czwartek, 31 października 2013

Rozdział 21.

Dzień dobry kochamy wszystkich, którzy to czytają i pozostawiają po sobie ślad. Oddajemy w wasze ręce kolejny rozdział. No cóż co o nim powiedzieć? Nie jest za specjalny, ale postaramy się żeby kolejne były lepsze. Czekamy na wasze pytania, które możecie zadać w zakładce pytania i uwagi. ; DD.

-Gabriel 4ever. Ola♥

-Pozdrawiam białe lamy, które to czytają. Natalia♥

Wiktoria

Wchodząc do szkoły ktoś mnie zatrzymał. Tą osobą okazał się Fabian. Super jeszcze jego tu brakowało. . .
-Chciałem z tobą porozmawiać, ale nie miałem jak, bo nie odbierałaś telefonu.
-Hmm no tak. Postanowiłam dokonać w swoim życiu paru zmian. Jeśli ostatnio trudno jest ci się ze mną skontaktować, to być może jesteś jedną z nich- powiedziałam i starałam się go ominąć.
Chciałam zakończyć tą bezsensowną rozmowę. Moje starania poszły na marne, ponieważ zagrodził mi drogę.
-Słuchaj ten pocałunek z Zuzą nic nie znaczył, bo ona nie jest dla mnie ważna.
Teraz to przegiął.
-Wiesz co? Wolałabym kłócić się z tobą niż całować kogoś innego. A teraz darujmy sobie.- odparłam i odeszłam.
Podeszłam do Karoliny, która słyszała naszą rozmowę, bo szłyśmy razem do szkoły.
-Naucz się podłości i bądź w niej mistrzem- mruknęłam.
Nie wiem czy ktoś w ogóle by tak potrafił. . .
-Grunt to się nie przejmować- mówiąc to poklepała mnie po plecach.


*   *   *

-Porozmawiajmy- zaproponował Gabriel.
-Mówiłeś coś? Bo nie wiem czy mam udawać, że nie słyszałam- powiedziałam.
Pfff myśli, że łaskę będzie mi robił, bo się odezwie? Po moim trupie.
-Rany chciałem tylko pogadać, myślałam, że to dobra pora. . .
Hahahahahaha tym to mnie rozbawił.
-Nie czekaj! Pora nigdy nie będzie idealna. . .- mówiąc to uśmiechnęłam się sztucznie.
Bo my porozmawiać to możemy tylko o dupie marynie. Nic więcej nie mamy sobie do powiedzenia. Po chwili do sali wszedł nauczyciel od e.d.b. Oznajmił, że dzisiaj zdajemy pierwszą pomoc.
-Uważaj, bo jak go zabijesz to będziesz mieć go na sumieniu- powiedział Gawryś z zadziornym uśmiechem.
Nic mu nie odpowiedziałam, bo tak mało o mnie wiedział. A to pech. . .Otóż dwa lata temu robiłam sobie z Karoliną ratownika i musiałyśmy zdać resuscytację. Nauczyciela też znałam, ale śmianie. 
-Wiktorio zapraszam cię na środek- odezwał się nauczyciel- Zaprezentuj klasie o co w tym biega.
Ohhh to poczucie pana Działowskiego. No po prostu boki zrywać. Wstałam i wyszłam na środek. Uklękłam i zauważyłam, że Kwiatkowski uśmiecha się złośliwie. Oj zaraz mu zetrę ten uśmiech z twarzy. No to do dzieła Wiktoria. Wszystko poszło sprawnie. 30 ucisków, 2 wdechy i wracałam do ławki z głośnym aplauzem klasy. 
-Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono- szepnęłam Gabrielowi na ucho.- A co tam u Klaudii? Zdrowie jej dopisuje? Jest już twoja? Zdobyłeś ją?- zapytałam złośliwie.
-Nie musisz być chamska, bo zostanie ci tylko płacz, zazdrość i płacz- mówiąc to puścił mi oczko.
-Chamska? Nie, ja po prostu jestem szczera. I to cię boli.
-Z tobą jest coś nie tak. Mam nadzieję, że jest na to jakieś lekarstwo i da się to wyleczyć. . .
Tak, to przez ciebie jest ze mną coś nie tak! To wszystko jest twoja wina! Kwiatkowski jak ja cię nienawidzę! Masz serce z kamienia i co chwile masz inną dziewczynę. Co tym chcesz udowodnić? Może, że możesz zdobyć każdą? Przerwałam myśli, bona środek wyszła Sabina. uklękła przy manekinie i odrzuciła włosy do tyłu.
-No Sabina wy robicie uproszczoną wersję 15 ucisków i wdech- powiedział do niej nauczyciel.
Sabinka zaczęła uciskać, ale włosy opadły jej na twarz, więc przestała żeby je poprawić. Na ludziku nagle pojawiło się czerwone światełko. Przerażona zostawiła włosy i zaczęła szybko uciskać krzycząc:
-Żyj, żyj!
Leżałam na ławce ze śmiechu. 
-Sabina on już nie żyje- powiedział pan Działowski patrząc jak Sabina próbuje teraz sztuczne oddychanie.
-Okej- powiedziała i wróciła do ławki.


Gabriel

-Ty pojebany idioto!- wrzeszczała na mnie Wiktoria.
-O co ci kurwa chodzi?
-Co ty sobie myślałeś?! Ty jebany cwelu!
-Spoko lala ochłoń.
-Do ciebie nigdy nic nie dociera! Odpierdol się ode mnie raz na zawsze!
No bez przesady. . .
-Hej spokój, ochłoń troszeczkę- uspakajałem ją.
Jednak to jeszcze bardziej pogorszyło sytuację.
-Nie mów do mnie mała, spierdalaj i zostaw mnie w spokoju!
Jej wybór.
-Jak tam sobie chcesz. . .- powiedziałem obojętnie chociaż w środku rozpierdalało mnie dziwne uczucie.
-Nienawidzę cię! Nienawidzę!- mruknęła i poszła wkurzona.
Stary gratulacje. Od nienawiści tylko jeden krok do miłości. Hahahahaha, ale dojebałem jak łysy warkoczem w kąt kuli. Coś było nie tak, tylko co? Nie poszedłem za daleko, bo na mojej drodze pojawiła się Karolina.
-Ty tępy kretynie!
-Nie, ja mam na imię Gabriel- wskazałem na siebie.- Nie kretyn, tylko Gabriel. Ga-briel.
-Gabriel, kretyn brzmi tak samo!- stwierdziła.
-Nie wiem co się dzisiaj z wami dzieje. Dziewczyny. . .
-Nas? Chyba z tobą. Co to za idiotyczny pomysł żeby Fabien zdradził Wiktorię?!- powiedziała i poszła.
Upss. Kurwa chyba się dowiedziała. No to zajebiście. Sabina musiała się wygadać. Nikt o tym nie wiedział. Ja nikomu nie powiedziałem. Jak ją dorwę. . .to. . . 


Wiktoria

Boże co za cymbał! Gdyby frajerstwo dodawało skrzydeł, już dawno by latał. Dobre sobie. Ja nie wytrzymam. Mam ochotę wpaść w taką furię jak Martyna ostatnio. W sumie trudno jej się dziwić. . .Dobrze, że powiedziała mi o tym. Na długiej przerwie Zielińska powiedziała wszystko czego się dowiedziała. Normalnie jak się dowiedziałam to miałam ochotę zajebać Gabrielowi młotkiem. Szłam w stronę wyjścia ze szkoły i zobaczyłam Sabinkę z koleżankami. O ile można je nazwać koleżankami, bo każda wygląda ja Barbie. Barbie plastic is fantastic! Uuuu. Podeszłam do niej.
-Jak chciałaś się popisać to trzeba było kupić sobie mazaki.
-Ale o co ci chodzi?- zapytała tym swoim piskliwym głosem.
Najchętniej to wyszarpałabym ją za te kudły.
-Oczywiście jak zwykle musiałaś się dojebać do mnie i Fabiana?
-Hęę?- spytała.
-Mam przeliterować? Rozpierdoliłaś nam związek pindo!- warknęłam.
Sabina stała wbita w ziemię. Jak ściana. O albo lepiej jak słup soli! I dobrze jej tak.
-Jeszcze pomógł ci w tym ten pożal się Boże koszykarzyk Gabriel. A szkoda gadać- powiedziałam i odeszłam gotując się w środku.

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 20.

Rozdział wcześniej, ponieważ jutro jedziemy na wycieczkę i nie było by jak wstawić. Dodałyśmy w zakładce BOHATERZY nowego bohatera. Zapraszamy do luknięcia i zobaczenia nowego bohatera. Życzymy miłego czytania ;)
N&O

Martyna

Leżałam sobie w łóżku i zdecydowałam, że to ono zostanie moją jedyną miłością, ponieważ codziennie nie chce wypuścić mnie ze swoich objęć. Tak to jest genialny plan. Mój chłopka, cofnij. Mój były chłopak pokazał mi na urodzinach mojej przyjaciółki, że jego miłość do mnie się skończyła. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że rzeczy między nami tak się potoczą. . .Jednak nadszedł czas i na nas. Chyba wolałabym żeby przespał się z Sabiną niż taką landrynką. A z resztą to był jego wybór i pomylił się jeżeli myślał, że po tym co zrobił wszystko będzie jak dawniej. Moja miłość do niego powoli zamienia się w nienawiść. I pomyśleć, że kiedyś śmiałam się z powiedzenia "Od miłości tylko jeden krok do nienawiści, a od nienawiści jeden krok do miłości" Może to i lepiej?Dobra pora skończyć te monologi. Już późno. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Prysznic, o tak to jest to czego mi potrzeba.


*   *   *

Wychodzą w piżamie, że prysznic był tym czego było mi potrzeba. Normalnie jak nowo narodzona. Stanęłam jak wryta. Przede mną, w moim pokoju stał Eryk z miną pobitego psa. Staliśmy i patrzyliśmy na siebie, lecz po chwili przerwał ciszę:
-Klaudia nie chciała mnie wpuścić, dlatego wszedłem przez okno- uśmiechnął się smutnie.
I dobrze, że smutnie. Spróbowałby tylko inaczej. Wylałam przez niego tyle łez. . .
-Lubię cię- dalej kocham, poprawiłam się w myślach.- Dlatego dam ci wybór: wypierdalaj drzwiami, albo oknem.
Popatrzył na mnie zdziwiony. Nie ma tak dobrze. Co on sobie myśli?! Ja zdrady nie umiem wybaczyć.
-Martyna, ale posłuchaj! To nie tak jak myślisz. Tylko ty jesteś dla mnie najważniejsza!- tłumaczył.
-Dalej, śmiało, bo wiesz ja z przyjemnością słucham kłamstw gdy znam prawdę!- warknęłam- Taka byłam dla ciebie ważna, że przeleciałeś pierwszą lepszą laskę na przyjęciu!
Przerwałam, bo poczułam łzy spływające po policzkach. Super jeszcze tego brakowało.
-Ty płaczesz?- zapytał zmartwiony.
-Nie kurwa fontannę udaję!- krzyknęłam.
Mam nadzieję, że cioci nie ma w domu, bo za takie słownictwo. . .
-Jesteś moim wszystkim- próbował drugi raz tłumaczyć.
Eryku Wanacie możesz tylko pomarzyć, nie ze mną takie gierki.
-Ty jesteś głupi czy głupi?!- zapytałam- Jeżeli myślisz, że mam ochotę tego słuchać to grubo się mylisz! Dla mnie jesteś skończony.
Otarłam łzy spływające po policzkach. Zerknęłam na Eryka, który wyglądał jakby oberwał batem. 
-I będzie tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali? Chcesz zapomnieć o tym co nas łączy?
-Co nas łączyło. Sam o to doskonale zadbałeś. . .
-Przecież wtedy perfekcyjnie się zniszczymy- powiedział.
Wiedziałam, że ma racje. Wiemy o sobie wszystko. Znamy się jak własną kieszeń, ale na pewno nie przyznam mu racji. Po moim trupie. Postanowiłam nic nie odpowiadać.
-Skoro nie mogę mieć ciebie, to może postaramy się być przyjaciółmi- powiedział smutnie.
-Serio Eryk? Serio? Zostańmy przyjaciółmi? Wiesz o co prosisz?
Kiwnął głową.
-Mi się jednak wydaje, że nie wiesz. Twoja prośba brzmi jak "twój kot zdechł, ale możesz go zatrzymać"- powiedziałam z wyrzutem.
Nic nie odpowiedział. Podszedł do okna.
-Powmawiajmy sobie, że nam nie zależy. Będzie zabawnie.- mruknął i wyskoczył.
Nie pofatygowałam się nawet żeby zamknąć okno tylko wybuchłam płaczem i padłam na łóżko. Usłyszałam grzmot i krople deszczu odbijające się na parapecie. Chyba polubię deszcz, bo tylko w nim nie widać moich łez. 


Wiktoria

Ze snu wybudził mnie jakiś dźwięk i jedyne co powstrzymało mnie od rozwalenia budzika, to fakt iż jest to mój telefon. Wygrzebałam się z łóżka.  Szybka poranna toaleta i ubrałam się i umalowałam po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie. Zaskoczeniem było, że śniadanie leżało już na stole. Cóż trzeba skorzystać lub brać co dają? Zjadłam, złapałam torbę i szykowałam się do wyjścia. Będą gotowa wyszłam i zobaczyłam Karolinę
-Dzień dobry- powiedziała.
-Chcesz gumę?- zapytałam wyciągając paczkę.
-W liskach?
-Nie w gałęziach- odparłam na co obie wybuchłyśmy śmiechem.
Droga do szkoły zleciała szybko, a wchodząc do środka ujrzałyśmy Martynę
-Jak się czujesz?- zapytała Karolina.
-To znaczy?- odparła Martyna.
-To znaczy, że możesz czuć się super, extra, mega, w porządku lub źle, mieć doła i serce złamane na kawałki, beznadziejnie i wiedzieć, że to co było już nigdy nie powróci- walnęłam.
Upsss chyba trochę przegięłam, bo blondi zjadała mnie wzrokiem, a Martyna była dziwnie milcząca.
-Fajnie, że jesteś ładna, ale mogła byś czasem powiedzieć coś mądrego- wycedziła Karolina przez zęby.
Martyna za to uparcie milczała.
-Masz rację- przytaknęłam.- Przepraszam. Swoich się nie rani tylko pomaga. . .
Martyna na te słowa uśmiechnęła się do mnie, chociaż wiedziałam, że był to wymuszany uśmiech, ale po tym co przeszła trudno się dziwić. . . 
-No cóż od kilku dni jestem singlem. Samowystarczającą, inteligentną, niezależną, genialną i ekscytującą laską- odpowiedziała na co wybuchłyśmy śmiechem.
Dzwonek przerwał nam rozmowę i trzeba było się zmywać do klas. Stanęłyśmy z Karoliną przed salą jak zwykle spóźnione. Przyjaciółka kiwnęła głową i weszłyśmy.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Przepraszamy za spóźnienie- dopowiedziała Karolina.
-Powód waszego spóźnienia?- zapytała nauczycielka.
-Spóźniłyśmy się na lekcję, bo, bo. . - dukałam szukając odpowiedniego powodu.
-Bo na naukę nie jest nigdy za późno- dodała Karolina.
Cała klasa wybuchła śmiechem. Super już po nas. Nauczycielka zmierzyła nas wzrokiem i kazała usiąść do ławek. Pośpiesznie spełniłyśmy rozkaz. 


Gabriel

-Powiedziałeś, że to Marcin podpuściła na ciebie tą głupią pindę?- zapytałem Eryka zaraz po lekcji.
-Powiedziałem, że na niej zależy. . .- zaczął.
Popatrzyłem na niego jak na skończonego idiotę, którym z resztą był.
-Stary, my tu nie gadamy o królewnie śnieżce tylko o Martynie, masz szczęście, że po tym wszystkim, za takie słowa nie wybiła ci zębów- powiedziałem.
Eryk był w okropnym stanie. Ostatni raz tak się zachowywał. . .nawet nie pamiętam kiedy. Miedzy nim, a Martyną nie było sielanki, ale byli po prostu dla siebie stworzeni. Tak mi się przynajmniej wydawało. Teraz wątpiłem żeby do siebie wrócili. Ona nie chciała go słuchać, a on nie miał pojęcia jak jej to wytłumaczyć. Prawda była taka, że był na imprezie pijany w cztery dupy. Poszedł do mojego pokoju w którym zastał dziewczynę cholernie podobną do Martyny. Ba, laska sama powiedziała, że nią jest. Szkoda gadać. . . 
-Jak go tylko zobaczę to mu. . .
-Nie- zaprotestował- Znowu będziesz mieć kłopoty. . . Pamiętaj co powiedział ci dyrektor, jeszcze jedna taka akcja, a wylatujesz z drużyny, ale to w najlepszym wypadku.
- On pcha się do gipsu i aż się prosi żeby dać mu w pysk- stwierdziłem.
Musiałem przekonać chłopaków. Marcin zapracował sobie na to. Wykorzystał Eryka i napuścił na niego jakąś pizdę. Nie żeby coś, bo Eryk też zasłużył żeby mu przyjebać. Biedna Martyna. Eryk poszedł na stołówkę, a ja stwierdziłem, że nie chce mi się tam iść. Poszedłem na zewnątrz i zobaczyłem Martynę. Siedziała sama na jednej z ławek ustawionych wokół boiska. 
-Cześć mała- przywitałem się z nią.
-Cześć- odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
Wciąż gapiła się na boisko pustym wzrokiem. Siadłem koło niej.
-Jak się czujesz?- zapytałem.
Uśmiechnęła się i w końcu na mnie spojrzała.
-Jeśli ktoś jeszcze raz mnie o to spyta to chyba zwariuję! 
-A więc jak się czujesz?- powtórzyłem.
Przewróciła tylko oczami.
-Świetnie wspaniale, pierdu, pierdu- machnęła tylko ręką.
-Sarkazm? O widzę, że wracasz do zdrowia- stwierdziłem.
-Gawryś dlaczego nagle postanowiłeś być miły? Czyżby to była miłość?
-Taa chyba do Sabinki- westchnąłem- Hej mała wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. No dalej po obgadujmy sobie Eryka. Jaka z niego zdradziecka świnia. . .
-Nie chcę o nim gadać- odparła zrezygnowana.
-Jak chcesz. To co pomalujemy sobie paznokcie i wyprostujemy włosy?- zapytałem z udawanym entuzjazmem. 
Martyna wybuchnęła śmiechem.
-Jesteś powalony.
-Wolę określenie " człowiek z wyobraźnią".
-Gawryś nie ważne co powiesz ja do niego nie wrócę. Nie wybaczę mu, więc przestań tracić czas i idź zarywać do Wiktorii. . .
-Jasne bo ona chce ze mną gadać- powiedziałem bez zastanowienia.- Co oczywiście jest mi całkowicie obojętne. . .
-Tak, tak jest ci to całkowicie obojętne.
-Masz wątpliwości?- zapytałem udając wkurzonego.
Uśmiechnęła się tylko. Znowu. Już połowa sukcesu.
-Co u niej?- zapytałem.-No wiesz Fabian też ją. . .
-Aha. Nie przejęła się tym zbytnio. Nie mów jej, że ci powiedziałam, ale martwiła się o ciebie. Ty i Zuza też byliście parą. . .
-Byliśmy. Uwielbiam ten czas przeszły.- podniosłem się i podałem jej rękę- No wstawaj jest trochę za zimno żeby tu siedzieć. Jeśli chcesz umrzeć z rozpaczy to zamarźnięcie nie jest zbyt dobrym pomysłem.
-Więc co proponujesz?
-Czy ja wiem. Pogadaj z jakąś laską Łukasza on zawsze miał szczęście do psychopatek- mrugnąłem do niej.
Mało kto wiedział, że Łukasz i Martyna spotykali się kiedyś, jeszcze zanim chodziła z Erykiem.
-Ty zawsze miałeś szczęście i Wiktoria nie jest wyjątkiem- mówiąc to uśmiechnęła się szeroko i wstała.
-Zostaw w spokoju Wiktorię. Już ci mówiłem, że moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
Śmiejąc weszliśmy do szkoły.


*   *   *

-To zły pomysł! A wy jesteście pojebani!- krzyczał Eryk. Razem z Łukaszem, Mateuszem i Dawidem zaciągnęliśmy go pod dom Martyny. Musieli sobie wszystko wyjaśnić i to jak najszybciej. 
-To świetny pomysł- zaprotestowałem- Lepszy niż to co zaproponował Łukasz. Chyba, że wolisz być przywiązany do krzesła i zamykany w piwnicy?
-Mówiłem. Wy jesteście chorzy!- powiedział Eryk.- Ale to i tak nic nie zmieni. Ona nie chce mnie widzieć. 
-Mam opaskę na oczy i linę- wtrącił Łukasz.- Damy radę.
-Dobra to on jest chory- westchnął Eryk.
-Koniec gadki, Dawid zadzwoń- rozkazałem.
Po chwili w drzwiach stanęła śliczna dziewczyna. Obrzuciła Eryka zirytowanym spojrzeniem.
-Czego znowu chcesz?- zapytała.
Od razu z Łukaszem uśmiechnęliśmy się.
-Spokojnie- powiedział Mateusz.
-Musimy porozmawiać z Martyną to bardzo ważne- przejście z trybo dureń na podrywacz zajęło mi sekundę. 
-Nie on z nią na pewno nie będzie gadał- powiedziała i wskazała na Eryka.
-Widzicie- powiedział z rozpaczą.
Chciał już zawrócić, ale go zatrzymałem.
-Nigdzie nie idziesz.- zwróciłem się do dziewczyny.- Posłuchaj oni muszą ze sobą porozmawiać pogadać.
Była trochę podobna do Martyny. 
-Zmuś mnie żebym was wpuściła- syknęła.
Zadziorna. Uśmiechnąłem się i podszedłem do drzwi. Stanąłem bliżej niej.
-Może zmuszę, a może. . .
-Gawryś nawet nie próbuj podrywać kuzynki mojej dziewczyny!- wydarł się na mnie Eryk.
-Twojej byłej dziewczyny- poprawiła go i spróbowała zamknąć nam drzwi przed nosem.
-Zaczekaj!- zatrzymałem ją.
Łukasz przewrócił oczami.
-Daj jej ten swój cholerny numer i spadamy- powiedział.
-Nie mam zamiaru dawać jej numeru. Chyba, że chcesz- mrugnąłem do niej. Przewróciła oczami, ale nie zamknęła drzwi.- Daj mu 5 minut. Tylko 5, a później możesz go wyrzucić na zbity pysk. Proszę. . .
-Tylko 5 minut- przytaknęła i wpuściła nas do domu.
-Dzięki Klaudia- powiedział Eryk i pobiegł na górę pewnie do pokoju Martyny.
-Klaudia, hmm?- zwróciłem się do niej.
-Coś ci nie pasuje?- zapytała groźnie.
-Nie, nie- szybko zaprotestowałem.
-To dobrze- uśmiechnęła się. Była bardzo ładna.- A ty jak masz na imię?
Ja no cóż. . .-znów, nie wiedziałem co powiedzieć.
Nienawidziłem swojego imienia. Zazwyczaj mówiłem po prostu "Gawryś" i to większości wystarczało, ale teraz nie miałem szans. . .
-Na tego frajera możesz mówić Gabriel- powiedział Mati- Jak ten archanioł, choć daleko mu do niego.
Dawid tłumił śmiech kaszlem, ale Łukasz nie zawracał sobie tym głowy. Nienawidziłem tego. . .
-Mogło być gorzej- stwierdziła Klaudia.
-Racja- Łukasz wciąż się śmiał- mógł mieć na imię Alojzy, albo Ezechiel.


Łukasz

Gabriel cały czas flirtował z klonem Martyny. Nudy! Na górze nagle wybuchł hałas. Eryk i Martyna krzyczeli na cały dom, wiec poszedłem sprawdzić co się dzieje. Eryk stał i walił w drzwi.
-Martyna wpuść mnie!
-Nie ma takiej opcji!- odkrzyknęła.
-I tak wejdę, mam dobre środki i metody. . .- groził.
-Środki i metody pfff jakby łom miał w sobie coś magicznego- prychnąłem i zeszedłem na dół. Wszedłem z domu. Dziwne, że Eryk nie pomyślał o tym, że do pokoju Martyny jest jeszcze jedna droga: przez okno. Szybko się wspiąłem i już byłem w pokoju. Brunetka stała przy drzwiach.
-Wypierdalaj z mojego domu! Ale już!- krzyczała do Eryka.
-Nie tak ostro- powiedziałem.
Odwróciła się i krzyknęła z przerażeniem.
-Ej aż taki brzydki nie jestem żeby krzyczeć na mój widok- powiedziałem z wyrzutem i podszedłem do drzwi.
Była tak zszokowana, że nic nie powiedziała, gdy otworzyłem drzwi i wpuściłem Eryka. Boże ale z niego ułom żeby stracić taką dziewczynę. . .Śmianie, bo pamiętam jak ja się z nią spotykałem, ale to było dawno, dawno temu. Stare dzieje. Martyna szybko chwyciła telefon, ale nie widziałem co robiła, bo skupiłem się na Eryku.
-No co?- zapytałem, bo dziwnie się na mnie patrzył.
-Nic, nic- mówił- A teraz wybacz, ale chciałbym porozmawiać z Martyną.
-Ale może Martyna nie chce gadać z tobą?!- warknęła do niego.
-Spokojnie, spokojnie- powiedziałem.
-My nie mamy o czym rozmawiać! Ja z nim nie gadam! Dotarło?- krzyczała.
-Nie. Porozmawiacie, wyjaśnicie sobie wszystko, a ja poczekam za drzwiami.


Wiktoria

Byłyśmy właśnie z Karoliną w trakcie biegu. Po chwili dostałam sms'a, więc wyciągnęłam telefon:

Od: Martynka <3

Pomocy!!!

Okazało się, że blondi dostała takiego samego, więc obrałyśmy nowy kurs- dom Martyny. Nie zapukałam tylko od razu weszłam. Jakoś nie miałam ochoty na wykłócanie się z tą, no jak jej tam było? A z resztą nie ważne. . . 
-Dobry!- krzyknęłam wchodząc.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam połowę naszej klasy. Jasne czemu nie? Załóżmy sobie tutaj taki potajemny klub spotkań. Będzie zabawnie.
-Czy ty masz jakąś kulturę osobistą? Wiesz w ogóle co to znaczy? Bo wchodząc do czyjegoś domu wypadało by zapukać- warknęła kuzynka Martyny.
Jasne czym było by wejście do Martyny bez standardowego przywitania ze strony kuzynki?
-Kasiu, ale po co te nerwy? Po prostu nie miałam ochoty na kolejne wspaniałe przywitanie z twojej strony.
-Eee nas też tak miło przywitała- wtrącił Mateusz tulący Karolinę.
Boże a ci znowu swoje. Ahh ta szczęśliwa miłość. Rzygam tęczą.
-Klaudia- warknęła
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Powiedziała ci, że ma na imię Klaudia. Co jak co, ale po tobie nie spodziewałbym się, że jesteś głucha, ale jak widać- powiedział Gabriel - Nie przejmuj się- uśmiechnął się do Klaudii.
Momentalnie zacisnęłam ręce w pięści. Czy ja o czymś nie wiem!? W ogóle od kiedy oni się znają?! Usiadłam koło Dawida i udawałam, że wcale nie interesuje mnie o czym gada Gawryś z Kasią? A może Klaudią? Ale czego mogłam się spodziewać po chłopaku z mianem podrywacza? No właśnie tego czego jestem teraz świadkiem.
-Co u ciebie słychać?- zapytał Dawid.
-A no wiesz muzykę, telewizor, czasem też radio- odpowiedziałam automatycznie.
Karolina, Dawid i Mateusz zachodzili się ze śmiechu. No, ale trudno się im dziwić, bo wszystko co mówił przyjaciel wypuszczałam drugim uchem.
-Co się stało?- zapytał Gabriel.
Ha! Teraz to on był niewtajemniczony.
-Eee nic tylko hahahaha twoja księżniczka puściła suchara jak stąd na Grenlandię- odpowiedział mu Mateusz.
-Ona nie jest moja- powiedział Gabriel z błyskiem w oku.
Aha dobra. Spoko. Już wiem o co mu chodzi! Oj chamsko, chamsko Kwiatkowski.


Łukasz

-Nie obydwaj się wynoście! Ale to już!- krzyknęła Martyna.
Złapała za lampkę z biurka i rzuciła nią w naszą stronę. Uchyliliśmy się w ostatniej chwili.
-Wynocha! Przeliterować!?- wrzeszczała jak opętana.
-Nie musimy pogadać!- odkrzyknął Eryk.
Wypierdalaj i to już! Nie ma cię, nie ma!
Tym razem zaczęła rzucać książkami. Trzeba przyznać, że ma cela, bo jedną dostałem w głowę.
-Cholera! Martyna opanuj się!- wrzasnąłem wkurzony.
-Masz wyjść. . . Nie oboje macie!
-Posłuchaj musimy pogadać- próbował Eryk.
-Nie ja nic nie muszę, ewentualnie mogę! Poza tym wszystko jest już jasne. . .Przespałeś się z kimś i tyle. . .
-Nie!- zaprzeczył Eryk.
Gówno prawda, bo mówiła prawdę, ale . . .
-Z nami koniec. Koniec kropka i wynocha!- mówiąc rzuciła wazonem, który rozbił się o ścianę.


Wiktoria

Dobra, dobra teraz moja kolej na suchara- powiedział Dawid- Jak się czuje ogórek w śmietanie?
-Nie wiem- odparła Karolina.
-Mizernie!
Hahahahahah pozdro z podłogi. Nie mogę z nim.
-Następny- zaczął- Jak się nazywa bilet do ubikacji?
Mateusz wzruszył ramionami.
-Kupon!
-Haha- zaśmiał się Gabriel sztucznie.
Mam nadzieję, że ten śmiech to był do jego nowej laski. . .Nagle usłyszeliśmy trzask i jakieś krzyki.
-Idziemy do Martyny- zakomędowałam i pociągnęłam Karolinę na górę. O dziwo zapatrzony w swoją Kasię lub Asię, Gabriel ruszył dupę i poszedł za nami.
-Ej my tez idziemy- powiedział Mateusz.
-Martyna pobije Eryka. Nie mogę tego przegapić- stwierdził Dawid.
I tak o to wszyscy pobiegliśmy na górę.


Łukasz

-Co tu się dzieje?!- zapytała Wiktoria stojąca w drzwiach.
Przejechała wzrokiem po całym pokoju zdziwiona.
-Nic. Ci mili panowie właśnie wychodzili- powiedziała Martyna i odwróciła się do nas plecami.
-Mart. . .- Eryk próbował coś próbował coś powiedzieć, ale ona zatkała uszy i pokręciła głową.
Wyszliśmy. . .



piątek, 18 października 2013

Rozdział 19.

Sia la la rozdział krótki. Ostatnio obiecałyśmy sobie pisać dłuższe, ale jakoś w tym tygodniu nie mogłyśmy się wyrobić. Także ten. . .Zapraszamy do czytania i komentowania.

-Eryk i Martyna. Łza, łza. Ola ♥

-Dedyk dla Angeliki. Tak jak obiecałam, najdroższa, najlepsza, najładniejsza, naj (jaka tam jeszcze chcesz). Kocham. Natalia ♥

Wiktoria

Z Karoliną stałyśmy przed drzwiami domu Martyny. Obie martwiłyśmy się o nią, bo nie odbierała telefonu już od dwóch dni. Na imprezie też gdzieś nam zniknęła, ale Gawryś mówił, że widział ją z Erykiem. Karolina zapukała do drzwi. Otworzyła dziewczyna podobna do Martyny.
-Czego?- zapytała.
-Gówna psiego- syknęłam, a Karolina posłała mi mordercze spojrzenie.
No co? Przecież tylko jej odpowiedziałam, a ona jak zwykle robi z igły widły. Po chwili powiedziała do nowej:
-Cześć. Przyszłyśmy do Martyny. . .
-Ona nikogo nie chce widzieć- powiedziała i już prawie zamknęła nam drzwi przed nosem.
-Dla nas zrobi wyjątek- powiedziałam pewna siebi powstrzymując ją.
-Nie sądzę- odparła i znów spróbowała zamknąć drzwi.
Serio teraz będziemy bawić się w "zamknę drzwi zanim zauważysz"? Włożyłam nogę pomiędzy drzwi.
-Ty masz prawo mieć swoje zdanie, a ja mam prawo mieć je w dupie- odparłam zła.
Przez nią tracimy tylko czas i dalej nie wiemy co z Martyną.
-Jeśli okaże się, że jesteście od Eryka to wylecicie na zbity pysk- mruknęła wpuszczając nas.
-Spokojnie zna nas- zaczęła Karolina.
Co raz mniej podoba mi się ta dziewczyna, ale na szczęście zaprowadziła nas do pokoju Martyny. Nie poznałam jej. Leżała na łóżku i wyglądała okropnie.
Pokój Martyny
-Śpisz?- zapytała Karolina.
-Nie powieki oglądam- odpowiedziała jej.
W sumie ma rację. Głupie pytanie głupia odpowiedź.
-To co robisz?
-Leżę w łóżku i rozmawiam z sufitem, ponieważ wydaje mi się, że rozumie mnie i moje problemy lepiej niż podłoga.
Rany co jej jest?
-Dobrze się czujesz?- zapytałam zmartwiona.
W życiu nie widziałam jej w takim stanie. Bez makijażu, czerwone oczy jakby płakała, włosy w nieładzie, wymięte ubranie. . .
-Świetnie, cudownie, wspaniale aż mam ochotę na szybki rozbieg i uderzenie łbem w ścianę. Aż chce mi się żyć.- mówiła.
-Serio?!- zapytała naiwnie Karolina- Ja to bym weszła do szafy i udawała, że jadę windą, ale to tylko moje zdanie. . .
Serio? Serio Karolina? Trafiła jak kulą w płot. Boże z kim ja się zadaję?! Obydwie z Martyną spojrzałyśmy jak na głupią blondynkę, bo teraz tak się zachowywała.
-Nie spierdalaj- walnęła Martyna.
-Pytam ponownie co się stało?
No bo ile można czekać na odpowiedź.
-Nie, nic się nie stało, wszystko jest w porządku- mówiła jakby chciała przekonać samą siebie.
Wymieniłyśmy z Karoliną spojrzenia. Nagle mnie olśniło.
-Co ten idiota znowu zrobił?- zapytałam.
Martyna najpierw nic nie mówiła, a później wybuchła płaczem. Karolina szybko do niej podeszła i ją przytuliła. Ja stałam jak wryta. Co się dzieje? Gdzie ta pełna życia, zadziorna Martyna?
-Przepraszam- wyszeptałam.
Po chwili przestała płakać.
-Nie masz o co- westchnęła i podeszła do biurka po paczkę chusteczek.
-Nie wspominajcie o nim ani słowa- powiedziała.
-Ale czemu co ten twój głupi chłopak mógł zrobić?- zapytała Karolina.
-Mój głupi, BYŁY chłopak na twojej imprezie- wskazała na mnie- przespał się z jakąś przeterminowaną landrynką!
Szczeny nam opadły. Eryk zdradził Martynę! Przecież. . .Ni to nie jest możliwe. Popatrzyłam na nią.
-No to we dwie zostałyśmy zdradzone- dodałam.


Martyna

Wiki powiedziała jak to przyłapała Fabiana z Zuzą. Mówiła o tym jakby opowiadała o wyprzedaży w ulubionym sklepie. Jeśli chodzi o mnie nawet nie mogłam się odezwać. Za każdym razem gdy sobie o tym przypomniałam miałam ochotę ryczeć. Dziewczyny postanowiły zostać ze mną na noc. Nie miałam nic przeciwko. Blondynka poszła po ciuchy i inne duperele dla siebie i Wiktorii.
-Nie powinnam o tym wspominać, ale jak to się w ogóle stało?- zapytała szatynka.- Gabriel mówił, że jesteście ze sobą od gimnazjum. . .a wiesz jacy oni są. . .
-Wiem- na mojej twarzy pojawił się uśmiech, po raz pierwszy od imprezy. . .- Poznaliśmy się w piaskownicy.- mimowolnie zachichotałam widząc szok na twarzy Wiki. Czułam, że moje serce jest potłuczone na milion kawałków, ale wiedziałam, że moje przyjaciółki pomogą mi je poskładać-Przywaliłam mu wiaderkiem, gdy zabronił mi bawić się w piaskownicy.
-Hmmm to znacie się od małego?
-Piaskownica to było moje pierwsze wyjście na pole w obcym kraju. Przyleciałam z rodzicami z Londynu- powiedziałam wspominając czasy, gdy to wyliczanka rozwiązywała wszystkie problemy.
-Przepraszam co? Jesteś z Londynu?- zapytała zdziwiona.
-No tak- westchnęłam- Rodzice przysłali mnie z powrotem 4 lata temu.
Walnęła się ręką w czoło.
-Jak mogłam się wcześniej nie domyślić, przecież twój akcent. . .
Ah ten brytyjski akcent, ale w domu i tak mówiliśmy po polsku.
-Wysłali mnie do ciotki, a dziewczyna, która otworzyła wam drzwi to Klaudia- moja kuzynka. Także welcome to my world.
Uśmiechnęła się do mnie. Nic nie powiedziała, więc chyba oznacza to, że mam mówić dalej.
-W gimnazjum poznałam Eryka i. . .- przypomnienie sobie tego było bolesne. Po mojej twarzy spłynęło kilka łez- I could go eighter way. . .
-Tak mogłaś iść inną drogą, ale. . .- przerwała, gdy zobaczyła, że wycieram łzy.
-Zostaw je, łzy nie są oznaką słabości, tylko dowodem, że serce jeszcze nie wyschło.
Przytuliła je. O matko nie żebym popisywała się angielskim, ale używam go w ostateczności, gdy mam załamkę lub doła.
-Moje chyba nigdy nie wyschnie- wymamrotałam przez łzy.
Jakby mój tata powiedział "łzy jak krokodyle". Ciekawe co oni robią? Rodzice, brat? Muszę ich odwiedzić. Może na święta? O tak odpocznę sobie od tego wszystkiego.
-Wspomnienia mają moc narkotyku- odezwał się ktoś nagle.
A to tylko blondi wróciła. Ona chyba nie zrozumiała, że miała przynieść tylko parę rzeczy. . .
-Zgadzam się. Najgorszym więźniem jest przeszłość- dodała Wiktoria i podeszła do Karoliny.
-Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo tego kwiatu jest pół światu.
Uśmiechnęłam się przez łzy.
-A 3/4 kurwa nie warte- powiedziała Wiki wyciągając rzeczy z torby- No to dziewczyny piżamka, siku, paciorek i spać, o albo oglądnijmy jeszcze jakiś film.
Po ustaleniu zniknęły żeby się przebrać, a ja leżąc rozmyślałam nad swoim życiem. Po chwili do pokoju wpadła Wiktoria, a za nią Karolina.


Mateusz

Ale beka. Dziewczyny dzisiaj jakieś strasznie cięte na Eryka. Najlepsze, że Karolina przywaliła mu w pysk. Tak moja dziewczyna. Frajer nawet nie wiedział za co oberwał, z resztą ja też. . . Ale to było śmieszne. Szliśmy teraz na stołówkę, bo długa przerwa.
-Stary, ale ci zajebała- powiedział Gabriel.
-Moja dziewczyna, moja szkoła- odparłem dumny.
-Fajnie by było gdybym wiedział za co. . .- mruknął Eryk
Nikt mu nie odpowiedział. Weszliśmy do stołówki i od razu zauważyliśmy, że dziewczyny siedzą razem z Martyną i jej koleżankami. Podszedł do nas Łukasz trzymający się za policzek.
-Twoja księżniczka- zwrócił się do Gabriela- Ma chyba jakieś napięcie przed miesiączkowe, bo wali po twarzy kogo popadnie.
Razem z Dawidem i Gabrielem wybuchliśmy śmiechem.
-Co one dziś takie agresywne?- zapytał Eryk.
Wzruszyliśmy tylko ramionami i zajęliśmy swoje miejsca. Brakowało tylko dziewczyn.
-Widzieliście wczorajszy mecz?- zapytał Dawid.
-Jasne, że tak. . .
-Czemu koleżanki Martyny zabijają mnie wzrokiem?- spytał Eryk przerywając naszą rozmowę.
Co teraz będziemy się bawić w dziesięć pytań? Serio?
-Idź i zapytaj- zaproponował Dawid.
-Pójdę z tobą- powiedziałem.
Bardzo ciekawiło mnie to dlaczego chłopaki zostali pobici. Z drugiej strony jest się z czego śmieć. . .Przerwałem swoje monologi, ponieważ podeszliśmy do dziewczyn.
Uśmiechnąłem się do mojej dziewczyny, a ona odpowiedziała mi tym samym.
-Cześć skarbie- powiedział Eryk i chciał przytulić Martynę.
Na jej reakcję nie czekaliśmy długo, ponieważ gwałtownie wstała z krzesła i uciekła.
Karolina popatrzyła na Wiktorię i wybiegła za nią bez słowa. Nasz chłoptaś chciał zrobić to samo, ale Wiki nie pozwoliła mu na to.
-Ty już ją lepiej zostaw.- warknęła.
-Ale o co ci chodzi?- zapytał zdziwiony.
-Gra w zaufanie? Chcesz znać wynik? Przejebałeś.
Wanat stał dalej jak kołek i chyba rozkminiał o co jej chodzi.
-Wytłumacz mu, bo przecież wiesz, że on nie jest dobry w interpretacji- podsunąłem chcąc mu pomóc.
-Tak wytłumacz- odparł.
-Nie udawaj. przespałeś się z jakąś landrynką, a teraz myślisz, że wszystko będzie w porządku?! Jeżeli tak to się grubo mylisz.
Eryk wyglądał jakby cegła spadła mu na łeb. . .


piątek, 11 października 2013

NIESPODZIANKA 2.

Zastanawialiście się może co dostała Wiktoria na urodziny? Tu znajdziecie odpowiedź ;)
N&O ♥


Wiktoria

Przyszedł i czas na rozpakowanie prezentów, no to pierwszy lepszy. Oooo od Karoliny:


Dla Wiktorii
Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić.
Nie idź za szybko, bo mogę nie nadążyć.
Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem.
Mimo tego, że czasem się spóźniasz i nie zgadzamy się w paru kwestiach.


To i tak cię kocham!
Nauczyłaś się korzystać z zegarka, więc ci się przyda.
Karolina <3

Ona wie co mi się podoba, te buty marzyły mi się od dawna, ale nie chciało mi się ich kupować.Jejku aż się wzruszyłam. Moja poetka. Uwielbiam ją. Ona to ma łeb na karku. Teraz następny. 

Najdroższa, najukochańsza (i jaka tam jeszcze chcesz) Wiktorio Starska. Przyjęłyście mnie do swojej paczki i stałyśmy się sobie bliskie.Dlatego pamiętaj:"Choć każda z nas jest inna, to jednak przyjaciółki!"Zawsze możesz na mnie liczyć. ♥

PS: Do tych bucików znajdę ci strój ;**
Martyna.

Rany faktycznie od zapoznania się stałyśmy się bardzo bliskie, może nie tak jak ja z Karoliną, bo to przyjaźń od pieluchy. Jesteśmy 3 BFF. Szkoda, że nie jesteśmy razem w klasie, ale wszystkiego przecież mieć nie można. . .Kogóż my teraz mamy, o jaki słodki miś ciekawe od kogo? Zobaczymy o ma karteczkę.

"Sometimes you gotta fall, before you fly"

Znamy się ohohho i dłużej. Dziś 17 listopada, twoja 16 baby. Nie będzie to może jakaś wielka biba, ale. . .Wszystkiego najlepszego mała ♥ Pierdu, pierdu i tak dalej.
Twój forever, 
Dawid <3

Oj stary z tym upadkiem to trafiłeś jak kulą w płot. Przewidziałbyś, że na ciebie? Ja nie, ale stało się. Pocałowaliśmy się, nie pierwszy raz. Traktujemy siebie jak rodzeństwo, więc. . I tak zawsze będę cię kochać na swój sposób. Sam jesteś mały, no dobra może nie, alee. Że też musi grać w tego kosza i być taki wysoki. Najniższa nie jestem, ale z dobre 15 cm od niego. I te cm wystarczą żeby uprzykrzyć mi życie, ahh. Dobra teraz ta wilka torba.

Tak jak moja girl lubisz pływać, więc specjalnie dla ciebie z okazji twojego święta super czepek. Karolinie kupię taki sam i będziecie sobie pływać w takich samych. Zdrowia szczęścia pomarańczy,niech ci Gabriel nago tańczy! Wiem, że wolisz go sto razy bardziej od Fabiana. Sto lat, sto lat!
Mateusz ;).

Mateusz mistrz składania życzeń. Ma szczęście, że jest chłopakiem Karoliny. W torbie było mnóstwo słodyczy. Mniam. Jednak chłopak wie co dziewczyna lubi. O jaka fajna bluzka. Tsaa Gabriel ciekawe co on wymyślił. Po nim to można spodziewać się najgorszego. . .Dobra następną. O może tą, nie to. No dobra szybka decyzja. Biorę drugą, potem pierwsza.

"Naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć co z Tobą zrobić" Lubisz tańczyć, ale pewnie nie masz do tego odpowiedniego stroju. Wspaniałomyślny ja kupiłem ci aż kilka ;) Super z ciebie tancerka i teraz masz do tego strój. Na pewno będą wiedzieli co z tobą zrobić : D
Eryk.

Wspaniałomyślny Eryk. Ale śmianie użyję ich do ozdoby czegoś, albo dam Oli. Jeszcze się zobaczy. Ładny cytat o tańcu muszę go zapamiętać. No dobra teraz kolej tego pierwszego, zobaczmy co tutaj jest. . .

Dzisiaj twoje święto, więc oddaję ci chełm. Oddaję ci go księżniczko. Nie, nie musisz mi dziękować, że ci go przechowałam! Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tą bluzkę moją pierwszą myślą (tak uwierz ja myślę), było WIKTORIA. Po prostu prezent idealny dla ciebie.
XO XO
Najukochańsza
Sabina ;*

Nie wiem czy to miało mnie obrazić czy nie? Bluzka mi się bardzo podoba, dlatego Sabinko prezent trafiony w dziesiątkę. Chełm jej oddam w jej następne urodziny. Ależ to jest podły plan. No dobra czas na następny.

Skarbie masz już 16 lat. Super! Ja też mam tyle wiedziałaś? Wiem, że nie więc cię o tym informuję. Zastanawiam się czego ci mogę życzyć. . .może Gawrysia? Chcesz go? Wiem że tak :D No to wszystkiego naj, naj, naj i naszego Gabrielka. Najprzystojniejszy gość w twojej klasie

                                                   Łukasz  :DD

Woooo jaka śliczna bluzka. Łuki chyba od dzisiaj będziesz chodził ze mną na zakupy. Kaczuszka też jest w dechę. Przynajmniej będę miała przyjaciela w kąpieli. Uwielbiam go! No dobra czas na następny. Ja czekam tylko na prezent od Gawrysia. Mówisz i masz.

zdj. z ramki
No siema księżniczko! Myślę, że mój zajebisty prezent ci się spodoba. Bo czemu nie? I mimo tego, że twój chłopak to frajer uważam, że spoko z ciebie laska ;) Pochwalę się znajomością angielskiego i walnę ci taki fajny cytacik :

"Whatever makes you bed,
leaved it.
Whatever makes you smile, keep it. <3 "

Ja nie mogę się wzorować na tym cytacie, bo musiał bym ciebie zatrzymać, a ty nawet nie chciałaś mi posprzątać pokoju, a miałem dl ciebie taki fajny strój. . . Happy birthday princess!
Nagi model z ławki ♥

PS: Chcę cię zobaczyć w tych butach ! : DD

Zacznijmy od tego, że ja już nie mam chłopaka, bo pokazał mi na MOICH urodzinach, że między nami było tylko powietrze. . .Bałam się prezentu od Gabriela, a tu proszę to trzeba być tylko nim żeby dać coś takiego. Prezent składał się z ramki z jego zdjęciem i butów, w których bym się zabiła. Nie no nie mogę z niego, ramkę postawię sobie koło łózka, a buty na półce dla ozdoby, ponieważ nie planuję zbłaźnić się. Wszyscy by się śmiali, że nie umiem chodzić w szpilkach, gdybym się wywróciła. On to ma pomysły.




Rozdział 18.

No więc tak zaczynając od początku. Najlepszym bohaterem został Gabriel. Nie jest to jakieś wielkie zaskoczenie dla nas, bo my też go bardzo lubimy. Chętnie odpowiemy na pytania w zakładce PYTANIA I UWAGI. ^^

-Istniejemy póki ktoś o nas pamięta. Natalia ♥

-Pozdrowienia dla Klaudii, która i tak pewnie tego nie przeczyta x D. Ola♥

Ponieważ są to urodziny jednej z głównych bohaterek przygotowałyśmy niespodziankę. Zapraszamy do oglądnięcia i przeczytania jej po rozdziale.
N&O

Karolina

Obudził mnie dźwięk dobiegający z mojego telefonu. Masakra. Weekend już się skończył. Mógłby dalej trwać, bo był bardzo leniwy i podobało mi się. Leżąc tak przypomniałam sobie, że za 4 dni Wiktoria ma urodziny. Trzeba zacząć przygotowywać się na imprezę, bo coś mi się zdaje, że będzie to niezapomniana noc. Napisałam sms do wszystkich, że na długiej przerwie mamy ważną sprawę do obgadania. Oczywiście wszystkich oprócz Wiktorii. Wstałam i udałam się do łazienki. Po 20 minutach wreszcie wyglądałam jak człowiek. Zeszłam na dół. Rodziców jak zwykle nie było. Dla nich liczy się tylko praca, praca, praca, ale co tam firma Milewskich musi jakoś prosperować, więc wybacz Karolinko, ale jesteś na drugim miejscu. Dla mnie lepiej, mam więcej luzu. W samotności zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Idąc po Wiktorię zastanawiałam się czy jest już gotowa. Dochodząc na miejsce zapukałam. Drzwi otworzyła Wiktoria.
-No widzę Starska, że rozpracowałaś zegarek.
-Bingo! Ja ta nienormalna, wiecznie się spóźniająca- powiedziała.
Dobra czas zacząć działać.
-Ummm Wiki idziesz na długiej przerwie do Fabiana? Rzadko kiedy widuje was razem, a tak fajnie sobie razem wyglądacie- mówiłam mając nadzieję, że połknie haczyk.
-W sumie to czego nie? Pójdę, pójdę.- odpowiedziała.
Uff przynajmniej jej się pozbyliśmy i możemy w spokoju uknuć jej urodziny.
Pod szkołą czekała Martyna. 
-Laski! Jak was dawno nie widziałam!- krzyknęła.
-Pozdro, że widziałyśmy się wczoraj- powiedziała Wiktoria na co wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
Weszłyśmy do szkoły rozmawiając o zakupach, które by nam się przydały. Nagle wyprzedziła nas Zuza. Oczywiście nie obeszło się bez krzywusów, które strzeliła sobie z nią Wiki. 
-Rany ty jej na serio nie lubisz- stwierdziła Martyna.
Nie no brawo dla niej za spostrzegawczość.
-Jest mi obojętna- odpowiedziała Wiktoria na to.
Nic nie powiedziałam, bo znam ją od małego i wiem o co jej chodzi. 

*   *   *

Tak jak planowałam Wiktoria poszła do Fabiana i  mogłyśmy spokojnie planować. Spotkaliśmy się w stołówce. Nawet Gabriel przyszedł. Oglądnęłam się czy w pobliżu nie ma przyszłej solenizantki, ale ona stała sobie i rozmawiała o czymś ze swoim chłopakiem, więc zaczęłam:
-A więc Wiktoria za 4 dni ma urodziny i stwierdziłyśmy, że moglibyśmy urządzić jej coś w rodzaju przyjęcia.
-Niespodzianki- dopowiedziała Martyna.
-Dobre dla przedszkolaków- mruknął Eryk.
-Cicho- Martyna posłała mu groźne spojrzenie- Nikt cię nie pytał o zdanie.
-Alee. . .- chciał jej odpowiedzieć, lecz ona zatrzymała go ruchem ręki i podniosła telefon.
Zwróciła się do Eryka:
-Dzwonił twój mózg, nie będzie go do końca roku.
-Hahahahaha- udawał, że się śmieje- Kopcie dalej bo musimy znaleźć beszt.
-Okej skończcie już- uciszyłam ich.
-Musimy skupić się na urodzinach Wiktorii.- dopowiedział Gawryś.
No proszę, wszyscy posłali mu zdziwione spojrzenie.
-No co?
-Nie nic- powiedziałam- Będziemy potrzebować pomocy.
-Ja wam mogę pomóc- wszyscy odwróciliśmy się w stronę Sabiny.
-Ty?- zapytał Łukasz.
-Nie Angelina Jolie- posłaliśmy jej zdziwione spojrzenie- To słynna aktorka ignoranci, ale tak chciałabym wam pomóc.
Pff jakbyśmy nie wiedzieli kto to Angelina. Co ona kombinuje?
-Gdzie jest haczyk?- spytał Dawid.
-Ciebie powaliło. Nie robimy sweet 16 tylko imprezę. Bez różu i plastiku- Gabriel posłał jej wymowne spojrzenie.
-Jesteś ograniczony umysłowo- odparła.
-O jaki pocisk. Zaraz, zaraz powiedziałaś ograniczony, to przecież takie trudne słowo i składa się z więcej niż 4 liter.
-Umiem jeszcze jedno takie słowo, które ma więcej liter. Pa-lant.
-Dobra skończcie- uciszyłam ich- Dlaczego chcesz nam pomóc? I wiesz, że Gabriel ma rację. My nie. .
-Byłaś na moich urodzinach, czy wszystko było różowe?- zapytała.
Wracając pamięcią wstecz, stwierdzam, że jej impreza była super.
-Okej, ale czemu chcesz nam pomóc?
-Mam coś do załatwienia. . .
-Nie pomożesz nam chyba, że powiesz co chcesz zrobić- powiedział stanowczo Gabriel.
-Negocjator się znalazł- mruknął Mateusz.
-To co pozwolicie mi zorganizować ta imprezę?- zapytała.
Gabriel chwilę się jej przyglądał.
-Tak nie ma sprawy- zdecydował.
W ogóle dlaczego to on podejmuje takie decyzje?!


Gabriel

-Sabina poczekaj!- zawołałem za nią.
-Czego palancie?- zapytała
-Powiedz mi czemu to robisz?
-Nie twój interes. . .
-Okej, słuchaj nie obchodzi mnie nic co jest związane z tobą, ale jeśli rozwalisz przyjęcie Wiktorii to powyrywam ci twoje włosy i użyję ich do mycia podłogi.
-Nie wszystko kręci się w okół Wiktorii. . .
-W okół ciebie też nie- odpowiedziałem.
-Mam pewne porachunki z Fabianem.
-Z Fabianem? Potrzebujesz pomocy? Może ja go przytrzymam, a ty mu zrobisz różowe pasemka?
-A ty co taki skory do pomocy jesteś?- zapytała.
-No wiesz to przez ten twój urok osobisty i miły charakter mnie przekonał.
-Nawet się do mnie nie odzywaj- warknęła.
-Jak chcesz, ale jeśli masz jakiś plan, który ma pojechać po ambicji Fabiana, to mam plan- powiedziałem uśmiechając się zarozumiale.- Teraz powiedz mi swój.
-W swoim czasie, w swoim czasie. A teraz pytanie, co twoi rodzice robią w weekend?
-Pewnie gdzieś jadą, a co?- zapytałem podejrzliwie.
-Czyli chata wolna?
-Tak.
-Zdecydowanie powinniśmy omówić mój super plan- pociągnęła mnie na korytarz.


Wiktoria

Dzisiaj moje urodziny. Rodziców jak zwykle nie ma. W domu jestem ja, Ola i babcia, która ogląda telewizję. Nie no spoko, nie ma co. To moje najlepsze urodziny, każdy o takich marzy. . .Wyszłam z pokoju poszukać Lolci. Może ona dotrzyma mi towarzystwa. Weszłam do jej pokoju. Mała bawiła się lalkami.
-Miło mi cię poznać Barbie- mówiła.-Ohh Ken przyjemność po mojej stronie.
Nie mogę, zaczęłam się śmiać jak głupia. Młoda odwróciła się i uśmiechnęła do mnie.
-Dobrze, że wreszcie raczyłaś się pojawić- powiedziała wstając z podłogi.
Mało mi oczy z orbit nie wyszły. Ona zna takie słowa?! Wzięła mnie za rękę i pociągnęła.
-Gdzie idziemy?- zapytałam.
Nie odpowiedziała mi. Zeszłam za nią na dół. Czekała na nas babcia, Ola pobiegła do niej.
-Sto lat, sto lat!- zaczęły śpiewać.
Wyciągnęły babeczkę ze świeczką. Zdmuchnęłam ją, a moja siostra dała mi zrobioną przez siebie laurkę.
-Ojeju dziękuję- powiedziałam i przytuliłam je obie.
Podzieliłam ciastko na trzy części po czym je zjadłyśmy. Mniam. Siedziałam tak i oglądałam prezent, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Babcia poszła otworzyć.
-Dzień dobry!
-No dziewczęta wreszcie jesteście- odpowiedziała.
Wstałam i poszłam zobaczyć z te nowe koleżanki. Okazało się, że była to Karolina i Martyna.
-Tak wygląda nasza solenizantka?- spytała Karolina.
Popatrzyłam na swój strój. Przy nich wyglądałam jak łajza.
-Na górę, za chwilę coś ci znajdziemy i znowu będziesz księżniczką- powiedziała Martyna i wszystkie udałyśmy się do mojego pokoju. Zielińska od razu dopadła mojej szafy i zaczęła coś szykować. Karolina postawiła dwie torby na ziemi.
-Później zobaczysz co w nich jest- powiedziała widząc moje zdziwienie.
-Masz ubieraj się!- odezwała się Martyna podając mi gotowy zestaw.
Po paru minutach byłam już gotowa, więc zeszłyśmy na dół. Otworzyłam drzwi, lecz ktoś począgnął mnie do tyłu.
-Nie, nie, nie.
-Bo?!- zapytałam.
-Zamknij tą buźkę kochaniutka- zawołała do mnie babcia i puściła mi oczko.
Ona jest z nimi w zmowie? No pięknie. Założyły mi chustkę na oczy, twierdząc, że to dla mojego dobra. Prowadziły nie wiadomo gdzie. . .Po chwili spytałam:
-Daleko jeszcze?
-Może.
Masakra. Te moje kochane mendy wykończą mnie.
-Wiecie co?
-Co?- odpowiedziały mi obie.
-Wiecie co?
-Co?
-Wiecie co?
-No co?- warknęły.
-Kupcie se mózgi!- odpowiedziałam.
-Te Starska, ty se nie pozwalaj za wiele, bo możesz mieć bliskie spotkanie z płotem lub drzewem- mruknęła Martyna.
-Uważaj sobie i siedź cicho- zawtórowała jej Karolina.
Ehhh zero poczucia humoru. . . Jedno wielkie zero. Takie wielkie,że. . .
-Już jesteśmy.
-To może ściągniecie mi to z oczu?!- zaproponowałam.
-Hola, hola zastopuj tego rumaka. Czy powiedziałyśmy kiedy ci to ściągniemy?- zapytała Karolina.
Nic jej odpowiedziałam.
-No właśnie- dopowiedziała Martyna.



Martyna 

Wpadłyśmy do Wiktorii. To był idealny plan żeby wkręcić w to jej babcię. Ja szalona stylistka przygotowałam jej strój, bo to jej święto i musi błyszczeć. Wychodząc zasłoniłyśmy jej oczy chustką. Chodziłyśmy przez 5 minut po okolicy żeby nie wiedziała gdzie idziemy. Impreza była u Gabriela, więc trzeba było ją wkręcić. Tak jak ustaliliśmy wchodząc do domu panowała cisza i ciemność. Mateusz dał znak i odsłoniłyśmy jej oczy.
-Co jest?- zapytała zdziwiona.
-Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy, podczas zapalenia światła.
Wiktoria przestraszona krzyknęła. Zachwiała się i wywróciła- wprost na Dawida.
Rany, ale cisza. Wszyscy ich obserwują. Spadła na niego i niefortunnie lub fortunnie pocałowali się. O co to całe halo? Oni są tylko przyjaciółmi. . .Ona leżała sb na nim i wszystko super. Zaczęli nawet prowadzić rozmowę, nie byli zawstydzeni.
-Gdzie byłaś przez całe moje życie?- zapytał Dawid z bananem na twarzy.
-Chowałam się przed tobą- odpowiedziała mu i uśmiechnęła się tak jakby reklamowała pastę do zębów.
-Ohoho!- powiedziała Karolina- Będzie się działo.
Powędrowałam wzrokiem za nią i zobaczyłam Fabiana przedzierającego się przez tłum. Podszedł do nich i głośno odchrząknął. Wiktoria przyjmując jego rękę podniosła się z Dawida czerwona jak burak.
-Nie ma mnie chwilę, a już całujesz się z innymi. . .- zaczął Fabian.
-Przyzwyczajaj się stary!- krzyknęła Zuza.
A to suka. . .
-Właśnie Fabian, pogadaj z Gawrysiem on się już przyzwyczaił- powiedziałam głośno tak żeby wszyscy słyszeli. Zuza posłała mi mordercze spojrzenie.
-Ludzie bawimy się- krzyknęła Karolina odwracając uwagę innych.
Zaczęła grać muzyka, a ja i Eryk zniknęliśmy w tłumie tańczących.
-To będzie ciekawa noc- wymruczał.
-No mam taką nadzieję- powiedziałam i zaczęliśmy się całować.


*   *   *

Zgubiłam gdzieś Eryka. Wzięłam Wiktorię, bo leciał akurat fajny kawałek i zaczęłyśmy tańczyć.
-Super impreza. Dziękuję, dziękuję!- krzyknęła.
-No co ty nie powiesz. My tylko takie organizujemy- powiedziała Karolina, która tańczyła ze swoim Mateuszem.
Ich taniec przypominał japońskie porno. Całowanie, obmacywanie i tańczenie jednocześnie. Wow.
-Chcąc nie chcąc pomagała nam Sabina- walnęłam od niechcenia zobaczywszy ją w oddali.
O wilku mowa, zobaczyła nas i ruszyła w naszym kierunku.
-Ale nogi- zagwizdał Łukasz- Kupuję ten stół!
-Hahahahaha, bo mi płuca wyschną- warknęła do niego.
Miał racje, bo w tym stroju jej nogi wyglądały bosko, ale i tak jej nie lubię.
-A on jak zwykle chlanie, jaranie i imprezowanie- mruknęła Wiktoria.
Z tym się zgodzę. Mógłby znaleźć sobie lepsze zajęcie. Doszła do nas Sabinka. Nic dziwnego, że tyle jej to zeszło. Bo kto przyszedłby w expresowym tempie kręcąc tyłkiem. No właśnie. Nikt.
-I jak ci się podoba?- zapytała Wiktorii.
Ta za to popatrzyła na mnie zdezorientowana. Chyba nie wiedziała co ma powiedzieć, więc odezwałam się za nią:
-Super, super. Mówi, że jej się podoba.
-A ty co jej adwokatem zostałaś?- warknęła na mnie.
Super największy plastik warczy na mnie, a mi to lata koło dupy. Bardziej mnie interesuje- gdzie jest mój chłopak?
-Nie. . - odezwała się Wiktoria.
-Ehh ty to sobie lepiej pilnuj Fabianka- powiedziała i odeszła głupio się śmiejąc.
-Boże widzisz i nie grzmisz- walnęła szatynka.
-Widzę, ale plastik prądu nie przewodzi!- krzyknęła do nas Karolina.
Po chwili, ktoś porwał mi Wiktorię pod pretekstem tańca z solenizantką. Ja za to postanowiłam poszukać Eryka i łazienki. Jednak najpierw muszę znaleźć to drugie bo mam potrzebę. Z tego co pamiętam WC jest na piętrze. Ughhh idąc musiałam się przeciskać przez ludzi, którzy zamiast w pokoju obmacywali się na korytarzu. Moje marzenie. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi, jednak okazało się, że to pokój. Szczena mi opadła, na podłodze leżała jakaś para. Zero wstydu. Nawet mnie nie zauważyli, więc zamknęłam drzwi. Kurde włosy Eryka, ciuchy Eryka. Nieeee! Znowu otworzyłam i przyjrzałam się chłopakowi leżącemu na dziewczynie. Poprawka to mój chłopak leżał na tej lasce. Trzasnęłam drzwiami i w pośpiechu wybiegłam z tego domu. Nie dała bym rady zostać tam i udawać, że nic się nie stało. Mój chłopak, mój chłopak. Nawet myślenie o tym było ciężkie. Nie, nie, nie to się nie dzieje! To miał być pamiętny wieczór! Dla mnie z pewnością taki będzie. . .Ale z niego chuj, to chyba znaczyło, że już nie jesteśmy razem.


Gabriel

Impreza się rozkręca. Wszyscy tańczą. No właśnie co do tańczenia, to co w tej chwili odstawia Dawid z Wiktorią przechodzi ludzkie pojęcia. Muzykę mieli idealnie dobraną do dzisiejszego wydarzenia. Mam nadzieję, że dla nich to nic nie znaczyło. Usiadłem na kanapie i bacznie ich obserwowałem. Nie wiem co oni robili, ale wyglądało to jak nieudolna wersja tanga. Oooo zmiana. Teraz haczyki, czyżby przeszli na tańce ludowe? Nie jednak powrót. Zgadłem po tym przechyleniu, które wykonali. Nie mogę. Z uśmiechem na ustach wstałem i udałem się sprawdzić co dzieje się na górze. Przechodząc zobaczyłem Mateusza i Karolinie ci jak zwykle zajęci sobą. Ahh ta szczęśliwa miłość aż rzygać się che. Łukasz w kuchni siedzi z jakimiś panienkami popijając drinka.
-Rychło w czas- przy drzwiach do sypialni moich rodziców stała Sabina.
-Szybcy są- stwierdziłem- Ty ich pilnuj a ja idę po Wiktorię.
-Ok.
Zszedłem na dół i szukałem szukać szatynki.
-Pożyczam ją na chwilę- powiedziałem do Dawida.- Chodź musisz coś zobaczyć- pociągnąłem ją na górę.
Sabina uśmiechnęła się do nas i otworzyła drzwi.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknęła przy tym.
Wiktorii szczena opadła. Na łóżku leżeli Fabian i Zuza. Podniosłem bluzkę mojej dziewczyny z podłogi. Poprawka od teraz byłej dziewczyny.
-Chyba coś zgubiłaś skarbie- odezwałem się.
-Wiktoria. . .To nie tak jak myślisz- zaczął jąkać się Fabian.
-Tak, tak teraz mi powiedz, że po prostu ją reanimowałeś- powiedziała Wiktoria i wyszła.
-Wiktoria!- Fabian już chciał za nią pójść, ale zastawiłem mu drogę.- Zjeżdżaj palancie. Sabina wychodzimy- uśmiechnąłem się do Zuzy.- Miłej nocy skarbie. . .
Wyszliśmy Sabina gdzieś zniknęła. Może to i lepiej. Znalazłem Wiktorię na balkonie, patrzyła w niebo.
-Hej wszystko w porządku?- zapytałem.
-Taaa, a co z tobą?- oj martwiła się o mnie.
To takie słodkie, aż poczułem się winny.
-Przykro mi, że tak się stało. . .- zacząłem.
-A mi nie- odpowiedziała.
-Serio? Przecież ty i Fabian. . . no wiesz, między wami było. . .
-Powietrze- dokończyła- Sam to dzisiaj pokazał, a teraz chcesz zatańczyć? Leci fajny kawałek.
-Później. Muszę coś jeszcze załatwić.
-Ja z tobą zatańczę- Dawid znalazł się nagle koło nas.- Pamiętasz jeszcze nasz słynny taniec?
-No jasne, jak mogła bym zapomnieć, ale o który chodzi? Bo o ile mnie pamięć nie myli było ich sporo.
-Zatańczmy wszystkie po kolei- powiedział i pociągnął ją na parkiet.
Ja znowu poszedłem na górę. Zuza gadała o czymś z Sabiną, ale Fabiana już nie było. Udałem się do swojego pokoju. Gdy otworzyłem drzwi to ja byłem zszokowany. Na moim łóżku leżał sobie Eryk z jaką laską. Pewnie Martyna. Serio musieli sobie wybrać mój pokój? Lubię ich, ale no bez przesady. Zrezygnowany zszedłem na dół i odszukałem księżniczkę wzrokiem. O w mordę! Koło niej stał Fabian i jak się domyśliłem błagał ją o wybaczenie. Podszedłem do nich.
-Wiki no daj spokój- Fabian przepraszał.
-Wybacz, ale dla mnie jak ktoś się całuje z inną dziewczyną oznacza koniec związku- powiedziała obojętnie i poszła.
-Nagrabiłeś sobie misiu- powiedziałem i ułożyłem usta w całusek.- Skończy się mizianie na korytarzu.
Zmierzył mnie groźnym spojrzeniem, a ja poszedłem poszukać Wiktorii. Jeszcze z nią nie tańczyłem. Myślałem, że znajdę ją z Dawidem, ale okazało się, że razem z Karoliną tańczy na moim stole. Blondynka trzymała w ręce butelkę trunku i co jakiś czas podawała ją szatynce, która brała łyka. Raz jedna, raz druga. Zobaczyłem Mateusza stojącego koło stolika, więc podszedłem do niego.
-Stary, to się źle skończy- mruknął.
-Wiem, dlatego będziemy tu stać i je asekurować- odpowiedziałem i się uśmiechnąłem.
Bardzo podobała mi się wizja, że Wiktoria wpada w moje ramiona.




piątek, 4 października 2013

Rozdział 17.

Kolejny rozdział, który szczerze ciężko nam się pisał, ale ważne że jest. Na opinie o blogu i pytania polecamy zakładkę PYTANIA I UWAGI. Chciałyśmy tez dowiedzieć się kogo najbardziej lubicie z bohaterów dlatego została zrobiona ankieta, którą znajdziecie na laptopach i komputerach po prawej stronie. Na telefonach niestety nie, jednak zachęcamy do głosowania. Możecie zaznaczyć więcej niż jedną odpowiedź ;)

-Telenowelą oddaję w wasze ręce, miłego czytania. Ola ♥

-Pozdrawiam wszystkie koleżanki z klasy, które to czytają. Szczególnie Manię, Pacię i Ewelinkę na bieżąco zdające nam relację z naszego bloga xdd. Natalia ♥

Rozdział jest dla ludzi, którzy skomentowali poprzedni rozdział. Przynajmniej wiemy, że ktoś to czyta. Ten dedykujemy wam, superowego czytania i pozostawcie po sobie ślad *.*


Karolina

-Wstawaj!- krzyknął ktoś, tym samym budząc mnie.
-Kurwa co jest?!- zapytałam otwierając oczy.
Zobaczyłam Wiktorię stojącą przy moim łóżku. Ze zdziwienia otworzyła aż buzię.
-Nie, nie wierzę. . .
-Oj tak jestem zajebista, nie spóźniłam się i po ciebie przyszłam!
Wstałam i zaspana poczłapałam do łazienki mówiąc:
-Zajebistym to trzeba się urodzić. . .
-No wypisz, wymaluj ja!- krzyknęła za mną.
Po porannej toalecie wyszłam i ubrałam się w ciuchy leżące na łóżku. Pewnie Wiki mi je przygotowała. Zeszłam na dół. Moja przyjaciółka siedziała i piła herbatę.
-Co się tak odwaliłaś jak na Pierwszą Komunię?- zapytała.
-Cooo? Przecież ty mi to przygotowałaś- odparłam.
-Wiem tylko się z tobą droczę- mówiła.- 10pkt. za spostrzegawczość.
Zaczęła śmieć się i klaskać jak głupia.
-Idź klaskać do Rubika- odgryzłam się i sięgnęłam po kanapkę.


Wiktoria

Do szkoły i tak się spóźniłyśmy, bo musiałam opowiedzieć wszystko Karolinie. Oczywiście nie obeszło się bez szczegółów typu " jaka była jego mina". Gdy weszłyśmy do klasy nie było naszych koszykarzy. Normalnie nie było ani jednego z nich. Siadłam do ławki i nawet nie zdążyłam się rozpakować, bo do klasy wpadli chłopcy. Bez koszulek. Dosłownie wszyscy: Gabriel, Mateusz, Dawid, Łukasz i Eryk. No powiem, że było na co popatrzeć, ale ja głupia nie mogłam oderwać wzroku od Gawrysia, który z uśmiechem tłumaczył coś nauczycielce od biologii.
-Chłopcy proszę natychmiast się ubrać!- rozkazała.
-Proszę pani no bo to było tak, że- mówił do niej- nie chcieliśmy przegapić pani lekcji i od razu po treningu. . .
-Nieważne, proszę usiąść na swoich miejscach i nie rozwalać mi już lekcji!
I tu oprzytomniałam. Ten palant siedzi ze mną.
-Siemaneczko słoneczko- powiedział siadając w ławce już w pełni ubrany
Szkoda z bliska byłby lepszy widok. . .
-Chyba ty- szybko odpowiedziałam.
-Jak wolisz- powiedział uśmiechając się do mnie.
-Co tam, jak tam?- zapytał.
-Dobrze- mruknęłam.
Zaczęłam udawać, że nagle jakoś ciekawi mnie podręcznik. Nie mogę patrzeć w jego oczy, bo no po prostu nie mogę.
-Proszę podać przykład zwierząt rażących prądem- powiedziała pani.
-Pikachu!- krzyknął Łukasz.
Cała klasa ryknęła śmiechem. Ja i Gawryś prawie leżeliśmy pod ławką.
-Spokój! Spokój!- uspakajała nas biolożka- Maziarz, kim ty chcesz być w przyszłości?
-Owocem w jogobelli proszę pani- odpowiedział jej Łuki.
-To żeś teraz zajebał jak młody dzik w sosnę- powiedział Dawid.
-Kowalski co to za słownictwo?!- warknęła.
-Proszę zluzować rajstopy teraz każdy tak mówi- wtrącił się Eryk.
-Nie no po prostu szczyt bezczelności!- zła babka uderzyła w stół.
Z nimi to bilety na kabaret darmowe. Gabriel wstał z ziemi. O nie jeszcze jak on coś dopowie, to dopiero wojna się zacznie.
-Proszę się tak nie denerwować, bo w pani wieku to. . .
Przerwała mu.
-Milcz! Jeszcze jedno słowo i sprawdzian z fotosyntezy!
Momentalnie cała klasa umilkła. Każdy zajął się czymś innym, byle tylko jej nie denerwować.


Gabriel

-Mówiłem, że to zły pomysł- odezwał się Łukasz.
Przewróciłem tylko oczami. Gdy nasza wychowawczyni dowiedziała się o akcji z pierwszej lekcji zamknęła całą naszą piątkę w sali matematycznej. Zrobiła wykład, a teraz stwierdziła, że mamy tu przesiedzieć całą przerwę za karę. Jak dzieci w przedszkolu, niech nas jeszcze do kąta wyśle. Spojrzałem na Eryka, który nie przejmował się chłopakami siedzącymi z tyłu i grał na telefonie.
-Daj spokój byliśmy spóźnieni. . .- powiedział Mateusz.
-Ta i wcale i w ogóle nie chciałeś żeby. . .
-Nie nie chciałem- przerwał Łukaszowi Mati.
-Głupi nie jestem i wiem, że miałeś nadzieję, że Karolina padnie z wrażenia jak cię zobaczy, a Wiktoria jak zobaczy Gawrysia- na dźwięk swojego imienia odwróciłem się do tyłu patrzyłem groźnie na Łukasza, ale on sobie nic z tego nie robił i mówił dalej- Ale frajerzy żadna nie zemdlała, nawet nie było zwykłego "oh". Ani jedna, ani druga nie była zainteresowana!
Błąd pomyślałem. Widziałem, że Wiktoria była zainteresowana. Gapiła się dłużej niż minutę, więc. . . Poza tym widziała mnie już w bokserkach. Może przemyśli swój błąd i zostawi Fabiana. Może?
-Sabinka też nie padła na twój widok Łuki- powiedział Dawid.
Roześmiałem się, a Łukasz posłał nam spojrzenie mówiące "zabiję". Nagle ktoś przekręcił zamek w drzwiach i je otworzył. Miałem nadzieję na kogoś ciekawszego, ale była to nasz wychowawczyni.
-Dzwonek za chwilę, wychodźcie- powiedziała.
Wyszliśmy z sali.
-Ej czemu nikt mi o tym nie powiedział?- zapytał Łukasz wskazując na Fabiana i Wiktorię.
Stali na przeciw siebie i raczej nie rozmawiali o pogodzie. Chyba, że telepatycznie. . .
-Nie pytałeś- powiedziałem po prostu.
Starałem się zachować obojętną minę, ale w środku mnie rozsadzało.
-Gapisz się na nią jak łysy na grzebień- stwierdził Maziarz.
Było już po dzwonku, więc poszliśmy do klasy. Nauczycielka nawet nie zwróciła na nas uwagi, więc zajęliśmy zwoje miejsca. Chwilę później pojawiła się Wiktoria.
-To moje miejsce- powiedziała,
Tak mam poczucie humoru siedmiolatka ble,ble,ble. Tak usiadłem na jej krześle i tak miałem zamiar się z nią o nie kłócić.
-Obiło ci się kiedyś o uszy takie przysłowie " Kto późno przychodzi ten sam sobie szkodzi"? księżniczko.
-To się przesuń żebym mogła przejść- wysyczała.
Posłałem jej swój zniewalający uśmiech.
-Magiczne słowo?- zapytałem słodkim głosem.
Szatynka posłała mi mordercze spojrzenie.
-Rusz dupę.
-Oj nie, nie, nie to słowo zaczyna się na "p", a kończy na "e".
Wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.
-No czekam- ponagliłem ją.
-Pierdole to- powiedziała do bardziej do siebie niż mnie.
Zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć ona usiadła mi na kolanach.
-Wiedziałem, że cię do mnie ciągnie, ale że aż tak- posła mi zdziwione spojrzenie.- To co teraz będziemy musieli ukrywać nasze uczucie przed światem, a szczególnie Fabianem?- zapytałem.
-Jak ci się nie podoba. . .
-Nie podoba? Dziewczyno zrobimy swoje będzie nas troje- powiedziałem nachylając się w jej stronę.
-Taa weź mnie pod koc na jedną noc- powiedziała.
-Masz to jak w banku.
-Wiktoria Starska, gdzie ty jesteś?! Na romanse będziecie mieli czas po lekcjach!
Szatynka zerwała się na równe nogi.
-Ja przepraszam- zaczerwieniła się.
Przesunąłem się by mogła usiąść.
-Nienawidzę cię- syknęła i zajęła miejsce na krześle obok mnie.
Rozejrzałem się po klasie zdając sobie sprawę, że wszyscy na nas patrzą. Dawid mnie zabije pomyślałem napotykając jego wzrok.


*   *   *

Po lekcji wyszedłem równo z Dawidem.
-Wiesz kocham cię za wszystko tak po prostu i w ogóle, ale stary w co ty grasz?!- zapytał.
Ohohoho zaczyna się. . . 
-Randkę w ciemno- odpowiadając uśmiechnąłem się- Chcesz się ze mną umówić?
Patrzył na mnie poważnie.
-Czy Zuza to kolejna zabawka?- zapytał.
Zobaczyłem ją. Stała z koleżankami o czymś rozmawiały. Pomachałem jej i odpowiedziałem:
-Biorę to co dają, poza tym sama się do mnie pchała. . .
-Dobra bekam na to, ale nie pozwolę żebyś Wiktorią też się bawił.
-Bawił? Stary umieram z miłości do niej. Czekaj poprawka z miłości do ciebie. Gdy cię nie widzę nie wzdycham nie płaczę.
-Gawryś?- zapytał zdziwiony.
-Właśnie wyznałem ci miłość, nie podoba ci się moje wyznanie?
-Nie no spoko, ale to będzie nie odwzajemniona miłość.
Udałem, że się przewracam.
-Dawid, złamałeś mi serce. . .Oh jak ja będę żyć z tą wiedzą. . .
-A tak na serio to co z Zuzą?
-Boże nie zaczynaj- westchnąłem znudzony.- Zuza i ja chodzimy tylko dla szpanu.
Weszliśmy do stołówki i udaliśmy się w stronę stolika gdzie siedziała cała reszta.
-Powtarzam nie baw się Wiktorią- zatrzymał mnie Dawid.
-Jeśli ktoś się kimś bawi to chyba ona swoim Fabiankiem.
-Jesteś zazdrosny?
-Chyba cię po. . .
-Wiedziałem!- krzyknął i wciąż się śmiejąc podszedł do naszego stolika.
-Ty!- krzyknąłem za nim.
Siedział już, odwrócił się, a ja wskazałem na niego palcem.
-Palec pedała na mnie nie działa- powiedział, a Wiktoria zaczęła się śmiać.
-Nie jestem pedałem bo z tobą nie spałem- odpowiedziałem z wyrzutem.
-Spałeś, nie spałeś pedałem zostałeś- odezwał się Eryk.
-Kurde, Kocham cię- Martyna mówiąc to posłała mu buziaka.
Usiadłem przy stoliku. Po chwili obok nas przeszła Sabina. Wszyscy nagle ucichli. Chyba nikt jej nie lubi, a to pech. . . 
-Nie kręć tak tym tyłkiem, bo ci z zawiasów wypadnie- oczywiście Łukasz nie obszedłby się bez komentarza.
Nasz diva stanęła i odwróciła się w naszą stronę.
-Niby miasto, a świnie luzem chodzą- pisknęła, zarzuciła włosami i poszła do swoich przyjaciółeczek.
-Stary pchasz się do gipsu- powiedział mu Mateusz.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
-Sabinka cię pobije, rany cóż za zaszczyt- powiedział Dawid i poruszył brwiami.
-Taa suche gacie na dnie morza, ona bałaby się o swoje paznokcie.- skomentowała księżniczka.
-Przecież ona dzisiaj wygląda jak przez okno- powiedziała Karolina.
-Dobra mniejsza o to, co macie dzisiaj w planach?- zapytała Martyna.
-Trening i może potem skatepark, co wy na to?- spytał Eryk.
-Idioto nie mówiłam do ciebie tylko dziewczyn!- warknęła na niego.
-Znowu się zaczyna?- zapytałem znużony.
-Bez komentarza.- odparł Eryk.
-Ja w sumie nic- powiedziała Karolina i puściła oczko do Mateusza.
Wszyscy zaczęli się umawiać wieczorem na skateparku. Nawet ja na to się zgodziłem. Tylko Wiktoria nic nie mówiła. 
-Hej ludzie zapomnieliście o kimś- powiedziałem.
Wszyscy spojrzeli na Wiktorię, która przez zsunęła się po krześle. Czyżby nie lubiła być pod presją?
-Halo skarbie żyjesz?- zapytałem kpiąco.
-No bo ja dzisiaj jestem zajęta, ale dojdę do was.
Zajęta czy zajęta z Fabiankiem? Rany jak ona może z nim być. Przecież on jest mistrzem gminy w oraniu pola. Najważniejsze jednak, że przyjdzie. 


Wiktoria

Już po szkole. W planach na wieczór mam bieganie i skatepark. Nie mogłam im powiedzieć, że obiecałam sobie być twardą i biegać wieczorkiem. Wstałam z łóżka, ubrałam się, wzięłam telefon, słuchawki i zaszłam na dół. O co ja widzę? Mama wróciła wcześniej z pracy. Siedziała z Olą i pomagała jej odrabiać lekcje. 
-Idę biegać i na skatepark- powiedziałam.
-Tak późno?! Dziecko jeszcze coś ci się stanie, wezmą cię w krzaki. . .
-Bez przesady nikt mnie nie zgwałci.
-Tak mówią wszystkie ofiary- powiedziała.
Rany niech da sobie dupie siana.
-Dobra Gabriel mnie odprowadzi.
-O masz rację z niego jest dobry chłopak, muszę pochwalić go jego mamie. 
-Tak, tak- odpowiedziałam i wyszłam. 
-Będzie ci zimno!- krzyknęła za mną, ale udałam, że nie słyszałam.
Nie ma to jak wrobić Gawrysia w odprowadzanie, ale tak czy siak by mnie odprowadził bo mieszkamy na przeciwko. Przystojny sąsiad z naprzeciwka. Zaczęłam swój bieg. Jednak w głowie nadal siedział mi Gabriel. Cwaniak wziął sobie krzesło i nie zamierzał wyjść z mojej głowy, dlatego włożyłam słuchawki i w drogę. . .