N&O
Martyna

* * *
Wychodzą w piżamie, że prysznic był tym czego było mi potrzeba. Normalnie jak nowo narodzona. Stanęłam jak wryta. Przede mną, w moim pokoju stał Eryk z miną pobitego psa. Staliśmy i patrzyliśmy na siebie, lecz po chwili przerwał ciszę:
-Klaudia nie chciała mnie wpuścić, dlatego wszedłem przez okno- uśmiechnął się smutnie.
I dobrze, że smutnie. Spróbowałby tylko inaczej. Wylałam przez niego tyle łez. . .
-Lubię cię- dalej kocham, poprawiłam się w myślach.- Dlatego dam ci wybór: wypierdalaj drzwiami, albo oknem.
Popatrzył na mnie zdziwiony. Nie ma tak dobrze. Co on sobie myśli?! Ja zdrady nie umiem wybaczyć.
-Martyna, ale posłuchaj! To nie tak jak myślisz. Tylko ty jesteś dla mnie najważniejsza!- tłumaczył.
-Dalej, śmiało, bo wiesz ja z przyjemnością słucham kłamstw gdy znam prawdę!- warknęłam- Taka byłam dla ciebie ważna, że przeleciałeś pierwszą lepszą laskę na przyjęciu!
Przerwałam, bo poczułam łzy spływające po policzkach. Super jeszcze tego brakowało.
-Ty płaczesz?- zapytał zmartwiony.
-Nie kurwa fontannę udaję!- krzyknęłam.
Mam nadzieję, że cioci nie ma w domu, bo za takie słownictwo. . .
-Jesteś moim wszystkim- próbował drugi raz tłumaczyć.
Eryku Wanacie możesz tylko pomarzyć, nie ze mną takie gierki.
-Ty jesteś głupi czy głupi?!- zapytałam- Jeżeli myślisz, że mam ochotę tego słuchać to grubo się mylisz! Dla mnie jesteś skończony.
Otarłam łzy spływające po policzkach. Zerknęłam na Eryka, który wyglądał jakby oberwał batem.
-I będzie tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali? Chcesz zapomnieć o tym co nas łączy?
-Co nas łączyło. Sam o to doskonale zadbałeś. . .
-Przecież wtedy perfekcyjnie się zniszczymy- powiedział.
Wiedziałam, że ma racje. Wiemy o sobie wszystko. Znamy się jak własną kieszeń, ale na pewno nie przyznam mu racji. Po moim trupie. Postanowiłam nic nie odpowiadać.
-Skoro nie mogę mieć ciebie, to może postaramy się być przyjaciółmi- powiedział smutnie.
-Serio Eryk? Serio? Zostańmy przyjaciółmi? Wiesz o co prosisz?
Kiwnął głową.
-Mi się jednak wydaje, że nie wiesz. Twoja prośba brzmi jak "twój kot zdechł, ale możesz go zatrzymać"- powiedziałam z wyrzutem.
Nic nie odpowiedział. Podszedł do okna.
-Powmawiajmy sobie, że nam nie zależy. Będzie zabawnie.- mruknął i wyskoczył.
Nie pofatygowałam się nawet żeby zamknąć okno tylko wybuchłam płaczem i padłam na łóżko. Usłyszałam grzmot i krople deszczu odbijające się na parapecie. Chyba polubię deszcz, bo tylko w nim nie widać moich łez.
Wiktoria
Ze snu wybudził mnie jakiś dźwięk i jedyne co powstrzymało mnie od rozwalenia budzika, to fakt iż jest to mój telefon. Wygrzebałam się z łóżka. Szybka poranna toaleta i ubrałam się i umalowałam po czym zeszłam na dół zjeść śniadanie. Zaskoczeniem było, że śniadanie leżało już na stole. Cóż trzeba skorzystać lub brać co dają? Zjadłam, złapałam torbę i szykowałam się do wyjścia. Będą gotowa wyszłam i zobaczyłam Karolinę.
-Dzień dobry- powiedziała.
-Chcesz gumę?- zapytałam wyciągając paczkę.
-W liskach?
-Nie w gałęziach- odparłam na co obie wybuchłyśmy śmiechem.
Droga do szkoły zleciała szybko, a wchodząc do środka ujrzałyśmy Martynę.
-Jak się czujesz?- zapytała Karolina.
-To znaczy?- odparła Martyna.

Upsss chyba trochę przegięłam, bo blondi zjadała mnie wzrokiem, a Martyna była dziwnie milcząca.
-Fajnie, że jesteś ładna, ale mogła byś czasem powiedzieć coś mądrego- wycedziła Karolina przez zęby.
Martyna za to uparcie milczała.
-Masz rację- przytaknęłam.- Przepraszam. Swoich się nie rani tylko pomaga. . .
Martyna na te słowa uśmiechnęła się do mnie, chociaż wiedziałam, że był to wymuszany uśmiech, ale po tym co przeszła trudno się dziwić. . .
-No cóż od kilku dni jestem singlem. Samowystarczającą, inteligentną, niezależną, genialną i ekscytującą laską- odpowiedziała na co wybuchłyśmy śmiechem.
Dzwonek przerwał nam rozmowę i trzeba było się zmywać do klas. Stanęłyśmy z Karoliną przed salą jak zwykle spóźnione. Przyjaciółka kiwnęła głową i weszłyśmy.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Przepraszamy za spóźnienie- dopowiedziała Karolina.
-Powód waszego spóźnienia?- zapytała nauczycielka.
-Spóźniłyśmy się na lekcję, bo, bo. . - dukałam szukając odpowiedniego powodu.
-Bo na naukę nie jest nigdy za późno- dodała Karolina.
Cała klasa wybuchła śmiechem. Super już po nas. Nauczycielka zmierzyła nas wzrokiem i kazała usiąść do ławek. Pośpiesznie spełniłyśmy rozkaz.
Gabriel
-Powiedziałeś, że to Marcin podpuściła na ciebie tą głupią pindę?- zapytałem Eryka zaraz po lekcji.
-Powiedziałem, że na niej zależy. . .- zaczął.
Popatrzyłem na niego jak na skończonego idiotę, którym z resztą był.
-Stary, my tu nie gadamy o królewnie śnieżce tylko o Martynie, masz szczęście, że po tym wszystkim, za takie słowa nie wybiła ci zębów- powiedziałem.
Eryk był w okropnym stanie. Ostatni raz tak się zachowywał. . .nawet nie pamiętam kiedy. Miedzy nim, a Martyną nie było sielanki, ale byli po prostu dla siebie stworzeni. Tak mi się przynajmniej wydawało. Teraz wątpiłem żeby do siebie wrócili. Ona nie chciała go słuchać, a on nie miał pojęcia jak jej to wytłumaczyć. Prawda była taka, że był na imprezie pijany w cztery dupy. Poszedł do mojego pokoju w którym zastał dziewczynę cholernie podobną do Martyny. Ba, laska sama powiedziała, że nią jest. Szkoda gadać. . .
-Jak go tylko zobaczę to mu. . .
-Nie- zaprotestował- Znowu będziesz mieć kłopoty. . . Pamiętaj co powiedział ci dyrektor, jeszcze jedna taka akcja, a wylatujesz z drużyny, ale to w najlepszym wypadku.
- On pcha się do gipsu i aż się prosi żeby dać mu w pysk- stwierdziłem.
Musiałem przekonać chłopaków. Marcin zapracował sobie na to. Wykorzystał Eryka i napuścił na niego jakąś pizdę. Nie żeby coś, bo Eryk też zasłużył żeby mu przyjebać. Biedna Martyna. Eryk poszedł na stołówkę, a ja stwierdziłem, że nie chce mi się tam iść. Poszedłem na zewnątrz i zobaczyłem Martynę. Siedziała sama na jednej z ławek ustawionych wokół boiska.
-Cześć mała- przywitałem się z nią.
-Cześć- odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
Wciąż gapiła się na boisko pustym wzrokiem. Siadłem koło niej.
-Jak się czujesz?- zapytałem.
Uśmiechnęła się i w końcu na mnie spojrzała.
-Jeśli ktoś jeszcze raz mnie o to spyta to chyba zwariuję!
-A więc jak się czujesz?- powtórzyłem.
Przewróciła tylko oczami.
-Świetnie wspaniale, pierdu, pierdu- machnęła tylko ręką.
-Sarkazm? O widzę, że wracasz do zdrowia- stwierdziłem.
-Gawryś dlaczego nagle postanowiłeś być miły? Czyżby to była miłość?
-Taa chyba do Sabinki- westchnąłem- Hej mała wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. No dalej po obgadujmy sobie Eryka. Jaka z niego zdradziecka świnia. . .
-Nie chcę o nim gadać- odparła zrezygnowana.
-Jak chcesz. To co pomalujemy sobie paznokcie i wyprostujemy włosy?- zapytałem z udawanym entuzjazmem.
Martyna wybuchnęła śmiechem.
-Jesteś powalony.
-Wolę określenie " człowiek z wyobraźnią".
-Gawryś nie ważne co powiesz ja do niego nie wrócę. Nie wybaczę mu, więc przestań tracić czas i idź zarywać do Wiktorii. . .
-Jasne bo ona chce ze mną gadać- powiedziałem bez zastanowienia.- Co oczywiście jest mi całkowicie obojętne. . .
-Tak, tak jest ci to całkowicie obojętne.
-Masz wątpliwości?- zapytałem udając wkurzonego.
Uśmiechnęła się tylko. Znowu. Już połowa sukcesu.
-Co u niej?- zapytałem.-No wiesz Fabian też ją. . .
-Aha. Nie przejęła się tym zbytnio. Nie mów jej, że ci powiedziałam, ale martwiła się o ciebie. Ty i Zuza też byliście parą. . .
-Byliśmy. Uwielbiam ten czas przeszły.- podniosłem się i podałem jej rękę- No wstawaj jest trochę za zimno żeby tu siedzieć. Jeśli chcesz umrzeć z rozpaczy to zamarźnięcie nie jest zbyt dobrym pomysłem.
-Więc co proponujesz?
-Czy ja wiem. Pogadaj z jakąś laską Łukasza on zawsze miał szczęście do psychopatek- mrugnąłem do niej.
Mało kto wiedział, że Łukasz i Martyna spotykali się kiedyś, jeszcze zanim chodziła z Erykiem.
-Ty zawsze miałeś szczęście i Wiktoria nie jest wyjątkiem- mówiąc to uśmiechnęła się szeroko i wstała.
-Zostaw w spokoju Wiktorię. Już ci mówiłem, że moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
Śmiejąc weszliśmy do szkoły.
* * *
-To zły pomysł! A wy jesteście pojebani!- krzyczał Eryk. Razem z Łukaszem, Mateuszem i Dawidem zaciągnęliśmy go pod dom Martyny. Musieli sobie wszystko wyjaśnić i to jak najszybciej.
-To świetny pomysł- zaprotestowałem- Lepszy niż to co zaproponował Łukasz. Chyba, że wolisz być przywiązany do krzesła i zamykany w piwnicy?
-Mówiłem. Wy jesteście chorzy!- powiedział Eryk.- Ale to i tak nic nie zmieni. Ona nie chce mnie widzieć.
-Mam opaskę na oczy i linę- wtrącił Łukasz.- Damy radę.
-Dobra to on jest chory- westchnął Eryk.
-Koniec gadki, Dawid zadzwoń- rozkazałem.
Po chwili w drzwiach stanęła śliczna dziewczyna. Obrzuciła Eryka zirytowanym spojrzeniem.
-Czego znowu chcesz?- zapytała.
Od razu z Łukaszem uśmiechnęliśmy się.
-Spokojnie- powiedział Mateusz.
-Musimy porozmawiać z Martyną to bardzo ważne- przejście z trybo dureń na podrywacz zajęło mi sekundę.
-Nie on z nią na pewno nie będzie gadał- powiedziała i wskazała na Eryka.
-Widzicie- powiedział z rozpaczą.
Chciał już zawrócić, ale go zatrzymałem.
-Nigdzie nie idziesz.- zwróciłem się do dziewczyny.- Posłuchaj oni muszą ze sobą porozmawiać pogadać.
Była trochę podobna do Martyny.
-Zmuś mnie żebym was wpuściła- syknęła.
Zadziorna. Uśmiechnąłem się i podszedłem do drzwi. Stanąłem bliżej niej.
-Może zmuszę, a może. . .
-Gawryś nawet nie próbuj podrywać kuzynki mojej dziewczyny!- wydarł się na mnie Eryk.
-Twojej byłej dziewczyny- poprawiła go i spróbowała zamknąć nam drzwi przed nosem.
-Zaczekaj!- zatrzymałem ją.
Łukasz przewrócił oczami.
-Daj jej ten swój cholerny numer i spadamy- powiedział.
-Nie mam zamiaru dawać jej numeru. Chyba, że chcesz- mrugnąłem do niej. Przewróciła oczami, ale nie zamknęła drzwi.- Daj mu 5 minut. Tylko 5, a później możesz go wyrzucić na zbity pysk. Proszę. . .
-Tylko 5 minut- przytaknęła i wpuściła nas do domu.
-Dzięki Klaudia- powiedział Eryk i pobiegł na górę pewnie do pokoju Martyny.
-Klaudia, hmm?- zwróciłem się do niej.
-Coś ci nie pasuje?- zapytała groźnie.
-Nie, nie- szybko zaprotestowałem.
-To dobrze- uśmiechnęła się. Była bardzo ładna.- A ty jak masz na imię?
Ja no cóż. . .-znów, nie wiedziałem co powiedzieć.
Nienawidziłem swojego imienia. Zazwyczaj mówiłem po prostu "Gawryś" i to większości wystarczało, ale teraz nie miałem szans. . .
-Na tego frajera możesz mówić Gabriel- powiedział Mati- Jak ten archanioł, choć daleko mu do niego.
Dawid tłumił śmiech kaszlem, ale Łukasz nie zawracał sobie tym głowy. Nienawidziłem tego. . .
-Mogło być gorzej- stwierdziła Klaudia.
-Racja- Łukasz wciąż się śmiał- mógł mieć na imię Alojzy, albo Ezechiel.
Łukasz
Gabriel cały czas flirtował z klonem Martyny. Nudy! Na górze nagle wybuchł hałas. Eryk i Martyna krzyczeli na cały dom, wiec poszedłem sprawdzić co się dzieje. Eryk stał i walił w drzwi.
-Martyna wpuść mnie!
-Nie ma takiej opcji!- odkrzyknęła.
-I tak wejdę, mam dobre środki i metody. . .- groził.
-Środki i metody pfff jakby łom miał w sobie coś magicznego- prychnąłem i zeszedłem na dół. Wszedłem z domu. Dziwne, że Eryk nie pomyślał o tym, że do pokoju Martyny jest jeszcze jedna droga: przez okno. Szybko się wspiąłem i już byłem w pokoju. Brunetka stała przy drzwiach.
-Wypierdalaj z mojego domu! Ale już!- krzyczała do Eryka.
-Nie tak ostro- powiedziałem.
Odwróciła się i krzyknęła z przerażeniem.
-Ej aż taki brzydki nie jestem żeby krzyczeć na mój widok- powiedziałem z wyrzutem i podszedłem do drzwi.
Była tak zszokowana, że nic nie powiedziała, gdy otworzyłem drzwi i wpuściłem Eryka. Boże ale z niego ułom żeby stracić taką dziewczynę. . .Śmianie, bo pamiętam jak ja się z nią spotykałem, ale to było dawno, dawno temu. Stare dzieje. Martyna szybko chwyciła telefon, ale nie widziałem co robiła, bo skupiłem się na Eryku.
-No co?- zapytałem, bo dziwnie się na mnie patrzył.
-Nic, nic- mówił- A teraz wybacz, ale chciałbym porozmawiać z Martyną.
-Ale może Martyna nie chce gadać z tobą?!- warknęła do niego.
-Spokojnie, spokojnie- powiedziałem.
-My nie mamy o czym rozmawiać! Ja z nim nie gadam! Dotarło?- krzyczała.
-Nie. Porozmawiacie, wyjaśnicie sobie wszystko, a ja poczekam za drzwiami.
Wiktoria
Byłyśmy właśnie z Karoliną w trakcie biegu. Po chwili dostałam sms'a, więc wyciągnęłam telefon:
Łukasz
Gabriel cały czas flirtował z klonem Martyny. Nudy! Na górze nagle wybuchł hałas. Eryk i Martyna krzyczeli na cały dom, wiec poszedłem sprawdzić co się dzieje. Eryk stał i walił w drzwi.
-Martyna wpuść mnie!
-Nie ma takiej opcji!- odkrzyknęła.
-I tak wejdę, mam dobre środki i metody. . .- groził.
-Środki i metody pfff jakby łom miał w sobie coś magicznego- prychnąłem i zeszedłem na dół. Wszedłem z domu. Dziwne, że Eryk nie pomyślał o tym, że do pokoju Martyny jest jeszcze jedna droga: przez okno. Szybko się wspiąłem i już byłem w pokoju. Brunetka stała przy drzwiach.
-Wypierdalaj z mojego domu! Ale już!- krzyczała do Eryka.
-Nie tak ostro- powiedziałem.
Odwróciła się i krzyknęła z przerażeniem.
-Ej aż taki brzydki nie jestem żeby krzyczeć na mój widok- powiedziałem z wyrzutem i podszedłem do drzwi.
Była tak zszokowana, że nic nie powiedziała, gdy otworzyłem drzwi i wpuściłem Eryka. Boże ale z niego ułom żeby stracić taką dziewczynę. . .Śmianie, bo pamiętam jak ja się z nią spotykałem, ale to było dawno, dawno temu. Stare dzieje. Martyna szybko chwyciła telefon, ale nie widziałem co robiła, bo skupiłem się na Eryku.
-No co?- zapytałem, bo dziwnie się na mnie patrzył.
-Nic, nic- mówił- A teraz wybacz, ale chciałbym porozmawiać z Martyną.
-Ale może Martyna nie chce gadać z tobą?!- warknęła do niego.
-Spokojnie, spokojnie- powiedziałem.
-My nie mamy o czym rozmawiać! Ja z nim nie gadam! Dotarło?- krzyczała.
-Nie. Porozmawiacie, wyjaśnicie sobie wszystko, a ja poczekam za drzwiami.
Wiktoria
Byłyśmy właśnie z Karoliną w trakcie biegu. Po chwili dostałam sms'a, więc wyciągnęłam telefon:
Od: Martynka <3
Pomocy!!!
Okazało się, że blondi dostała takiego samego, więc obrałyśmy nowy kurs- dom Martyny. Nie zapukałam tylko od razu weszłam. Jakoś nie miałam ochoty na wykłócanie się z tą, no jak jej tam było? A z resztą nie ważne. . .
-Dobry!- krzyknęłam wchodząc.
Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam połowę naszej klasy. Jasne czemu nie? Załóżmy sobie tutaj taki potajemny klub spotkań. Będzie zabawnie.
-Czy ty masz jakąś kulturę osobistą? Wiesz w ogóle co to znaczy? Bo wchodząc do czyjegoś domu wypadało by zapukać- warknęła kuzynka Martyny.
Jasne czym było by wejście do Martyny bez standardowego przywitania ze strony kuzynki?
-Kasiu, ale po co te nerwy? Po prostu nie miałam ochoty na kolejne wspaniałe przywitanie z twojej strony.
-Eee nas też tak miło przywitała- wtrącił Mateusz tulący Karolinę.
Boże a ci znowu swoje. Ahh ta szczęśliwa miłość. Rzygam tęczą.
-Klaudia- warknęła
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Powiedziała ci, że ma na imię Klaudia. Co jak co, ale po tobie nie spodziewałbym się, że jesteś głucha, ale jak widać- powiedział Gabriel - Nie przejmuj się- uśmiechnął się do Klaudii.
Momentalnie zacisnęłam ręce w pięści. Czy ja o czymś nie wiem!? W ogóle od kiedy oni się znają?! Usiadłam koło Dawida i udawałam, że wcale nie interesuje mnie o czym gada Gawryś z Kasią? A może Klaudią? Ale czego mogłam się spodziewać po chłopaku z mianem podrywacza? No właśnie tego czego jestem teraz świadkiem.
-Co u ciebie słychać?- zapytał Dawid.
-A no wiesz muzykę, telewizor, czasem też radio- odpowiedziałam automatycznie.
Karolina, Dawid i Mateusz zachodzili się ze śmiechu. No, ale trudno się im dziwić, bo wszystko co mówił przyjaciel wypuszczałam drugim uchem.
-Co się stało?- zapytał Gabriel.
Ha! Teraz to on był niewtajemniczony.
-Eee nic tylko hahahaha twoja księżniczka puściła suchara jak stąd na Grenlandię- odpowiedział mu Mateusz.
-Ona nie jest moja- powiedział Gabriel z błyskiem w oku.
Aha dobra. Spoko. Już wiem o co mu chodzi! Oj chamsko, chamsko Kwiatkowski.
Łukasz
-Nie obydwaj się wynoście! Ale to już!- krzyknęła Martyna.
Złapała za lampkę z biurka i rzuciła nią w naszą stronę. Uchyliliśmy się w ostatniej chwili.
-Wynocha! Przeliterować!?- wrzeszczała jak opętana.
-Nie musimy pogadać!- odkrzyknął Eryk.
Wypierdalaj i to już! Nie ma cię, nie ma!
Tym razem zaczęła rzucać książkami. Trzeba przyznać, że ma cela, bo jedną dostałem w głowę.
-Cholera! Martyna opanuj się!- wrzasnąłem wkurzony.
-Masz wyjść. . . Nie oboje macie!
-Posłuchaj musimy pogadać- próbował Eryk.
-Nie ja nic nie muszę, ewentualnie mogę! Poza tym wszystko jest już jasne. . .Przespałeś się z kimś i tyle. . .
-Nie!- zaprzeczył Eryk.
Gówno prawda, bo mówiła prawdę, ale . . .
-Z nami koniec. Koniec kropka i wynocha!- mówiąc rzuciła wazonem, który rozbił się o ścianę.
Wiktoria
Dobra, dobra teraz moja kolej na suchara- powiedział Dawid- Jak się czuje ogórek w śmietanie?
-Nie wiem- odparła Karolina.
-Mizernie!
Hahahahahah pozdro z podłogi. Nie mogę z nim.
-Następny- zaczął- Jak się nazywa bilet do ubikacji?
Mateusz wzruszył ramionami.
-Kupon!
-Haha- zaśmiał się Gabriel sztucznie.
Mam nadzieję, że ten śmiech to był do jego nowej laski. . .Nagle usłyszeliśmy trzask i jakieś krzyki.
-Idziemy do Martyny- zakomędowałam i pociągnęłam Karolinę na górę. O dziwo zapatrzony w swoją Kasię lub Asię, Gabriel ruszył dupę i poszedł za nami.
-Ej my tez idziemy- powiedział Mateusz.
-Martyna pobije Eryka. Nie mogę tego przegapić- stwierdził Dawid.
I tak o to wszyscy pobiegliśmy na górę.
Łukasz
-Co tu się dzieje?!- zapytała Wiktoria stojąca w drzwiach.
Przejechała wzrokiem po całym pokoju zdziwiona.
-Nic. Ci mili panowie właśnie wychodzili- powiedziała Martyna i odwróciła się do nas plecami.
-Mart. . .- Eryk próbował coś próbował coś powiedzieć, ale ona zatkała uszy i pokręciła głową.
Wyszliśmy. . .
-Czy ty masz jakąś kulturę osobistą? Wiesz w ogóle co to znaczy? Bo wchodząc do czyjegoś domu wypadało by zapukać- warknęła kuzynka Martyny.
Jasne czym było by wejście do Martyny bez standardowego przywitania ze strony kuzynki?
-Kasiu, ale po co te nerwy? Po prostu nie miałam ochoty na kolejne wspaniałe przywitanie z twojej strony.
-Eee nas też tak miło przywitała- wtrącił Mateusz tulący Karolinę.
Boże a ci znowu swoje. Ahh ta szczęśliwa miłość. Rzygam tęczą.
-Klaudia- warknęła
-Co?- zapytałam zdezorientowana.
-Powiedziała ci, że ma na imię Klaudia. Co jak co, ale po tobie nie spodziewałbym się, że jesteś głucha, ale jak widać- powiedział Gabriel - Nie przejmuj się- uśmiechnął się do Klaudii.
Momentalnie zacisnęłam ręce w pięści. Czy ja o czymś nie wiem!? W ogóle od kiedy oni się znają?! Usiadłam koło Dawida i udawałam, że wcale nie interesuje mnie o czym gada Gawryś z Kasią? A może Klaudią? Ale czego mogłam się spodziewać po chłopaku z mianem podrywacza? No właśnie tego czego jestem teraz świadkiem.
-Co u ciebie słychać?- zapytał Dawid.
-A no wiesz muzykę, telewizor, czasem też radio- odpowiedziałam automatycznie.
Karolina, Dawid i Mateusz zachodzili się ze śmiechu. No, ale trudno się im dziwić, bo wszystko co mówił przyjaciel wypuszczałam drugim uchem.
-Co się stało?- zapytał Gabriel.
Ha! Teraz to on był niewtajemniczony.
-Eee nic tylko hahahaha twoja księżniczka puściła suchara jak stąd na Grenlandię- odpowiedział mu Mateusz.
-Ona nie jest moja- powiedział Gabriel z błyskiem w oku.
Aha dobra. Spoko. Już wiem o co mu chodzi! Oj chamsko, chamsko Kwiatkowski.
Łukasz
-Nie obydwaj się wynoście! Ale to już!- krzyknęła Martyna.
Złapała za lampkę z biurka i rzuciła nią w naszą stronę. Uchyliliśmy się w ostatniej chwili.
-Wynocha! Przeliterować!?- wrzeszczała jak opętana.

Wypierdalaj i to już! Nie ma cię, nie ma!
Tym razem zaczęła rzucać książkami. Trzeba przyznać, że ma cela, bo jedną dostałem w głowę.
-Cholera! Martyna opanuj się!- wrzasnąłem wkurzony.
-Masz wyjść. . . Nie oboje macie!
-Posłuchaj musimy pogadać- próbował Eryk.
-Nie ja nic nie muszę, ewentualnie mogę! Poza tym wszystko jest już jasne. . .Przespałeś się z kimś i tyle. . .
-Nie!- zaprzeczył Eryk.
Gówno prawda, bo mówiła prawdę, ale . . .
-Z nami koniec. Koniec kropka i wynocha!- mówiąc rzuciła wazonem, który rozbił się o ścianę.
Wiktoria
Dobra, dobra teraz moja kolej na suchara- powiedział Dawid- Jak się czuje ogórek w śmietanie?
-Nie wiem- odparła Karolina.
-Mizernie!
Hahahahahah pozdro z podłogi. Nie mogę z nim.
-Następny- zaczął- Jak się nazywa bilet do ubikacji?
Mateusz wzruszył ramionami.
-Kupon!
-Haha- zaśmiał się Gabriel sztucznie.
Mam nadzieję, że ten śmiech to był do jego nowej laski. . .Nagle usłyszeliśmy trzask i jakieś krzyki.
-Idziemy do Martyny- zakomędowałam i pociągnęłam Karolinę na górę. O dziwo zapatrzony w swoją Kasię lub Asię, Gabriel ruszył dupę i poszedł za nami.
-Ej my tez idziemy- powiedział Mateusz.
-Martyna pobije Eryka. Nie mogę tego przegapić- stwierdził Dawid.
I tak o to wszyscy pobiegliśmy na górę.
Łukasz
-Co tu się dzieje?!- zapytała Wiktoria stojąca w drzwiach.
Przejechała wzrokiem po całym pokoju zdziwiona.
-Nic. Ci mili panowie właśnie wychodzili- powiedziała Martyna i odwróciła się do nas plecami.
-Mart. . .- Eryk próbował coś próbował coś powiedzieć, ale ona zatkała uszy i pokręciła głową.
Wyszliśmy. . .
he he he ale frajerzy :D a tak btw. to super; ***
OdpowiedzUsuńCO ZA AGRESJA !
OdpowiedzUsuńDemoralizujecie czytelników dziewczyny :*
Ale super super <3
Jejku, świetne to jest ♥
OdpowiedzUsuńI te suchary, które już gdzieś słyszałam :D
hahahah, jaka beka :D kocham to <3
OdpowiedzUsuńuu ale akcja była :P Cudo :*:*
OdpowiedzUsuń