, gdy spojrzałem kto to? Oczywiście, no bo kto by inny Wiktoria! Miałem ochotę połamać jej te zgrabne nóżki. Idiotka no bo inaczej nie można było jej nazwać. Miałem jej dość. Niech zniknie na zawsze. Boże zrobię wszystko, tylko niech stąd spada. Wszystko. . .Musze wymyślić jakiś plan.
Oglądam z tatą telewizję. Jest to jeden z nielicznych poranków, które spędzamy razem. Dziś również jest rozpoczęcie roku szkolnego. Idę do pierwszej klasy liceum. Mama kazała mi ubrać koszule i marynarkę, którą oczywiście "przez przypadek" zostawię w samochodzie. Tata jak tylko mnie zobaczył stwierdził, że wyglądam jakbym szedł na jakiś bal. Miał ze mnie ogromną bekę.
-Dobra wiem, że Mango jest strasznie ciekawe. Nawet nie musisz mówić, zauważyłem twoje zainteresowanie tą super ostrą tarką, kupię ci ją na urodziny, ale czas się zbierać i iść do szkoły- powiedział tata.
-Jeśli chodzi o tarkę to zadzwoń lepiej teraz bo dostaniesz zestaw noży gratis- odpowiedziałem mu z uśmiechem.
"Dobra jeszcze tylko kilka godzin i znowu tu wrócę, by oglądać tv i wpierdalać chipsy" pomyślałem wychodząc z domu.
* * *
Do klasy przyszedłem jako jeden z pierwszych, ponieważ darowałem sobie akademię. Usiadłem obok Łukasza, który wyglądał gorzej niż ja.
-Nigdy więcej nie piję- wyszeptał Łuki
-Taa jasne...ile razy już to słyszałem 100 czy 1000? Pogubiłem się już po 50 razie- odpowiedziałem mu.
Nawet nie usłyszał co powiedziałem bo był zkacowany. Wczoraj bawiliśmy się do późna,a ja kompletnie nic z tego nie pamiętam. Jednak coś musiało się stać bo pod okiem miałem siniaka. Nie pamiętam z kim się biłem. A najgorsze czy się w ogóle biłem? Może padłem na trawę, a ludzie śmiali sie ze mnie "Gawryś cienias" O kurdę! To była moja pierwsza myśl gdy zobaczyłem kto wszedł do klasy. Co ona tu robi?! Boże może po prostu pomyliła sale? Obiecuję, że się poprawię tylko nie ona stąd wypierdala! Mateusz obrócił się do mnie z uśmiechem mówiąc
-Karolina chodzi z nami do klasy, super co?
-Tak super,super. Aż mam ochotę wyskoczyć za okno, a najgorsze że się nie zabiję bo to parter- powiedziałem z fałszywym uśmiechem.
-Oj tam ja się cieszę. Dlaczego ty musisz taki być. . .
-Taki? Sraki! Po prostu nie chcę z nią chodzić do klasy
-A bo tobie o Wiki chodzi- od razu się uśmiechnął- a już myślałem, że między wami wszystko ok. No wiesz wczoraj obydwoje zniknęliście i. . .-nie dokończył. A może dokończył tylko ja go nie słuchałem. "Obydwoje zniknęliście" Powróciły urywki wspomnień. Babka z która będzie naszą wychowawczynią weszła do klasy i opowiadała nam coś. Nie zwróciłem uwagi. Przypomniał mi się upadek i coś co powiedziała do mnie Wiki "Sprawdź swoją skrzynkę" To jedyne co pamiętałem. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem pocztę. A gdy tylko zobaczyłem miałem ochotę podejść do niej i ją udusić. "Tym razem to ja się zemszczę mała" pomyślaełem.
Karolina
Rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy i od razu poszłam się szykować. Chodzę z Mateuszem do klasy. Spełniły się moje marzenia, chociaż Wiktoria nie była nie jest szczęśliwa. Jej mina była bezcenna gdy zobaczyła Gabriela. Poszłam po nią i razem udałyśmy się do szkoły. Ona też ubrała się podobnie do mnie. Pierwszą lekcją była geografia. Siedziałyśmy razem w ławce, a nauczyciele cały czas mówili, że nas przesadzą. W sumie to nie tylko nas, bo Gawryś i Łukasz nie byli lepsi. Cały czas gadali i śmiali się nie zwracając uwagi na nauczyciela. Nasza klasa była spoko. Wczoraj Wiki wydawała się wkurzona o to, że jest razem z Gabrielem w klasie, ale dzisiaj chyba już jej przeszło. Przed nami siedział Mateusz i Dawid, wiec miałyśmy zajęcie. Mati był naprawdę super. Zabawny i inteligenty. Miał śliczny uśmiech i te oczy. . Cały czas gadaliśmy. Dawid troszeczkę dziwnie się zachowywał. Co chwilę spoglądał na Wiki i Gawrysia. Coś się musiało stać, a on to pamiętał! Jednak nie zapowiadało się na to żeby powiedział co się stało. Może to nawet lepiej, bo Wiktorii chyba odpowiadała niewiedza. Nie wyglądałą na zainteresowaną, była znudzona i troszeczkę zdenerwowana. Nie dziwię się jej bo Gabriel co chwilę spoglądał w jej stronę, ale nie żeby się uśmiechając. . .On wyglądał jakby próbował ją zabić wzrokiem. Normalnie jak ci goście ze Star-Warsów. Potem była matematyka, polski, plastyka, niemiecki i na koniec 2 wf. Wszystkie lekcje minęły nam w porządku. Czas spędzałyśmy z Mateuszem, Dawidem. Czasem tez pojawił się Łukasz z Gabrielem. Oczywiście nie zabrakło też spotkania z klasowym plastikiem- Sabinką. Najlepsza akcja była na długiej przerwie. Wszyscy siedzieliśmy na polu. Nawet Gawryś był z nami. Wiktoria nie przejmowała się jednak nim ponieważ próbowała pogodzić Dawida i Łukasza. Oni to są walnięci. Kłócili się o bluskę, ponieważ kupili sobie taką samą. Nagle podeszła Sabina. Ughh Boże jak ja jej nie cierpię! Kleiła się do każdego. Najpierw Gabriel, ale on ją zbył. Potem Łuki i Dawid, ale oni nawet jej nie zauważyli byli zajęci słuchaniem argumentów Wiktorii. Najgorsze było jak podeszła do Mateusza i siadła mu na kolanach. No myślałam, że zaraz ją uszkodzę.
-Hej miś- powiedziała Sabina, klejąc się do Mateusza.
Mateusz chyba nie był nią zainteresowany, bo popatrzył się na nią, uśmiechnął i wyprostował nogi. Siedzieliśmy na murku,a wiec Sabinka sturlała się na ziemie. Wstała i sobie poszła.
-Plastik do plastiku- zawołał za nią Mati.
Zadzwonił dzwonek i udaliśmy się na kolejną lekcję.
Gabriel
Dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Lekcje były nudne, a przerwy nie za bardzo ciekawe. Po prostu nudy. Cały czas włóczyłem się z Łukaszem i innymi. Reszta chłopaków w naszej klasie to totalni frajerzy. Ostatnie dwie lekcje to na szczęście wf. Na pierwszej lekcji graliśmy w nogę z dziewczynami. A Sabinka- plastik fantastic złamała sobie paznokcia i zrobiła wielką aferę. Jej problem. . .Wiktoria bardzo dobrze grała jak na dziewczynę. Byliśmy w tej samej drużynie i prawie zapomniałem, że jej nie cierpię.
-Ahh, wyglądacie tak słodko jak do siebie podajecie- nabijali się ze mnie Łukasz i Eryk. Debile, no po prostu debile. Biegali po całym boisku ,skacząc jak dziewice na łące i podając do siebie piłkę.
-Gawrysiu, Gabrielku!- wołał słodkim głosem Eryk.
-Wikusiu, Wikuniu!- krzyczał Łukasz.
-Odstawcie alkohol kretyni,bo chyba na mózg już wam padł- powiedziałem do nich. Nie uspokoili się, ale zacząłem ich ignorować i pomogło. Na następnej lekcji koszykówka! O tak to jest to! Nareszcie mój sport.
-Gabriel nie jesteś sam na boisku! Podaj tę piłkę!- krzyczał nauczyciel, nasz trener.
Miałem go daleko w dupie. Biegłem z piłką do kosza, nie liczyło się nic innego. Aż mój wspaniały bieg przerwało coś. To była piłka od siatkówki. Dostałem nią prosto w twarz, a piłka do kosza poturlała się po podłodze. Byłem wściekły, gdy spojrzałem kto to? Oczywiście, no bo kto by inny Wiktoria! Miałem ochotę połamać jej te zgrabne nóżki. Idiotka no bo inaczej nie można było jej nazwać. Miałem jej dość. Niech zniknie na zawsze. Boże zrobię wszystko, tylko niech stąd spada. Wszystko. . .Musze wymyślić jakiś plan.
Kolejny świeny rozdział . <3 . Pamiętaj Nacia ; NIE RŻNIJ GŁUPA :*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award szczegóły u mnie http://opowiadanie-inne-niz-pozostale.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHihihihihihihihihihihihih ^^ dostał piłką w ryyyyyyyyyj <3 Kocham Ole i Natalkę ; *
OdpowiedzUsuńFajny rozdział <3
OdpowiedzUsuń